Drugim aktem modlitwy jest upokorzenie się przed Panem Bogiem. I ten akt ogromnej jest wagi. Pierwszy akt był postawieniem Boga (uobecnieniem) na swoim miejscu, drugi jest postawieniem siebie na swoim miejscu. Trzeba wejść do całej głębi, przepaści swojego nicestwa, a potem swojej nędzy, a w końcu grzechu; słowem, stanąć na właściwym swoim miejscu. Im kto żywiej uczuje całe swoje nicestwo, nędzę swoją i grzech swój, im bardziej zagłębi się w nienawiści, pogardzeniu i obrzydzeniu dla siebie samego, jako dla takiego nędzarza, takiej nicości i takiego grzesznika, tym bardziej Pan Bóg doń się zbliży. I znowu, gdybyśmy przez cały czas modlitwy nic innego nie czynili, a tylko starali się zrobić ten akt upokorzenia i żalu i o niego prosili, akt taki i prośba taka starczy za całą modlitwę.
Postawienie się razem z Bogiem
Wesprzyj nas już teraz!
Trzeci akt modlitwy jest wspólny: postawienie siebie razem z Bogiem, Boga razem ze sobą na wspólnym punkcie; a tym aktem jest chęć poprawy, korzystania z łask Bożych nowych, uświęcenia się i w tym celu przystępowanie do modlitwy. Jest to akt dobrej intencji, czystości zamiaru. Jeżeli byśmy dopełnili innych warunków, to jest postawienia się w obecności Bożej, uznania swej niemocy, a nie mieli czystej intencji, na nic się wszystko nie przyda. Aby rzecz jaka była dobrą, trzeba zbiegu wszystkich warunków i w każdym szczególe musi być dobrą; lecz by złą była, dosyć kiedy w jednym uchybi. Bonum opus ex integra causa; malum ex quocunque defectu. Aby modlitwa tedy była dobrą, należy dopełnić wszystkich warunków, bo jakikolwiek brak czyni ją niedobrą.
Czymże jest właściwie owa czysta intencja? Jest ona wtedy, gdy w modlitwie jednego Boga mamy za powód, za cel. Szukanie wprawdzie własnej korzyści w modlitwie nie jest wzbronione, wyjąwszy, gdyby z przedmiotu naszej modlitwy, nawet w jej następstwach, nic dla Boga nie wypływało.
Kościół z powodu niektórych herezji, co wpadły w przesadę, orzekł między innymi, iż wzgląd na własną korzyść jest dozwolony. Ale w tym, co wolno, trzeba zachować pewien porządek. Może być ta korzyść nasza następstwem – koniecznym zresztą jest następstwem – ale nie powinna być pierwszym i ostatnim celem; bo Pana Boga zawsze na pierwszym miejscu kłaść należy. A następnie wolno pracować przez wzgląd na nagrodę, propter retributionem, jak już król Prorok wołał; ale prawdziwie doskonałym jest ten, kto by utracił duszę swoją dla mnie (Mt 10, 39), to jest ten, kto zupełnie zapomniał o sobie. Nieszlachetnością zaś jest wybierać to, co jest mniej doskonałym, a nie to, co Bogu jest przyjemniejszym. Prócz tego my szalony mamy zwrot do siebie, wszystko do siebie odnosimy; gdy tedy i najmniej bierzemy siebie na uwagę, wnet przekraczamy i to, co wolno.
Wzgląd więc na siebie i na własną korzyść przy modlitwie, choć dozwolony, choć nie jest złym sam w sobie, prowadzi natychmiast do miłości własnej, do egoizmu, skrzywia modlitwę i często duszy szkodzi. Zatem celem modlitwy nie powinno być nasze dobro, nawet moralne, jak świętość i cnoty najwyższe (choć je wykluczać ani należy, ani możemy), a tylko przyjemność i wola Boża, pragnienie, abyśmy pomnożyli chwałę Bożą ad maiorem Dei gloriam. Nasze dobro będzie następstwem z osiągnięcia woli Bożej i chwały Bożej. Taką czystą intencję trzeba przynosić do modlitwy; ona powinna być jednym z tych aktów, które poprzedzają modlitwę. Wola, chwała i przyjemność Boża – tego szukajmy. Przyzwyczajajmy się do takiego wyprostowania naszej intencji, a ponawiając ją codziennie, ustalimy w niej duszę naszą.
Pomoc Ducha Świętego
Te pierwsze akty są nieskończonej wagi, ale z nich już widzimy, że sami z siebie modlić się dobrze nie potrafimy. Prosić tedy należy Boga, aby nas sam wprowadził w tego ducha modlitwy, aby nam dał Ducha Św., który by sprawił w nas te myśli i akty; by On w nas modlił się. jak powiada święty Paweł (Rz 8, 26): Sam Duch prosi za nami wzdychaniem niewymownym. Duch Święty jest tym pierwiastkiem, który łączy w jedno Ojca i Syna; a tożsamo, co sprawia w Trójcy świętej, robi i na zewnątrz w stworzeniach, łącząc je ze Stwórcą, a szczególniej w tych aktach najwyższych osoby do osoby. Z każdą z osób Bożych stawia On nas w tej samej relacji, w jakiej one są między sobą. Trzeba zatem prosić o Ducha Świętego.
Ks. Piotr Semenenko, O modlitwie, CR 14, Kraków 2006, s. 98 – 101.