– Chcemy, żeby ludzie przypomnieli sobie i przestrzegali zasad dyscypliny społecznej, jakie stosowaliśmy wcześniej. Musimy wrócić do maseczek i egzekwowania obowiązku ich noszenia – powiedział w opublikowanej w środę rozmowie z „Dziennikiem Gazetą Prawną” minister zdrowia Adam Niedzielski.
Szef resortu zdrowia był pytany o rządową strategię walki z epidemią koronawirusa. – Na dziś nie będzie żadnych obostrzeń. Na pewno nie zamkniemy szkół – zapewnił. Jak tłumaczył wynika to z „charakteru pandemii”, a nie nastrojów społecznych.
– Rozwój IV fali jest inny – nie rozwija się w tak szybkim tempie jak poprzednie, choć liczba przypadków oczywiście rośnie. Porównujemy fale – dzień do dnia. I widzimy, że trendy są odmienne – tłumaczył.
Wesprzyj nas już teraz!
Minister zdrowia podkreślił, że z powodu tzw. pandemii szkoły na pewno nie zostaną zamknięte. – Chcemy natomiast, żeby ludzie przypomnieli sobie i przestrzegali zasad dyscypliny społecznej, jakie stosowaliśmy wcześniej. Musimy wrócić do maseczek i egzekwowania obowiązku ich noszenia – zaznaczył.
Polityk poinformował również, że niedawno zostały wykonane badania pokazujące stopień odporności społeczeństwa. – Pod koniec września było badanie seroprewalencji, czyli poziomu obecności przeciwciał. To niedoskonałe badanie, ale innego nie można przeprowadzić. Po wynikach widzimy, że mamy w tej chwili odporność na poziomie ok. 70 proc., a w niektórych regionach nawet większą – powiedział.
Na koniec minister zdrowia stwierdził, że „koronawirus zostanie na stałe z nami”, ale „w pewnym momencie zmniejszy się jego szkodliwość”. Uznał, że koniec pandemii „będzie wtedy, kiedy będziemy mogli oszacować, iż śmiertelność związana z koronawirusem, zakażalność i inne parametry są na poziomie grypy”.
– Chociaż mamy ponad 100 tys. zachorowań na grypę tygodniowo, a na COVID-19 – 8 tys., to zgonów z powodu grypy jest o wiele, wiele mniej – podsumował Adam Niedzielski.
Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”, GazetaPrawna.pl
TK