Podczas zbliżającego się szczytu NATO w Madrycie, przedstawiciele państw członkowskich będą rozważać możliwość zwiększenia obecności wojsk Sojusz w krajach bałtyckich. Hiszpańskie media zauważają, że trudno w tej sprawie o podjęcie jednogłośnej decyzji.
„Na szczycie NATO, który odbędzie się pod koniec czerwca w Madrycie, spodziewane jest dogłębne rozważenie kwestii ewentualnego zwiększenia obecności wojskowej Sojuszu w krajach bałtyckich w związku z trwającą rosyjską inwazją na Ukrainę” – pisze hiszpański dziennik „El Confidencial”.
„Istnieją różne, kolidujące ze sobą stanowiska w tej sprawie” – zauważa gazeta. Wskazuje, że niektórzy wydają się mieć dosyć wojny na Ukrainie, podczas gdy inni uważają, że ta zbliża się coraz bardziej do NATO.
Wesprzyj nas już teraz!
Według „El Confidencial” odnosi się wrażenie, że wszyscy pomylili się w ocenie rosyjskiej inwazji: Kreml oczekiwał szybkiego zwycięstwa, a UE opowiedziała się za sankcjami przekonana, że Rosję można pokonać ekonomicznie. Tymczasem wydaje się, że Rosja, choć sprzedaje mniej surowców, to dzięki znacznemu wzrostowi cen zarabia na nich więcej niż przed atakiem na Ukrainę.
„Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski codziennie apeluje o więcej broni przekonany, że może odeprzeć agresję, a nawet odnieść militarne zwycięstwo” – wskazuje „El Confidencial”. Wspierają go Amerykanie i Brytyjczycy, podczas gdy Francuzi i Niemcy wydają się być zmęczeni wojną i jej konsekwencjami dla swoich gospodarek, a więc „knują” jak wynegocjować pokój, w którym Rosja i Ukraina pójdą na jakieś ustępstwa.
Zdaniem dziennika, na szczycie w stolicy Hiszpanii może dojść do starcia tych różnych stanowisk, a inicjatorem polemiki będą prawdopodobnie państwa bałtyckie ze względu na swe ograniczone zdolności obronne. Od aneksji przez Rosję Krymu w 2014 roku kraje te czują, że są następne na liście do zaatakowania przez Kreml.
„El Confidencial” przypomniał, że po rosyjskiej agresji na Ukrainę z 2014 roku NATO przeprowadza duże manewry na swej wschodniej flance, a w 2017 roku utworzyło wielonarodowe siły tzw. wzmocnionej wysuniętej obecności. Takie kontyngenty zostały rozlokowane na Litwie, Łotwie, w Estonii i Polsce. W związku z obecną inwazją Rosji na Ukrainę zdecydowano o utworzeniu następnych czterech grup bojowych – w Bułgarii, na Węgrzech, w Rumunii i na Słowacji. Głównym celem było wykazanie spójności krajów NATO, a przesłanie do Rosji było jasne: „jeśli zaatakujesz jednego z nas, to zaatakujesz wszystkich”.
Hiszpański dziennik zauważa, że pomimo obecność wojsk Sojuszu Północnoatlantyckiego w krajach bałtyckich, można w nich zauważyć pewien niepokój o własne bezpieczeństwo. Nie jest pewne czy NATO zdecyduje się zwiększyć swoje siły w państwach bałtyckich, ale jeśli do tego dojdzie, może to oznaczać zmianę strategii i przejście do obrony aktywnej. Siły NATO będą wówczas musiały być gotowe do odparcia ewentualnej rosyjskiego ataku, podobnego do tego, który miał miejsce na Ukrainie.
Autorzy tekstu zauważają, że NATO może nie zdecydować się na zwiększenie zaangażowania wojskowego w regionie, ponieważ nie będzie widziało takiej konieczności. Wszak rosyjskie wojska na Ukrainie poniosły znaczące straty. „El Confidencial” wskazuje, że na zwiększenie sił NATO w regionie naciska Ukraina, kraje bałtyckie oraz prawdopodobnie Polska.
Źródło: PAP/Grażyna Opińska
Oprac. WMa