Polska miała w 2023 roku wydać na obronność 4 proc. PKB. Taką deklarację złożył w styczniu ubiegłego roku premier Mateusz Morawiecki. Jak się okazuje, rzeczywistość okazała się odległa od tych zapowiedzi, a wkrótce może być jeszcze słabiej.
Już na początku tego roku było wiadomo, że polskie wydatki na obronność nie osiągnęły w roku 2023 pułapu 4 proc. PKB, ale mogły być temu bardzo bliskie. Niestety, jest inaczej. Jak wynika z najnowszych danych NATO, Polska wydała na cele obrony 3,26 proc. PKB. To wprawdzie najwięcej w całym Sojuszu, ale daleko przecież do spełnienia obietnicy.
Nie wiadomo też, co dalej. W tym roku wydatki na obronność miały wynieść 4,12 proc. PKB. Jak podał jednak redaktor „Dziennika Zbrojnego” Tomasz Dmitruk, między resortami finansów i obrony doszło do sporu. Ministerstwo finansów stoi na stanowisku, że nie ma wystarczających pieniędzy na opłacanie tak dużych wydatków i ma w efekcie utrudniać finansowanie modernizacji polskiego wojska. A to oznacza, że trudno o nowe umowy. Dmitruk powołał się na własne źródła informacji. To samo potwierdził jednak Jarosław Wojski, publicysta zajmujący się wojskowoscią.
Jeżeli te doniesienia się potwierdzą i również w tym roku wydatki na obronność będą znacznie niższe, będzie to tylko kolejnym dowodem, że w Polsce armia jest przedmiotem nie tylko poważnej refleksji i starań, ale również czczego PR-u i taniej propagandy rządowej…
Źródło: Forsal.pl
Pach