W piątek w Kościele katolickim przypada liturgiczne wspomnienie św. ojca Pio z Pietrelciny – mistyka, stygmatyka i męczennika konfesjonału, który potrafił spowiadać przez kilkanaście godzin dziennie – powiedział PAP krajowy asystent Grup Modlitwy Ojca Pio kapucyn o. Robert Krawiec.
Ojciec Krawiec przypomniał, że Francesco Forgione urodził się w Pietrelcinie na południu Włoch 25 maja 1887 r. Do zakonu kapucynów, w którym przeżył 65 lat, wstąpił osiągnąwszy 16 rok życia. Tam otrzymał zakonne imię Pio. W 1910 r. przyjął święcenia kapłańskie.
– Na pewno był człowiekiem niezwykłym. Przez ponad 50 lat nosił stygmaty, czyli rany na rękach, boku i nogach, będące widocznymi znakami męki Jezusa Chrystusa. Te rany bolały, krwawiły, a oprócz bólu fizycznego przysporzyły ojcu Pio także wielu cierpień psychicznych – podkreślił rozmówca Polskiej Agencji Prasowej.
Wesprzyj nas już teraz!
Jak wyjaśnił kapucyn, stygmaty pojawiły się na ciele ojca Pio tuż po przyjęciu święceń kapłańskich, jednak zakonnik prosił Jezusa, by zabrał je i pozostawił mu jedynie ból. –Stygmaty zniknęły na kilka lat, jednak pojawiły się znowu w 1918 r. i szybko zostały zauważone przez władze zakonne. Wówczas przełożeni ojca Pio podjęli kroki, by zbadać, czy faktycznie rany mają nadprzyrodzony charakter. Ojciec Pio był badany przez wielu lekarzy, także niewierzących, którzy pilnowali, nieraz przez wiele dni, czy zakonnik sam się nie okalecza. Niektórzy sugerowali, że rany mają podłoże psychosomatyczne – kontynuował.
Ojciec Krawiec zaznaczył, że z powodu wątpliwości co do autentyczności stygmatów w latach 1922-1923 oraz 1931-1933 na ojca Pio nałożono liczne ograniczenia m.in. zakaz prowadzenia korespondencji, spowiadania i publicznego sprawowania mszy św. –Ostatecznie druga komisja lekarska orzekła, że rany mają charakter nadprzyrodzony a ich pojawiania się nie można wytłumaczyć z punktu widzenia naukowego – poinformował krajowy asystent Grup Modlitwy Ojca Pio.
Dodał, że wieść o stygmatach i innych niezwykłych darach ojca Pio przyciągała do San Giovanni Rotondo, gdzie mieszkał zakonnik, ogromne rzesze ludzi. – Ojciec Pio był również znany jako znakomity spowiednik. Niektórzy nazywają go „męczennikiem konfesjonału”, z tego względu, że potrafił spowiadać przez kilkanaście godzin dziennie. Nawet w dniu swojej śmierci wyspowiadał pięć osób, zanim zaniemógł w konfesjonale – wyjaśniał.
Według ojca Krawca, jako spowiednik ojciec Pio potrafił czytać w ludzkich sumieniach. –Jeśli ktoś próbował ukryć jakiś grzech lub przychodził do konfesjonału tylko z ciekawości, na przykład żeby zobaczyć stygmaty, ojciec Pio od razu potrafił to wyczuć – zaznaczył.
Kapucyn przypomniał, że za każdym razem, kiedy ojciec Pio odprawiał mszę św., kościół w San Giovanni Rotondo pękał w szwach. Działo się tak pomimo faktu, że – aby unikać sensacji i gromadzenia tłumów – przełożeni nakazali świętemu kapucynowi odprawianie mszy o piątej rano. –Ojciec Pio wstawał o trzeciej nad ranem, by przez dwie godziny medytować, przygotowując się do Eucharystii. Podczas odprawiania mszy – jak sam wielokrotnie mówił – ojciec Pio odczuwał miłość i cierpienie Jezusa. Zwykł mawiać, że w czasie mszy św. nie stoi za ołtarzem, ale wisi na krzyżu – podkreślił.
Duchowny dodał, że zachowały się nagrania wideo, na których widać, jak ojciec Pio podczas mszy św. na chwilę zawiesza głos i zamiera, tak jakby doświadczał mistycznej wizji. – Ludzie widzieli, że ten kapłan rzeczywiście się głęboko modli – stwierdził.
Kapucyn podkreślił, że ojciec Pio miał również inne doświadczenia mistyczne. – W relacjach jego kierownika duchowego i świadectwach osób z jego najbliższego otoczenia czytamy, że ojciec Pio doświadczał obecności Jezusa i Maryi a także bywał dręczony przez złego ducha – mówił.
Zakonnik zaznaczył, że ojciec Pio był również inicjatorem budowy szpitala w San Giovanni Rotondo, nazywanego Domem Ulgi w Cierpieniu. – To był region bardzo ubogi, gdzie nie było szpitala. Ojciec Pio postanowił wybudować szpital z datków pochodzących od wiernych. Wielu na wieść o tym pukało się w głowę i mówiło: niemożliwe. Ojciec Pio odpowiadał: ja się będą modlił, a wy róbcie co do was należy. Ku zdziwieniu wszystkich pieniądze udało się zebrać w krótkim czasie – wyjaśnił.
Dodał, że po zakończeniu budowy ojciec Pio oddał Dom Ulgi w Cierpieniu do dyspozycji Stolicy Apostolskiej. – W kwestiach finansów był bardzo radykalny. Kiedy przyjechał do niego tata i poprosił o pieniądze, ojciec Pio odmówił twierdząc, że datki od wiernych nie są jego własnością, a sam nie posiada żadnych pieniędzy – zaznaczył ojciec Krawiec.
Według kapucyna, wrażliwość ojca Pio na ludzkie cierpienie wynikała z faktu, że sam był słabego zdrowia. – Poza codziennym bólem spowodowanym przez stygmaty, ojciec Pio chorował na gruźlicę, nowotwór, często zapadał na zapalenie ucha czy gardła – powiedział.
Ojciec Pio zmarł w swoim klasztorze 23 września 1968 r. Zdaniem ojca Krawca, mimo upływu lat zakonnik z Pietrelciny wciąż jest inspiracją dla wielu ludzi na całym świecie. Wiele osób twierdzi też, że dzięki modlitwom za jego wstawiennictwem uzyskali potrzebne łaski. Do końca życia sprawował dzięki specjalnemu pozwoleniu Mszę Świętą w tradycyjnym, przedsoborowym rycie.
(PAP)/ oprac. FA