„Sąd w Rejkiawiku oczyścił z zarzutów państwo islandzkie, które zostało oskarżone przez obywatela o naruszenie jego praw do prywatności i wolności religijnej po tym, gdy odmówiono mu oficjalnej zmiany imienia na Lucyfer”, podał w czwartek portal Reykjavik Grapevine.
Islandzka komisja ds. nazewnictwa ocenia nowe nazwy, jakie obywatele chcieliby wprowadzić do leksykonu, jak i nowe imiona, jakie chcieliby nadać, stosując trzy podstawowe kryteria. Zgodnie z pierwszym z nich, musi istnieć precedens historyczny, warunkujący wprowadzenie nazwy, poza tym musi być możliwe odmienianie nazwy zgodnie z gramatyką islandzką, a imię nie może sprawiać, że osoba, która je nosi, mogłaby stać się z jego powodu przedmiotem drwin.
Komisja odrzuciła wniosek o oficjalną zmianę imienia obywatela na Lucyfer, czy też na jego islandzką formę – Lusifer, ze względu na to, że jest to jedno z imion diabła i jako takie nie spełnia warunków ostatniego kryterium.
Wesprzyj nas już teraz!
Mężczyzna, który poprosił o oficjalną zmianę swojego imienia, stwierdził, że jako Lucyfer jest znany wśród znajomych od około 20 lat.
Gdy komisja nazewnictwa odrzuciła jego wniosek, skierował sprawę do sądu. Islandczyk argumentował przed sądem m.in., że imię danej osoby od zamierzchłych czasów stanowi ważną część jej tożsamości. Sąd uznał jednak, że komisja nazewnictwa dostarczyła wystarczające uzasadnienie odmowy. Powód nie był również w stanie udowodnić, że nowe imię nie mogłoby być powodem szyderstw.
„Tym samym państwo zostało oczyszczone z zarzutów, a Lucyfer nie będzie prawnie uznanym imieniem przynajmniej tak długo, jak będzie istnieć komisja nazewnictwa”, podsumował islandzki portal. (PAP)