Zbrodnicze totalitaryzmy, które walczą z Chrystusem oraz jego Matką przemijają, a to co święte stale się odradza i trwa. Pięknym przykładem tej prawdy jest niezwykła historia Matki Bożej z przydrożnej kapliczki we wsi Poryte.
Niedługo przed wybuchem II wojny światowej członkowie parafii pw. św. Wojciecha we wsi Poryte, położonej niedaleko Łomży, chcąc powierzyć swoje rodziny opiece Maryi zlecili artyście plastykowi wykonanie wizerunku Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Postanowili umieścić ten obraz w kapliczce zamontowanej na pięknym drzewie, stojącym na krańcu wsi. Z racji na trudne, dla wizerunku Maryi, warunki atmosferyczne uradzono, że będzie on wykonany na ocynkowanej blasze, która w owych czasach była często stosowana jako tło kapliczkowych obrazów.
Jak się tego obawiano, wojna wybuchła ze swoją niszczycielska siłą. Najpierw, po 17 września, Poryte zajęli Sowieci. Podczas tej pierwszej ich okupacji obraz przetrwał bez szwanku. Pod nim to gromadzili się parafianie, aby za wstawiennictwem Przemożnej Orędowniczki, prosić Boga o ocalenie wsi i jej mieszkańców oraz o pokój i wolność dla ojczyzny. Obywatele Porytego przez cały rok dbali o swoją maryjną kapliczkę. Szczególnie w maju prezentowała się przepięknie, była przystrojona wiosennym kwieciem i kolorowymi wstążkami.
Wesprzyj nas już teraz!
Za Niemca obraz Madonny, umieszczony w kapliczce, nie stał się obiektem ataków. We wrześniu 1944 roku niemieckiego okupanta ziemi łomżyńskiej, zastąpił okupant sowiecki. Na wiosnę roku 1945 niedaleko Porytego ulokowała się jednostka NKWD. Jej funkcjonariusze zajmowali się zwalczaniem polskiego podziemia niepodległościowego, a oprócz tego pijaństwem, gwałtami oraz gnębieniem mieszkańców pobliskich wsi i miasteczek. Sporo o tej zbrodniczej działalności NKWD w rejonie Porytego dowiedzieliśmy się dzięki odkryciu, jakiego w roku 2012 dokonał ks. Jan Domiński, obecny proboszcz parafii św. Wojciecha w Porytym.
Otóż podczas remontu plebanii, w rozebranym piecu odnaleziono kilkadziesiąt meldunków, rozkazów, raportów i innych dokumentów sporządzonych przez dowódców Białostockiego Okręgu AK w latach 1943-45, a kierowanych do Polskiego Rządu w Londynie i osobiście do Naczelnego Wodza Polskich Sił Zbrojnych Tadeusza Komorowskiego ps. „Bór”.
W wielu odnalezionych meldunkach wspomina się o „obławach” organizowanych przez siły NKWD i UB na żołnierzy podziemia niepodległościowego. W meldunku pułkownika Władysława Liniarskiego ps. „Mścisław” komendanta Białostockiego Okręgu ZWZ-AK do gen. Tadeusza Komorowskiego, Naczelnego Wodza Polskich Sił Zbrojnych w Londynie z 15 maja 1945 roku podaje on: „Do powiatowych i innych miast w terenie całego okręgu przybyły bataliony wojsk NKWD, które zakwaterowały się w szkołach i większych budynkach murowanych, przygotowano duże obiekty piwnic jako więzienia”. Jeden z tych batalionów stacjonował właśnie na obrzeżach Porytego.
W tym samym meldunku, nieco dalej czytamy: „NKWD rozpoczęło na dużą skalę w poszczególnych wsiach całego okręgu stopniowe obławy za młodzieżą i masowe aresztowania. W czasie obław wsie są ranem otaczane wojskiem NKWD z bronią maszynową, kto chroni się ucieczką jest na miejscu mordowany… Aresztowanych przetrzymują w piwnicach, głodzą. W czasie badania w bestialski sposób katują. Zbóje z NKWD w ciągu tych paru miesięcy dziesięć razy tyle zniszczyli ideowych Polaków co hitlerowcy w ciągu 4 -ech lat”.
Rzeczą oczywistą jest, że ludzie którzy robią tak straszne rzeczy dalecy są od Boga, a wszystko co dobre i święte budzi w nich agresję. Taką właśnie złość wzbudzał w Sowietach wizerunek Najświętszej Matki, z którego Ona z miłością patrzyła na jadących drogą na zbrodnicze akcje i apelowała do ich sumień. Ich odpowiedzią na to dobro, było strzelanie z karabinów do wizerunku Matki Bożej Nieustającej Pomocy i Jej Syna, którego na tym obrazie trzyma na rękach. Sowieccy profani celowo mierzyli w święte oblicza. Mieszkańcy Porytego nie mogąc znieść tych aktów profanacji, w nocy, po cichu zdjęli z drzewa kaplicę z umęczonym wizerunkiem Matki i Syna. Ukryto ją w domu jednego z parafian. Dopiero kiedy Sowieci odeszli, mieszkańcy wsi umieścili w kaplicy obraz zastępczy, a oryginał nadal był ukrywany.
Mijały lata. Przeminęła komuna, Polska odzyskała niepodległość i znów można było swobodnie wyznawać wiarę w Boga. Mężczyzna, u którego schowany był wizerunek Matki Bożej Nieustającej Pomocy, w końcu odważył się wydobyć go z ukrycia. „Rozstrzelany obraz” zaniósł prosto do księdza proboszcza Jana Domińskiego. Ten od razu zachwycił się historią Matki Bożej z przydrożnej kapliczki i postanowił odrestaurować zniszczony wizerunek. – Kiedy usłyszałem historię tego obrazu Maryi, wzruszyłem się głęboko. Myślałem o nim całą noc, a rano zdecydowałem, że obraz musi być odnowiony i umieszczony w kościele – powiedział nam ks. Jan Domiński.
Szczęśliwym trafem znał artystę, który doskonale nadawał się do tego zadania, bowiem od wielu lat zdobi kościoły swoimi pięknymi obrazami oraz konserwuje zabytkowe malowidła. Jest nim Sylwester Kwiatkowski, który opowiedział mi jak ratował cenny maryjny obraz.
– Blacha obrazu była mocno zniszczona. Sowieckie kule podziurawiły ją i postrzępiły. Najpierw wyprostowałem blachę, potem przytwierdziłem ją do grubej sklejki. Obraz był całkowicie nieczytelny, zatarty. Namalowałem go na nowo i wykonałem złocenia tła. Aby było widoczne co ten obraz przeszedł, zachowałem i wyeksponowałem wszystkie przestrzeliny, dziury po pociskach – podkreślił Sylwester Kwiatkowski.
Niebawem obraz będzie uroczyście zawieszony w kościele św. Wojciecha w Porytem. – Przygotowujemy się duchowo, planujemy uroczystość umieszczenia obrazu Matki Bożej Nieustającej Pomocy w naszym kościele. Na pewno będzie to wydarzenie piękne i ważne w dziejach parafii – mówi wyraźnie wzruszony proboszcz parafii św. Wojciecha w Porytym.
Adam Białous