„Financial Times” donosi, że zagraniczne firmy i inwestorzy, którzy działają w Polsce, z niepokojem obserwują, iż „nowy, konserwatywny rząd PiS wydaje się naśladować działania polityczne rządzącej od 2010 r. na Węgrzech partii Fidesz”. Brytyjski dziennik zastanawia się, czy „dotychczas atrakcyjne warunki prowadzenia działalności gospodarczej w Polsce pogorszą się tak, jak to się stało na Węgrzech”.
Gazeta podkreśla, że Prawo i Sprawiedliwość tak naprawdę jest partią populistyczno-nacjonalistyczną i od czasu przejęcia władzy działa bardziej radykalnie, starając się „wzmocnić kontrolę nad Trybunałem Konstytucyjnym w sposób, który wyraźnie nawiązuje do działań Fidesz-u”.
Wesprzyj nas już teraz!
Wedle „FT” Polska jest silnym krajem, największą i najbardziej udaną gospodarką europejską spośród byłych państw komunistycznych. W ciągu ostatnich dziesięciu lat nasz kraj był „jednym z najbardziej atrakcyjnych miejsc inwestycyjnych w Europie dla każdego, poczynając od niemieckich producentów samochodów, a skończywszy na południowokoreańskich gigantach elektronicznych”.
Dziennik zauważa jednak, że program gospodarczy PiS jest zbliżony do programu węgierskiego Fideszu. Przypomina, że partia premiera Viktora Orbána na Węgrzech obniżyła podatki od dochodów. W zamian jednak – w celu obniżenia deficytu budżetowego, na co naciskała Bruksela – rząd zdecydował się opodatkować banki i sklepy wielkopowierzchniowe oraz firmy telekomunikacyjne. Wszystkie te sektory są zdominowane przez zagranicznych inwestorów.
Zdaniem „FT” Budapeszt wprowadził najwyższy podatek bankowy w Europie i naraził instytucje finansowe na rzekome ogromne straty z tytułu przewalutowania kredytów frankowych zaciągniętych przed kryzysem finansowym z powrotem na forinty.
„FT” pisze, że Budapeszt obniżył opłaty za usługi komunalne, ograniczając wpływy sektora, w którym znaczny udział mają firmy zagraniczne. Podobna sytuacja może zaistnieć w Polsce.
„FT” przypomina, że polski rząd do tej pory starał się uspokoić inwestorów, wyznaczając na szefów ważnych resortów biznesmenów. Jednak – jak dodaje brytyjski dziennik – PiS musi sfinansować sztandarowe obietnice wyborcze, w szczególności program na rzecz dzieci i zapowiedziane opodatkowanie aktywów bankowych oraz dużych detalistów.
Banki zagraniczne tymczasem posiadają ponad 70 procent polskich aktywów. W Polsce swoje znaczne udziały mają banki, które straciły zyski na Węgrzech, takie jak: UniCredit, Raiffeisen, Commerzbank czy ING.
Nowy rząd – przypomina dziennik – zamierza szybko wprowadzić ustawę, przewidującą nałożenie podatku od aktywów w wysokości 0,39 proc. Stawka ta jest niższa niż na Węgrzech, gdzie wynosi ona 0,53 proc., chociaż po zawarciu w tym roku tzw. porozumienia pokojowego między Budapesztem a bankami, stawka ta ma spaść w przyszłym roku do poziomu 0,31 proc.
Gazeta zwraca uwagę, że analityków i menadżerów niepokoi fakt, iż PiS przerzuci koszty zamiany kredytów hipotecznych, zaciągniętych we frankach na banki zagraniczne i planowany zabieg ma być znacznie mniej korzystny dla nich niż miał to zrobić poprzedni rząd Platformy Obywatelskiej.
Na razie – wedle dziennika finansowego – pocieszające jest to, że planowany podatek, który miał być nałożony na detalistów wielkopowierzchniowych został zawieszony. Jednak Otilia Dhand z firmy konsultingowej Teneo Intelligence ostrzega, że rząd polski może być zmuszony do opodatkowania detalistów z powodu konieczności zrealizowania obietnic przedwyborczych. I podatki te mogą uderzyć także w inne sektory, w tym telekomunikacyjny, kontrolowany przez obcy kapitał. Dziennik na koniec wyraża nadzieje, że siódma co do wielkości gospodarka UE, nie wprowadzi zmian niekorzystnych dla inwestorów zagranicznych.
Źródło: ft.com
AS