Zgodnie z nowymi przepisami, które od czwartku 15 września wejdą w życie na Węgrzech, matki chcące dokonać zabójstwa nienarodzonego dziecka będą musiały posłuchać bicia jego serca. Fakt ten wywołał frustrację środowisk lewicowych, które najwyraźniej wolą, by kontakt rodzica z poczętym potomstwem był ograniczony do minimum.
Jak podaje dorzeczy.pl, we wtorek 13 września węgierski minister spraw wewnętrznych zaakceptował nowe wytyczne dotyczące dzieciobójstwa. Zgodnie z przyjętymi przez Sandora Pintera zasadami, matka rozważająca odebranie życia swojemu nienarodzonemu dziecku będzie musiała otrzymać zaświadczenie od ginekologa potwierdzające, że „w wyraźnie rozpoznawalny sposób” przedstawiono jej jego czynności życiowe, w tym bicie rozwijającego się serca.
Zmianę z aprobatą skomentowała przedstawiciel ugrupowania „Mi Haznak”, Dora Duro. „ Rząd zrobił krok w kierunku ochrony wszystkich poczętych dzieci, ponieważ będzie co najmniej kilka sekund, kiedy będą mogły komunikować się z matką, słuchającą bicia ich serca”, pisała w mediach społecznościowych polityk prawicowego ruchu.
Wesprzyj nas już teraz!
Odwrotne nastroje panują po przeciwnej stronie barykady, na lewicowo- liberalnym skrzydle opozycji. Timea Szabo z antyrządowej koalicji stwierdziła, że nowe przepisy są próbą „cichego zakazu aborcji”. „Aborcja nie jest niczyim hobby, ale odmawianie pomocy kobietom i nie pytanie ich o zdanie jest barbarzyńskie”, dodała polityk.
Konieczność zapoznania z czynnościami życiowymi dziecka skrytykowało również Amnesty International, twierdząc że to „niepokojący krok wstecz”.
Źródło: dorzeczy.pl
FA