Redaktor naczelny „Gazety Wyborczej”, Adam Michnik wycofał się ze słów o tym, że odpowiedzialny za komunistyczne zbrodnie Czesław Kiszczak to „człowiek honoru”. Tym samym, po 12 latach, komunista stracił honor w oczach Michnika.
W środowym wydaniu „Gazety Wyborczej” zamieszczono obszerny wywiad z Adamem Michnikiem, w którym dziennikarki Agata Nowakowska i Dominika Wielowieyska pytają swojego szefa o ocenę sytuacji społeczno-politycznej w Polsce.
Wesprzyj nas już teraz!
Adam Michnik, broniąc się przed zarzutami ze strony prawicowych publicystów, postanowił zmienić zdanie na temat Czesława Kiszczaka, komunistycznego szefa MSW, jednego z autorów stanu wojennego, którego historycy obarczają odpowiedzialnością za zbrodnie popełniane przez bezpiekę.
W 2001 roku, również w wywiadzie z „Gazetą Wyborczą”, Michnik na pytanie czy Kiszczak jest człowiekiem honoru odpowiedział odpytującym go podwładnym: „Tak. Jest człowiekiem honoru. Gen. Kiszczak dotrzymał wszystkich zobowiązań, jakie podjął przy Okrągłym Stole. To były najważniejsze dni w jego życiu. Szef bezpieki negocjował ze swoimi więźniami. Przyjął zobowiązania i dotrzymał słowa aż do bólu. Po 1989 nigdy nie zawiódł zaufania”. Wtedy Kiszczak miał, zdaniem Michnika, honor. Czy ktoś wtedy przypuszczał, że po 12 latach ten honor utraci? A jednak.
Po latach Michnik „zawstydził” się jednak tamtej wypowiedzi i postanowił ją nagle odwołać. W rozmowie z Wielowieyską i Nowakowską mówi: „Oni (prawica – przyp. red.) w kółko podają jeden nieostrożny cytat, że Kiszczak to człowiek honoru. Nie powinienem był tego mówić, zagalopowałem się”.
Czyżby naczelny „Gazety Wyborczej” w końcu zrozumiał, jak bardzo skompromitowały go te słowa? Chyba nie do końca. Choć wycofał się z samego stwierdzenia, to jednak nie stroni od pochwał dla Kiszczaka: „Powiedziałem to (słowa o człowieku honoru – przyp. red.) w kontekście, że on dotrzymał słowa danego przy Okrągłym Stole”. A więc wiele w umyśle Michnika się nie zmieniło.
PCh24.pl
ged