Nowa minister kultury Małgorzata Omilanowska podczas spotkania z mediami, zapowiedziała dalsze wspieranie dotacjami skandalizujących kuratorów, artystów i dyrektorów placówek kulturalnych. Na jej szczególne uznanie zasłużyli szefowie „instytucji kultury”, znani z bluźnierczych prezentacji.
– Tacy kuratorzy, artyści i dyrektorzy jak Fabio Cavallucci w Zamku Ujazdowskim, Jan Klata w Starym Teatrze i Michał Merczyński na Malta Festival, swoim dorobkiem udowodnili, że są ludźmi kultury świadomymi swych decyzji artystycznych – powiedziała Omilanowska. – Zasługują na szacunek oraz wsparcie dotacjami z publicznej kasy, bo ich prace mają wysoką jakość, choć dla niektórych mogą wydać się kontrowersyjne.
Wesprzyj nas już teraz!
Za rządów Cavallucciego w Centrum Sztuki Współczesnej zaprezentowane m. in. „dzieła” Maurizio Cattelana, wśród których nie mogło zabraknąć ukrzyżowanej na łóżku kobiety, oraz zdechłego konia, którego opatrzono tabliczką z napisem „INRI”. Nadto, pod obrazem przedstawiającym ręce złożone do modlitwy, pseudoartysta postawił łóżko, na którym leży dwóch mężczyzn. Wszystko to opatrzone tytułem „Amen”. Przeciwko tej i innym bluźnierczym ekspozycjom protestowała Krucjata Młodych.
W CSW znalazło się także miejsce dla jawnie bluźnierczego filmu pt. „Adoracja”, ukazującego nagiego mężczyznę ocierającego się o zabytkowy – wypożyczony z Muzeum Narodowego – krucyfiks. Placówka zorganizowała także dyskusję poświęconą kwestii obecności prowokacji w sztuce, na którą zaproszono m.in. zadeklarowanego satanistę Adama Darskiego “Nergala”, który został oskarżony o publiczne palenie krzyży i darcie Biblii.
Sceniczne szaleństwa Jana Klaty w krakowskim Narodowym Teatrze Starym doprowadziły prawdopodobnie do uszczuplenia składu aktorskiego sceny ale przede wszystkim do protestów oburzonych widzów. Podczas wystawienia pełnego wulgarności i obsceniczności spektaklu „Do Damaszku” w reżyserii Jana Klaty część publiczności postanowiła opuścić salę.
Spektaklem wzbudzającym podobne kontrowersje miała być zawieszona inscenizacja „Nie-Boskiej komedii”. W jednej ze scen młody aktor mówi: „Zygmunt Krasiński napisał »Nie-Boską komedię«, która jest straszliwym paszkwilem na Żydów, to sztuka antysemicka”. Następnie każdy z tej grupy przedstawia się z imienia i nazwiska i mówi: „W związku z tym, że »Nie-Boska komedia« jest tekstem antysemickim, nie chcę być Polakiem, chcę być Żydem”. Tylko jedna aktorka się wyłamuje: „Jestem Polką, to reżyser kazał mi mówić, że jestem Żydówką, ale ja tego nie zrobię”. Po czym grupa młodych rozbiera się i pisze sobie na piersiach „Holocaust = towar”. Następnie sięga po mydło (z tłuszczu Żydów) i zmywa napis.
Brzmi hymn Polski. „Mazurek Dąbrowskiego” śpiewany jest po rosyjsku, ale i po polsku, na melodię „Deutschland, Deutschland über alles”, co poprzedza scenę gwałtu zbiorowego na jednej z młodych – donosi „Dziennik Polski”. Następnie bierze ona ślub w obrządku katolickim (w tragedii Krasińskiego jest to ślub hrabiego Henryka z Marią), po czym uczestnicy obrzędu plują na młodą parę, by następnie przebrać kobietę w welon ikonograficznie upodabniający ją do Maryi Niepokalanej.
Potem zgwałcona rodzi dziecko, co sugeruje scena z charakterystycznym zawiniątkiem. Tyle że wysypują się z niego ciasteczka w kształcie Gwiazdy Dawida. W tym momencie grupa młodych przemienia się w czworonogi, które ciasteczka wyjadają, po czym krążąc na czworakach wokół ni to stołu, ni to ołtarza, gdzie owa Maria siedzi, kładą jej kolejno głowy na kolanach w akcie spowiedzi. Muczą przy tym głośno, co na próbach bawiło reżysera i jego ekipę. Aż zwierzęta padają, a Maria kładzie na nich karteczki z nazwiskami: Miłosz, Szymborska, Wojtyła.
Minister Omilanowska nie omieszkała powiedzieć co myśli o reżyserze spektaklu „Golgota Picnic”, którym szefowa resortu kultury „jest poruszona”.
– Garcia opowiada o tym, że nasza cywilizacja nie wytworzyła instrumentów, które wyzwoliłyby go z lęku przed śmiercią. Jednocześnie odwołuje się do wielu zainspirowanych przez chrześcijaństwo arcydzieł, co składa się na niezwykłe wizualne bogactwo widowiska. Paradoksem jest to, że twórca polemizuje z chrześcijaństwem, ale nie wychodzi poza jego krąg. Jestem przekonana, że chrześcijaństwo jest gotowe do polemiki na swój temat – stwierdziła minister.
Omilanowska obawia się „że forma obecnych protestów może wywołać u artystów, kuratorów, dyrektorów odruch autocenzury”. Jej zdaniem sprawę ewentualnych kontrowersji jakie mogą wywołać „wypowiedzi artystyczne” załatwia fakt, że „miały one miejsce nie w przestrzeni publicznej, lecz zamkniętej i były opatrzone stosownymi ostrzeżeniami”.
Źródło: rp.pl/PCh24.pl
luk