Wszystkie miasta powyżej 20 tys. mieszkańców będą musiały opracować miejskie plany adaptacji do zmian klimatu – informuje „Rzeczpospolita”. Rozwiązania spowodują wzrost biurokracji i wygenerują gigantyczne koszty, skarżą się samorządowcy.
W ministerstwie klimatu trwają prace nad nowelizacją prawa ochrony środowiska i innych ustaw. Celem miejskiego planu jest podniesienie odporności miasta na zmieniające się warunki klimatyczne, czyli m.in. na ekstremalne upały, susze, powodzie. Dotychczas takie plany miały 44 miasta powyżej 100 tys. mieszkańców. Do proponowanych rozwiązań jest powiększanie terenów zielonych, ograniczanie tzw. betonozy czy budowa miejskiego systemu optymalizacji zaopatrzenia i zużycia wody. Plan zakłada również zwiększenie dopłat dla programów termomodernizacyjnych „Stop smog” i „Czyste powietrze”.
Realizacja inwestycji będzie bardzo kosztowna, zauważają eksperci. Miast powyżej 20 tys. jest w Polsce aż 209. Środki na ten cel mają popłynąć w ciągu lat m.in. z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego, Funduszu Spójności oraz Krajowego Planu Odbudowy. Przyjęcie programu ma być również zawartym w porozumieniu z Brukselą tzw. kamieniem milowym do trzymania środków z KPO.
Wesprzyj nas już teraz!
Samorządowcy, choć przychylni rozwiązaniu, skarżą się na sposób jego implementacji. Grzegorz Kubalski, zastępca dyrektora biura w Związku Powiatów Polskich mówi, że miejskie plany adaptacji do zmian klimatu są dokumentem nadmiarowym, nakładającym niepotrzebne problemy biurokratyczne. – Sposób działania rządu jest taki, że jeżeli widzi gdzieś problem, to po prostu tworzy nowy program, który będzie trzeba wykonać, podczas gdy lepiej jest planować w sposób kompleksowy, z uwzględnieniem wszystkich czynników – uważa Kubalski.
Źródło: rp.pl
PR