Jeśli przyjmowalibyśmy kogoś z zewnątrz kosztem naszych podstaw kulturowych, będzie to katastrofą, prostym sposobem na wojnę domową – mówił minister kultury Piotr Gliński w wywiadzie opublikowanym w piątek na kanale brytyjskiego dziennika „Daily Telegraph” na YouTube.
Zapytany o referendum w sprawie forsowanego przez Unię Europejską mechanizmu relokacji nielegalnych imigrantów, które będzie towarzyszyło niedzielnym wyborom parlamentarnym, zwrócił uwagę, że nielegalna imigracja jest realnym problemem w całej Europie.
Wesprzyj nas już teraz!
Przypomniał, że Polska mierzyła się z nim już dwa lata temu, w czasie wywołanego przez Władimira Putina i Alaksandra Łukaszenkę kryzysu migracyjnego na granicy. Zwrócił też uwagę, że zdecydowana większość osób, które wówczas były wypychane przez władze białoruskie, to nie byli uchodźcy wojenni. Podkreślił, że był to „agresywny atak przy użyciu bardzo agresywnych metod, aby zdestabilizować sytuację polityczną w Polsce, ale także w Europie, ponieważ jest to kwestia europejska”.
Minister Gliński przypomniał również, że od początku wywołanej przez Rosję wojny na Ukrainie Polska przyjęła miliony uchodźców z tego kraju. – Chcielibyśmy prowadzić naszą politykę zgodnie z naszymi zasadami, ale przede wszystkim nasza polityka musi być rozsądna. Nie możemy rozwiązać wszystkich problemów całego świata – powiedział, wyjaśniając, że Polska, choć szybko rozwija się gospodarczo w ostatnich latach, wciąż jest poniżej unijnej średniej, więc rozsądną polityką jest skupienie się przede wszystkim na własnym rozwoju.
Zdaniem Glińskiego, nielegalna imigracja jest cywilizacyjnym zagrożeniem dla Europy. Jak przypomniał, powodem obecnej sytuacji są pamiętne słowa ówczesnej kanclerz Niemiec Angeli Merkel. – Ona zaprosiła tych ludzi. To jest przykład absolutnie nieracjonalnej i nieodpowiedzialnej polityki – ocenił. – Ta polityka zbankrutowała. Musimy więc bronić Europy, trzeba oczywiście rozwiązywać problemy, ale problem jest oczywiście znacznie głębszy. Powinien zostać rozwiązany na poziomie globalnym – dodał. Przekonywał, że niekontrolowane przyjmowanie imigrantów nie jest rozwiązaniem, bo będzie to prowadziło do jeszcze większych problemów w przyszłości.
– Kwestie bezpieczeństwa są głównym zadaniem dla państw. Musimy więc szanować tę kwestię. Politycy są zobowiązani do działania zgodnie z etyką odpowiedzialności, a nie etyką emocji – mówił.
– Polityka wielokulturowa musi być bardzo ostrożna, musi opierać się na naszej wiedzy dotyczącej zasad społecznych. Z wykształcenia jestem socjologiem i zdaję sobie sprawę, że oczywiście powinniśmy wspierać pewien rodzaj polityki wielokulturowej ze względu na wymianę kultur, wymianę doświadczeń, ale nie w sposób radykalny, nie w sposób rewolucyjny. To musi być ewolucja w tym procesie wzajemnej wymiany idei kulturowych – wyjaśnił Piotr Gliński.
Zapytany, czy to oznacza, że chce, by Polska była krajem wielokulturowym, zaznaczył, że nie. – Nie chcę, żeby Polska była wielokulturowa, ale rozumiem, że można żyć i istnieć w społeczeństwie, w którym istnieją różne kultury, choć nie w sposób, jaki obserwuje się obecnie w Europie – wyjaśnił. Wskazał, że pierwszym podstawowym warunkiem jest to, że przybysze muszą akceptować wartości kraju, do którego przybywają, a znacznie łatwiejsze jest to, gdy różnice kulturowe są mniejsze i to powód, dla którego nie było trudno przyjąć miliony uchodźców z Ukrainy. – Ale jeśli przyjmowalibyśmy kogoś z zewnątrz kosztem naszych podstaw kulturowych, będzie to katastrofą, prostym sposobem na wojnę domową – podkreślił.
Zaznaczył, że nie uważa, by różnorodność była sama w sobie wartością i przyznał, że niekontrolowany napływ migrantów można określić mianem inwazji. – Dlatego Europa musi być bardziej odpowiedzialna i przede wszystkim musimy bronić naszych granic. Nie wiem, dlaczego jest to tak trudne do zrozumienia dla niektórych, że bronimy naszych granic. Zostaliśmy zmuszeni do budowy muru granicznego – to nie była to dla nas przyjemność, ale nie było innego rozwiązania – wyjaśnił minister Gliński.
Źródło: PAP (Bartłomiej Niedziński)