Były sekretarz stanu USA Mike Pompeo udał się do Tajwanu, gdzie przekonywał, iż czas najwyższy, aby Stany Zjednoczone odeszły od „niejednoznaczności w kierunku strategicznej jasności”. Władze Tajwanu są poważnie zaniepokojone w związku z agresją Rosji na Ukrainę. Obawiają się, że Pekin wykorzysta zaangażowanie Zachodu w konflikt za wschodnią granicą Polski i spróbuje zaanektować wyspę. Od 24 lutego br. na Tajwanie obowiązuje podwyższony stopień alarmu.
Tajwan, który formalnie nazywa się Republiką Chińską, jest niezależny od Chin kontynentalnych od czasu wojny domowej w 1949 roku. Pekin uważa Tajwan za zbuntowaną prowincję „jednych Chin” i nie wykluczył możliwości siłowego przejęcia kontroli nad wyspą.
Władze Tajwanu są wręcz przekonane – i powołują się na plany strategiczne Chin – że do przejęcia wyspy dojdzie najpóźniej do 2035 r. Obawiają się jednak, że Pekin może chcieć to zrobić szybciej, wykorzystując zamieszanie związane z wojną na Ukrainie.
Wesprzyj nas już teraz!
Status Tajwanu jako niezależnego państwa uznaje jedynie 14 państw. Pompeo apeluje, by Waszyngton „zaoferował uznanie dyplomatyczne Republiki Chińskiej (Tajwanu)”.
4 marca 2022 roku były sekretarz stanu w administracji Donalda Trumpa wygłosił przemówienie w Tajpej, wskazując, że Waszyngton musi zmienić swoją politykę wobec Tajwanu z wieloletniej „strategicznej niejednoznaczności” na „jasność”. W praktyce chodzi o uznanie przez USA Tajwanu za wolny i suwerenny kraj.
Pompeo przybył na zaproszenie Prospect Foundation. Były szef dyplomacji amerykańskiej stwierdził, że utrata Tajwanu na rzecz Pekinu byłaby „zagrożeniem dla interesu narodowego USA i dla świata”.
Były szef dyplomacji amerykańskiej w administracji Donalda Trumpa chwalił silny wzrost gospodarczy Tajwanu. Mówił o konieczności ściślejszej współpracy ekonomicznej, by rozwiązać więcej problemów i zmniejszyć zależność od Chin.
Wspominał o wojnie na Ukrainie i podawał przykład „znacznie silniejszej współpracy między krajami kochającymi wolność”. Mówił o potrzebie poskromienia ambicji wojskowych Władimira Putina i Xi Jinpinga. Ubolewał także, że wskutek zaangażowania Zachodu w komunistyczne dyktatury, stworzono „Frankensteina” kosztem bezpieczeństwa narodowego i regionalnego.
Przekonywał, że będąc sekretarzem stanu podjął starania, aby to zmienić i „odwrócił kurs”. Wspominał protesty w Hongkongu. Uważa, że Ameryka powinna podjąć bardziej zdecydowane działania na świecie, bo od „postawy USA” wiele zależy. – Powinniśmy poważnie potraktować nasze zobowiązania i wzmocnić nasze więzi, jednocześnie zmniejszając zależność od Chin i Rosji – zaznaczył.
Dlatego opowiedział się za włączeniem Tajwanu w międzynarodowy system i za większą ochroną USA dla tego kraju. Zmiana polityki zagranicznej USA z tradycyjnej strategicznej dwuznaczności na jasność i tak jest już „od dawna spóźnionym krokiem”. Wyraził uznanie dla tajwańskiej demokracji i zdecydowane opieranie się reżimowi komunistycznemu.
– Musimy upewnić się, żeby Xi myślał, że nie dostanie darmowej przepustki na robienie tego, co mu się podoba, a zły aktor zapłaci ogromną cenę – komentował, dodając jednak, że wierzy, iż kiedyś Chiny będą demokratycznie rządzone. Wspomniał, że zna wielu Chińczyków żyjących w USA i na całym świecie, którzy cieszą się wolnością.
