Węgierski parlament przyjął ustawę dotyczącą funkcjonowania uczelni spoza Unii Europejskiej na Węgrzech. Uderza ona przede wszystkim w Uniwersytet Środkowoeuropejski (CEU), założony przez finansistę Georga Sorosa, który promował politykę „otwartych drzwi” wobec imigrantów napływających do Europy z Afryki i Bliskiego Wschodu.
Ustawa przeszła przez parlament w ekspresowym tempie. W zeszłym tygodniu Zoltán Balog, minister ds. zasobów ludzkich przedstawił projekt nowego prawa, twierdząc, że w trakcie kontroli ministerstwa wykryto nieprawidłowości w funkcjonowaniu zagranicznych uniwersytetów.
Wesprzyj nas już teraz!
Ustawa zmusza uczelnię Sorosa do otwarcia kampusu w Nowym Jorku (gdzie jest akredytowana) i zmiany nazwy. Prawo do wykładania na CEU stracą pracownicy akademiccy spoza UE. Będą musieli wystarać się o zezwolenie na pracę.
Przedstawiciele CEU czują się pokrzywdzeni. Mówią, że ustawa ma na celu zniszczenie uniwersytetu i może faktycznie doprowadzić do wyprowadzenia się uczelni z Węgier w ogóle. W minioną niedzielę, a także we wtorek odbyły się w Budapeszcie demonstracje studentów w obronie CEU.
Za projektem rządowym zagłosowało 123 posłów. 38 osób było przeciw i tyle samo wstrzymało się od głosu. Na obradach zabrakło 8 deputowanych z rządzącej koalicji Fideszu i KDNP. Cały blok Jobbik wstrzymał się od głosowania. „Przeciw” była opozycja i kilku niezależnych parlamentarzystów. Koalicja Demokratyczna (DK) zbojkotowała głosowanie w całości.
Ustawa musi jeszcze zostać podpisana przez prezydenta Jánosa Ádera. Może on jednak skierować ją do Trybunału Konstytucyjnego, ewentualnie odesłać do parlamentu w celu wprowadzenia poprawek. Prezydent ma pięć dni na podjęcie decyzji.
Politycy, instytucje akademickie i naukowcy z całego świata wyrazili poparcie dla CEU, potępiając działania rządu. Ostro zareagowała Bruksela. W Parlamencie Europejskim prezydent Niemiec, Frank-Walter Steinmeier wezwał decydentów z UE do reakcji.
– Jeśli chcemy być latarnią morską na rzecz praworządności i praw człowieka, to nie możemy ignorować sytuacji, gdy fundamenty Europy są wstrząsane w samym jej środku. Europa nie może milczeć, gdy społeczeństwo obywatelskie, a nawet uniwersytety – jak teraz Uniwersytet Środkowoeuropejski w Budapeszcie – są pozbawiane powietrza niezbędnego do oddychania – mówił Niemiec.
Węgierscy opozycjoniści zapowiedzieli, że będą kwestionować legalność prawodawstwa w sądzie i w razie potrzeby pójdą do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Jednak, jak podkreśla węgierska gazeta „Magyar Nemzet”, taka procedura prawna może potrwać wiele lat. Oznacza to, że ustawa i tak będzie obowiązywała, chociaż będzie toczyło się postępowanie przed sądami.
Premier Węgier Viktor Orbán uzasadniał projekt ustawy zwanej „Lex CEU”, twierdząc, że uczelnia Georga Sorosa naruszyła przepisy węgierskie i cieszy się uprzywilejowaną pozycją w stosunku do rodzimych uniwersytetów na Węgrzech. Wydaje bowiem dwa dyplomy: amerykański i węgierski, chociaż nie prowadzi działalności w USA.
Lewica europejska wzywa KE do interwencji. Adam Balcer, politolog z lewicowego think tanku Wise Europe apeluje, by podjąć natychmiastowe działania zmierzające do powstrzymania „populistów” naruszających „europejską tożsamość”.
Balcer twierdzi, że Polska i Węgry są wyjątkowymi przypadkami w Europie, ponieważ rządzą tam partie „miękkich” narodowych populistów. Po siedmiu latach rządów Orbána Węgry – wedle politologa – znajdują się w przestrzeni pomiędzy „wolnym” i „częściowo wolnym” krajem. Jeśli Węgry wejdą w kategorię „częściowo wolny”, będzie to pierwsza taka sprawa w historii UE.
Balcer uważa, że Bruksela powinna wyciągnąć wnioski z wydarzeń na Węgrzech i w Polsce, ponieważ zwycięstwo podobnych sił politycznych w innych krajach europejskich „poważnie zagrozi tożsamości europejskiej”.
Politolog wykształcony na ideach „społeczeństwa otwartego” Sorosa wysuwa tezy, jakoby Fidesz i PiS prowadziły „politykę narodową”, zmierzającą do utworzenia „homogenicznych” struktur, nie akceptujących „różnorodności społecznej i kulturowej współczesnych państw” i przez to postępujących „niedemokratycznie”.
Dodał, że „nacjonalizm narodowy” narusza zasadę prawa, stanowiącą podstawę projektu UE i demokracji. Z kolei odwoływanie się do historii i wspaniałej przeszłości narodów służy legitymizacji bieżącej polityki i prowadzi do narastania „ksenofobii”. Balcer uważa ponadto, że już samo istnienie państw narodowych stanowi zagrożenie dla innych krajów europejskich i jest niezgodne z „ideałem europejskim” jako takim. Wedle lewicowego politologa „przyjęcie głównych propozycji narodowych populistów w odniesieniu do definicji narodu będzie oznaczało początek końca UE”.
Źródło: hungarytoday.hu, eeuractiv.com
AS