Resort edukacji zdecydował o poważnej redukcji limitu uczniów objętych nauczaniem domowym, na których szkoły otrzymywać będą pełną subwencję. Jednocześnie liczba młodych uczących się w domu rośnie w zawrotnym tempie. Według komentatorów w ten sposób ministerstwo walczy z autonomią rodziców i ich wpływem na wychowanie własnego potomstwa.
Dotychczas polskie szkoły mogły liczyć na pełną subwencję z ministerstwa dla maksymalnie 200 uczniów zapisanych do tych placówek, ale w rzeczywistości uczących się w domu rodzinnym. Limit ten wraz z rozporządzeniem ministerstwa z końca lipca bieżącego roku spada dramatycznie – bo do 96.
Szkoły, do których zapisana jest większa ilość uczniów realizujących edukację domową, będą mogły liczyć jedynie na częściowe subwencje na kolejnych podopiecznych po przekroczeniu tego progu. Mowa tu, wedle portalu opoka.org.pl, o niewielkich dopłatach w wysokości połowy lub jednej czwartej standardowej wysokości opłaty.
Wesprzyj nas już teraz!
Decyzję ministerstwa skrytykował dr Andrzej Mazan – dyrektor Kolegium Św. Rodziny w Łomiankach. Zdaniem pedagoga resort Barbary Nowackiej realizuje działania obliczone na ograniczenie popularności edukacji domowej w kraju, podał portal opoka.org.pl, powołując się na „Nasz Dziennik”.
Decyzja ministerstwa budzi obawy również posła Bartłomieja Wróblewskiego. Polityk PiS sądzi, że posunięcie resortu ma na celu ograniczenie wszelkich form edukacji pozostających poza kontrolą państwowych organów, podał portal „Opoka”.
Jak wskazało medium, wbrew tym ograniczeniom popularność edukacji domowej w kraju stale wzrasta. Obecnie już 60 tysięcy uczniów uczy się w domu, tymczasem jeszcze cztery lata temu liczba młodych kształconych w ten sposób wynosiła zaledwie 20 tysięcy.
Źródło: opoka.org.pl
FA