Pompeo nawoływał do zjednoczenia wszystkich krajów „miłujących wolność”, aby współpracowały i przeciwstawiły się tyraniom.
Amerykańskiego gościa uhonorował prezydent Tajwanu Tsai Ing-wen za jego wkład w zacieśnianie stosunków z wyspą. Z powodu ciągłej krytyki Pekinu, Chiny obłożyły Pompeo sankcjami. Rzecznik chińskiego MSZ Wang Wenbin uznał działania byłego sekretarza stanu za „nikczemne i nieuchronnie daremne”. Z kolei chiński dziennik „People’s Daily” nazwał Pompeo „niezwykle antychińskim politykiem”, „dumnym z kłamstwa i oszustwa”.
Rząd Tajwanu pozostaje pod stałą presją militarną i ekonomiczną ze strony Pekinu. Zapowiada, że chce pokoju, ale w razie ataku będzie się bronić.
Pompeo miał zaplanowane wizyty z najwyższymi władzami Tajwanu, a także z biznesmenami, naukowcami i przedstawicielami społeczeństwa obywatelskiego.
Zachodnie jednostki wywiadowcze obawiają się, że Chiny faktycznie zaatakują Tajwan, jak tylko powiedzie się operacja Putina na Ukrainie. David Angell, ambasador Kanady przy NATO wskazuje, że sojusz wojskowy obserwuje reakcję Pekinu. W ostatnich dniach Chiny dały bowiem jasno do zrozumienia, że sprzeciwiają się rozszerzeniu NATO .
W ub. roku po przedstawieniu nowej strategii kraje NATO zapowiedziały większe zaangażowanie w regionie Indo-Pacyfiku, by stawić czoła bardziej „asertywnym” Chinom. Angell wskazuje, że wyzwaniem jest to, iż NATO nie ma żadnych zasobów w terenie. Prowadzi jedynie intensywne działania wywiadowcze.
Część amerykańskich analityków np. Ian Johnson, Michael McCaul, czy gen. Jack Keane wyraziło opinię, że ewentualne powodzenie akcji Putina polegające na zagarnięciu części terytorium Ukrainy albo ustanowieniu marionetkowego rządu, zachęci chińskich nacjonalistów do napaści na Tajwan.
Część jest zdania, że taką decyzję chiński przywódca podejmie nie tyle w oparciu o wydarzenia na Ukrainie, które z pewnością śledzi, ale ze względu na sytuację wewnętrzną. Ponadto Xi Jinping chce mieć pewność, że błyskawiczna operacja desantowa natychmiast przyniesie skutek.
W razie sankcji Chiny mają większą od Rosji zdolność do odwetu wobec Zachodu. Przywódcy Chin nie obawiają się aż tak bardzo sankcji gospodarczych w przypadku przejęcia Tajwanu. Chińscy planiści mają zakładać jednak, że Stany Zjednoczone zdecydują się na interwencję militarną w obronie Tajwanu (deklarował to prezydent USA), co wcześniej zostało wykluczone w przypadku Ukrainy.
„Chińscy przywódcy bez wątpienia rozważają atak na Tajwan, ale teraz nie jest to właściwy moment. Chińska armia wciąż doskonali zdolności potrzebne do przejęcia i utrzymania wyspy. A Xi raczej nie podejmie niebezpiecznego ryzyka w sprawie Tajwanu przed następnym Zjazdem Partii pod koniec 2022 r., kiedy powszechnie oczekuje się, że zdobędzie trzecią kadencję jako sekretarz generalny Komunistycznej Partii Chin. Xi ciężko pracuje również nad zmniejszeniem technologicznego uzależnienia Chin od Zachodu, minimalizując w ten sposób wpływ na dalsze oddzielenie po ewentualnej wojnie. Z tych wszystkich powodów atak na Tajwan przed 2025 r. jest mało prawdopodobny” – uważa Oriana Skylar Mastro z Freeman Spogli Institute for International Studies at Stanford University, która opublikowała analizę na ten temat na łamach magazynu „Foreign Affairs”.
Źródło: taiwannews.com, foreignaffairs.com, cbc.ca,
AS