Rezultat wyborów prezydenckich w Meksyku z niepokojem przyjęli przedsiębiorcy z tego środkowo – amerykańskiego państwa. Redystrybucyjna polityka znajdującego się dotychczas u steru władzy Andresa Manuela Lopeza Obradora zdążyła już zrazić właścicieli biznesów – a rozmiary triumfu wyborczego należącej do jego partii Sheinbaum każą spodziewać się postępów w przekształcaniu Meksyku w „państwo opiekuńcze”.
Pełne rezultaty niedzielnych wyborów nie zostały jeszcze ogłoszone, ale oficjalne wyniki częściowe wskazują, że Sheinbaum zdobyła blisko 60 proc. głosów, pokonując swoją główną rywalkę Xochitl Galvez z centroprawicowej koalicji opozycyjnej różnicą około 30 punktów procentowych.
Według komentatorów wysokie zwycięstwo Sheinbaum wynika w dużej mierze z dokonań obecnego prezydenta Andresa Manuela Lopeza Obradora, określanego powszechnie akronimem AMLO, który dzięki zwiększaniu świadczeń społecznych i polityce egalitaryzmu zyskał poparcie dużej części Meksykanów, zrażając jednak do siebie skutecznie tych, których większe dochody w coraz większej części zapewniają dostatek nie im, ale mniej zamożnym krajanom.
Wesprzyj nas już teraz!
Ruch Odrodzenia Narodowego (Morena), do którego należy Sheinbaum i Lopez Obrador, ma według analityków szanse na uzyskanie lub zbliżenie się do absolutnej większości w Kongresie, co ułatwiłoby mu przeforsowanie reform konstytucyjnych, blokowanych dotychczas przez opozycję.
– To jest dokładnie jeden ze scenariuszy, który nie podobał się inwestorom – powiedział analityk finansowy z firmy Roga Capital Jacobo Rodriguez, cytowany przez agencję Reutera. Ekspert z firmy In Touch Capital Markets Piotr Matys ocenił, że rządząca koalicja może się teraz pokusić o prowadzenie polityki „nieprzyjaznej rynkowi”.
W reakcji na prognozowane wysokie zwycięstwo Sheinbaum i Moreny w poniedziałek kurs meksykańskiego peso spadł o około 3,4 proc. w stosunku do dolara, a ceny akcji na meksykańskiej giełdzie straciły około 6 proc. wartości.
Lopez Obrador przedstawił w lutym szereg propozycji reform konstytucyjnych, zakładających między innymi wzrost płacy minimalnej i emerytur, wybieranie sędziów, w tym sędziów Sądu Najwyższego, w wyborach powszechnych, likwidację niektórych urzędów nadzorczych i ograniczenia dla prywatnych inwestycji. Inwestorzy uznali te pomysły za radykalne i wrogie.
Według analityków wiele będzie teraz zależało od tego, w jakim stopniu Sheinbaum będzie w stanie uniezależnić się od Lopeza Obradora. Sam AMLO zapowiedział, że będzie rozmawiał z Sheinbaum o możliwości wprowadzenia części reform we wrześniu, w krótkim okresie, gdy wciąż będzie prezydentem, ale pracę rozpocznie już nowy skład Kongresu.
Obawy wywołuje również kwestia deficytu budżetowego. W czasie swojej sześcioletniej kadencji AMLO podwoił płacę minimalną, zmniejszył poziom ubóstwa, doprowadził do wzrostu kursu peso i spadku bezrobocia. Sheinbaum zapowiadała dalsze rozszerzanie programów społecznych AMLO, ale analitycy sądzą, że nie będzie to łatwe.
Administracji Lopeza Obradora udało się zwiększyć wpływy z podatków poprzez ściganie podmiotów uchylających się od ich płacenia, a i tak wydatki w ostatnim roku jego kadencji podniosły deficyt budżetowy do najwyższego poziomu od lat 80. XX wieku. Według ekspertów Sheinbaum musiałaby zwiększyć podatki, by wywiązać się z obietnic wyborczych, a takiego niepopularnego ruchu nie zapowiadała.
– Pomysł reformy podatków, to debata, którą powinniśmy prowadzić. Wszyscy mówią o tym, co zamierzają zrobić, ale nikt nie wspomina, jak zamierza za to zapłacić – powiedział cytowany przez Reutera analityk polityczny Fernando Dworak. Ocenił, że jeśli Sheinbaum nie będzie miała pieniędzy na rozszerzenie programów społecznych, jej obietnice będą jak „listy do Świętego Mikołaja”.
Kolejnym problemem, z jakim zmierzy się pierwsza prezydent Meksyku, będzie brutalna przestępczość, przypisywana potężnym kartelom narkotykowym. Kampania przed niedzielnymi wyborami określana była jako najbrutalniejsza w nowożytnej historii Meksyku. Zamordowanych zostało 38 kandydatów na różne urzędy we władzach lokalnych. Nawet zagorzali zwolennicy Sheinbaum oczekują zwiększenia działań przeciwko przestępczości – podkreśla stacja BBC.
Sama Sheinbaum opowiadała się za kontynuacją polityki AMLO, który podkreślał konieczność niwelowania „nierówności społecznych”, by młodzi ludzie nie musieli przyłączać się do gangów. Wyrażała nadzieję na zmniejszenie wskaźnika zabójstw z obecnych 23,3 do około 19,4 na 100 tys. mieszkańców w 2027 roku, a więc do poziomu porównywalnego z Brazylią.
Przyszła prezydent wskazywała też na swoją pracę jako burmistrza miasta Meksyk, gdzie – jak wynika z oficjalnych statystyk – odsetek zabójstw spadł pod jej rządami o połowę. Jednak część ekspertów jest zdania, że metody zastosowane w stolicy wcale nie muszą być skuteczne w skali całego kraju.
(PAP)/oprac. FA