W Bułgarii akcje protestacyjne przeciwko sowieckim pomnikom nie są wydarzeniem częstym. Kilka dni temu około 150 manifestantom nie udało się nawet zbliżyć do pomnika Armii Czerwonej, gdyż zwolennicy jego pozostawienia w tym samym miejscu otoczyli postument „żywym murem”. Nie doszło do poważniejszych incydentów, zniszczono jedynie kilka banerów z hasłami o potrzebie natychmiastowego demontażu tzw. „pomnika wdzięczności”.
Pomnik w parku w centrum stolicy Bułgarii powstał w roku 1954. Po upadku komunizmu w listopadzie 1989 roku grupy młodzieży kilkakrotnie oblewały monument kolorową farbą. Dopiero w roku 1993 władze Sofii wydały decyzję o zburzeniu potężnego pomnika. Jednak przedstawiciele Partii Socjalistycznej nie dopuścili do zlikwidowania monumentu. Od tego czasu żaden z merów Sofii nie zdecydował się na realizację, wciąż obowiązującego, postanowienia stołecznego ratusza z 1993.
Wesprzyj nas już teraz!
W milionowej Sofii jest kilka tzw. pomników wdzięczności Armii Czerwonej. Najbliższa spornego pomnika, 30-metrowa mogiła Armii Radzieckiej stoi w tym samym parku. Co ciekawe, w latach 70. ubiegłego wieku, w centrum Sofii postawiono nawet popiersie… Leonida Breżniewa. I to za życia tego sowieckiego przywódcy. W owych czasach nikt nie usłyszał nawet słowa protestu.
W porównaniu do innych krajów byłego bloku wschodniego, w Bułgarii żądania demontażu pomników sowieckiej dominacji są znacznie rzadsze niż np. w Polsce czy na Węgrzech.
W świadomości Bułgarów wciąż żywe są wydarzenia z końca XIX wieku, kiedy carska Rosja (1878) wyzwoliła kraj spod 550-letniego tureckiego jarzma.
Źródło: www.trud.bg
ChS