Uruchomienie odprawy granicznej na przejściu Pierwomajsk-Kuczurgan w poniedziałek 17 lipca miało niespotykaną oprawę polityczną. Rangę uroczystości podnieśli swoją obecnością szef rządu Mołdawii Paweł Filipp i prezydent Ukrainy Petro Poroszenko. Politycy nadali jej polityczny i militarny wymiar. Pierwomajsk to miejscowość leżąca w separatystycznym Naddniestrzu i przejmując kontrolę nad jego punktami granicznymi Mołdawia okrąża quasi-państwo, które oddzieliło się od niej w 1990 roku. Obchodząc Naddniestrze od ukraińskiej strony Mołdawia zamyka też w pierścieniu swoich służb mundurowych wojska Federacji Rosyjskiej, które stacjonują na terenach pod kontrolą separatystycznego Tyraspola.
Wojska rosyjskie, dzięki którym Naddniestrze wygrało wojnę ze znacznie większą Mołdawią, miały zostać wyprowadzone z Naddniestrzańskiej Republiki Mołdawskiej do 2003 roku. Teren ten ma jednak duże znaczenie militarne dla Federacji Rosyjskiej i w czerwcu 2006 roku Rosjanie uznali, że 14. armia rosyjska pozostanie w Naddniestrzu do czasu zapanowania tam spokoju. Brak kontroli nad oderwanym terytorium jest problemem dla Mołdawii i zamraża wewnętrzny konflikt między Kiszyniowem a Tyraspolem, wspieranym przez Rosję, która dysponuje w Naddniestrzu garnizonem szacowanym na 1,5 – 1,8 tys. żołnierzy.
Wesprzyj nas już teraz!
Prozachodni rząd mołdawski Pawła Filippa, różniąc się w polityce wobec Rosji od wybranego w końcu ubiegłego roku prorosyjskiego prezydenta Igora Dodona, szukał drogi do przejęcia kontroli nad samodzielną Naddniestrzańską Republiką Mołdawską. Poza względami politycznymi istotny jest też czynnik gospodarczy – Naddniestrze jest silniej uprzemysłowione niż rolnicza Mołdawia i połączenie obydwu gospodarek wzmocniłoby budżet mołdawski.
Z pomocą rządowi w Kiszyniowie przyszli Ukraińcy, którzy wielokrotnie wyrażali swoje zaniepokojenie obecnością dość dużego garnizonu wojsk Federacji Rosyjskiej na zachodniej granicy Republiki Ukrainy. W czasie najgorętszej fazy walk w Donbasie snuto nawet scenariusze możliwych ataków Rosji na Ukrainę, w których rozważano realność uderzenia wojsk z Naddniestrza na największy port w Odessie. Nie byłoby to trudne, gdyż dystans z tego miasta do stolicy Naddniestrza wynosi 100 km (poprzez przejście Pierwomajsk-Kuczurgan; z granicy Naddniestrza w Pierwomajsku do Odessy jest już tylko 70 km).
Mając wspólne interesy w zamknięciu Naddniestrza w kleszczach od wschodu i zachodu, Mołdawia i Ukraina przystąpiły do przygotowań do zadania ciosu separatystom i ich patronom w Moskwie. Od wiosny tego roku zaczęto głośno mówić o planach usprawnienia odpraw na ukraińsko-mołdawskich przejściach granicznych. Od początku oznaczało to, że przejścia między nieuznawanym Naddniestrzem a Ukrainą są de facto przejściami ukraińsko-mołdawskimi. Wspólna odprawa graniczna na drogach do Naddniestrza była jednak niemożliwa dla mołdawskich celników i pograniczników, gdyż nie byliby dopuszczeni do pracy na terytorium Naddniestrza, traktującego Mołdawię jako osobne państwo. Dopiero decyzja władz Ukrainy o udostępnieniu swoich przejść granicznych (na terytorium ukraińskim) dla funkcjonariuszy mołdawskich otwarła możliwość uruchomienia wspólnych odpraw, mimo że Mołdawia nadal nie ma kontroli nad terytorium separatystycznej Naddniestrzańskiej Republiki Mołdawskiej.
Uruchomienie 17 lipca wspólnych odpraw mołdawsko-ukraińskich na przejściu Pierwomajsk-Kuczurgan ma wymiar więcej niż symboliczny. Zapowiadane było co prawda jeszcze w czerwcu, ale opóźnienie tłumaczono bliżej niesprecyzowanymi problemami technicznymi. W rzeczywistości zapewne obydwie strony badały ewentualną reakcję Naddniestrza i Moskwy na przejęcie kontroli nad granicą Naddniestrzańskiej Republiki Mołdawskiej. Wprowadzenie służby granicznej i celnej na wschodniej granicy Naddniestrza (w rzeczywistości) a zarazem Mołdawii (z punktu widzenia prawa międzynarodowego) jest dla Kiszyniowa małym, ale jednak sukcesem. Docelowo wszystkie punkty graniczne Naddniestrza chce kontrolować Mołdawia.
Sporo zyskuje na tym Ukraina, grając na nerwach władzom prorosyjskiego Naddniestrza i tym samym Kremlowi. Wzmocnienie kontroli granic Naddniestrza przez służby ukraińskie i mołdawskie oznacza dla separatystów nadejście trudnych czasów. Osoby, których Mołdawia nie będzie chciała wpuścić do Naddniestrza, będą musiały wybrać podróż samolotem. Mołdawia zyska też kontrolę nad towarami przewożonymi przez granicę Naddniestrza. W gorszym położeniu znajdą się wojska rosyjskie.
Wiedząc o zamiarach Ukrainy i Naddniestrza niższa izba parlamentu rosyjskiego, Duma Państwowa, w końcu ubiegłego tygodnia zaapelowała do władz w Kijowie i w Kiszyniowie o nie podejmowanie działań mających na celu blokadę Naddniestrza. W Rosji pojawiają się już jednak głosy ekspertów o tym, że należy zmienić podejście do Naddniestrzańskiej Republiki Mołdawskiej i wdrożyć tam niezbędne reformy. Rosjanie wiedzą jednak, że obecny układ władzy w Tyraspolu nie jest zbyt reformatorski, gdyż w obecnym stanie niemal cała władza jest pod wpływami oligarchicznego koncernu Sheriff, z którym bliskie związki miał także niedawno wybrany na prezydenta Naddniestrza Wadim Krasnosielkij. Zarówno Moskwa, jak i Tyraspol obawiają się, że przejęcie kontroli nad punktami granicznymi jest dopiero początkiem wielkiej gry o władzę w Naddniestrzu. W prawdopodobnym scenariuszu znaczącą rolę może odegrać zbiegły niedawno z Naddniestrza były prezydent Jewgienij Szewczuk. Mołdawskie media podały, że Szewczuk mieszka z żoną w Kiszyniowie i objęty jest ochroną. Dla Mołdawii ten polityk oraz jego elektorat mogą być zaczynem ruchu społecznego, którego powinny obawiać się obecne władze Naddniestrza.
Jan Bereza