Mam wrażenie, że większość młodych ludzi jest pro life. Dla nas liczą się fakty, to, że „aborcja” jest zabiciem dziecka, widzimy to i dlatego się jej przeciwstawiamy. Staramy się kierować logiką, a widząc maleńkie, rozszarpane ciała, nie nazywamy tego, co widzimy „usunięciem tkanki ciążowej”, a po prostu zabójstwem – mówi Ewa Rejman.
Wesprzyj nas już teraz!
Masz piętnaście lat, a stałaś się już znaną osobą, która działa na rzecz ochrony życia człowieka od poczęcia. Jak zaczęło się Twoje zaangażowanie w ruch pro-life?
Około trzech lat temu przeczytałam w czasopiśmie „Miłujcie się” artykuł dotyczący Duchowej Adopcji. Chcąc dowiedzieć się więcej, zaczęłam szukać w Internecie informacji na ten temat, rzecz jasna natknęłam się wówczas na strony mówiące o tzw. aborcji. Były one dla mnie szokiem. Nieco później przeglądałam forum Ruchu Czystych Serc. Trafiłam na post z informacją o procesie pani Joanny Najfeld. Ta sprawa bardzo mnie poruszyła – nie rozumiałam, jak można być nękanym i ciąganym po sądach za mówienie prawdy! Wysłałam maila do pani Joanny, bardzo ciepło mi odpisała, jej odpowiedź niesamowicie mnie zmobilizowała.
Ostatecznym impulsem do założenia strony „Młodzi pro life” był artykuł w „Gazecie Wyborczej”, definiującej obrońców życia jako „moherowe babcie”. Wiedziałam, ze nie jest to prawdziwy wizerunek i wpadłam na pomysł, jak chociaż częściowo można go odkłamać. W ten sposób powstała strona „Młodzi pro life”.
Miałaś już pierwsze „starcie” z Facebookiem. Po wrzuceniu rysunków obrazujących mordowanie dziecka w łonie matki administratorzy zablokowali Twoje konto. Jakie było uzasadnienie tej decyzji?
Uzasadnienia decyzji właściwie nie było. Administratorzy wysłali jedynie automatyczne powiadomienie, że zamieszczane treści naruszają regulamin Facebook’a. Później przejrzałam regulamin. Jedyne pod co można by podciągnąć zamieszczenie takiego obrazka, to „treści pokazujące nieuzasadnioną przemoc”. A jednak! Czyżby aborcja była nieuzasadnioną przemocą?
Jak to osobiście przyjęłaś?
Szczerze? Wściekłam się. Jestem osobą bardzo emocjonalną, poczułam się niesprawiedliwie potraktowana. Postanowiłam moją złość przekuć w jakieś pozytywne działanie. Założyłam sobie drugie konto na Facebooku, z pierwszego dodałam „nowego” administratora (czyli moje drugie konto), tak żebym mogła nadal prowadzić stronę.
Od tamtej pory nie zamieszczam takich treści. Można uznać, że jest to poddanie się, ale po prostu nie mam innego wyjścia. Prowadzę też bloga, na którym nie obowiązuje cenzura treści.
Nawiasem mówiąc, nie rozumiem oburzenia zwolenników „aborcji” na widok zdjęć, które ją ukazują. Przecież skoro to tylko niegroźny zabieg, powiedzmy jak wyrwanie zęba, dlaczego nie można go pokazać? Czy ktoś zakazuje publikacji zdjęć z wyrwania zęba?
W jaki sposób Twoi rówieśnicy, z klasy, szkoły, środowiska, reagują na Twoją działalność?
Powiem tylko, że mam najlepszych przyjaciół na świecie. Nie zawodzą nigdy. Zgadzają się z moimi poglądami, pomagają jak mogą. Nie wiem, co bym bez nich zrobiła.
A druga grupa, nie przyjaciół, a znajomych, zazwyczaj także reaguje pozytywnie. Mam wrażenie, że większość młodych ludzi jest pro life. Dla nas liczą się fakty, to, że „aborcja” jest zabiciem dziecka, widzimy to i dlatego się jej przeciwstawiamy. Staramy się kierować logiką, a widząc maleńkie, rozszarpane ciała, nie nazywamy tego, co widzimy „usunięciem tkanki ciążowej”, a po prostu zabójstwem.
A jak reagują dorośli, na przykład nauczyciele? Czy znajdujesz w nich wsparcie?
Na początku odpowiedzi na to pytanie serdecznie pozdrawiam panią Annę, która w tamtym roku uczyła mnie języka polskiego i prowadziła kółko dziennikarskie. Od niej dostałam naprawdę dużo wsparcia i ciepłych słów, a to często wiele dla mnie znaczyło.
Do rzeczy: muszę przyznać, że nauczyciele są pozytywne nastawieni do tego, co robię. Za kilka miesięcy kończę gimnazjum, zobaczymy jak będzie dalej…
Prowadzisz fejsbukową stronę „Młodzi pro life – young pro life”, którą „lubi” ponad 13 tys. osób. Założyłaś również kanał na YouTubie poświęcony tej samej tematyce. Jakie są Twoje dalsze plany co do działalności pro-life?
Myślę o spotkaniach młodych pro-life w realu, o osobistym zaangażowaniu w wolontariat, o utworzeniu maila zaufania, o organizowaniu spotkań z osobami gotowymi podzielić się swoim świadectwem, o… tu można by jeszcze długo wymieniać.
Jednak, jak przy większości moich planów, na końcu muszą pojawić się dwa słowa: po egzaminie! A egzamin gimnazjalny już niedługo, o czym wszyscy mi nieustannie i skrzętnie przypominają…
Bardzo dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Kajetan Rajski