Niemiecki rząd chce zmienić w przyszłym roku prawo dotyczące finansowania partii politycznych. Spowoduje to radykalne naruszenie stabilności finansowej Alternatywy dla Niemiec. W ocenie jej wiceprzewodniczącej partia może stracić szanse na udział w wyborach.
Istnienie Alternatywy dla Niemiec (AfD), opozycyjnej partii, której popularność narasta na fali kryzysu imigracyjnego, jest poważnie zagrożone. Odpowiada za to planowana przez rządzącą Niemcami koalicję CDU/CSU-SPD reforma ustawy o partiach politycznych. Nowe prawo, które ma zostać procedowane już w styczniu przyszłego roku, podkopie finanse AfD. Eurodeputowana i wiceprzewodnicząca ugrupowania Beatrix von Storch mówi wprost o „zamachu” na istnienie jej formacji.
Wesprzyj nas już teraz!
Według nowych reguł prawnych AfD nie mogłaby już wykorzystać dochodów ze sprzedaży zakupionego przez siebie złota celem otrzymania wyższego finansowania przez budżet. Wobec tego partia musiałaby oddać blisko 1,7 mln euro, które otrzymała już z Berlina w ramach zaliczki. – W roku wyborczych 2017 będzie nam brakować kolejnych 1,7 mln euro, których wydanie już zaplanowaliśmy – powiedziała niemieckim mediom von Storch.
Jak pisze informujący o sprawie „Handelsblatt”, władze partii nie przewidziały wcześniej, że może dojść do istotnych zmian prawnych. – By wyrównać stratę wpływów musielibyśmy do 31 grudnia pozyskać dwa miliony euro wpłat, a więc znaleźć 20 tysięcy darczyńców, z których każdy wpłaciłby 100 euro – skarżyła się von Storch.
Nieco spokojniej rzecz ocenia mecenas Hans Michael Heinig, specjalizujący się w ustawodawstwie dotyczącym partii politycznych. Jego zdaniem przyszłość AfD nie jest zagrożona. Heinig twierdzi, że jeżeli partia będzie miała dobre wyniki w sondażach, to będzie mogła podwyższyć składkę członkowską oraz liczyć na większe datki od jej zwolenników, co zapewni jej stabilność finansową.
Beatrix von Storch uważa jednak, że zmiana prawa odbierałaby Alternatywie szansę na sukces wyborczy. – Dla nas byłoby to wypadnięcie z walki w wyborach do Bundestagu – oceniła polityk.
Źródło: „Rheinisches Post”
pach