„Problem utrudnionego dostępu do służby wojskowej dla osób transseksualnych i osób interpłciowych traktujemy poważnie i analizujemy możliwość zmian zapisów w tym zakresie” – napisali urzędnicy Ministerstwa Obrony Narodowej w odpowiedzi na pytanie o otwarcie szeregów armii dla osób obciążonych poczuciem niezgodności z własną płcią.
Osoby określające się jako transseksualne nie mają wstępu w szeregi wojska – dotychczas była to oczywistość. Jednak w trakcie rządów ekipy Donalda Tuska i jego koalicjantów może dojść również do takiej rewolucji.
Wesprzyj nas już teraz!
Resort obrony na czele z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem „analizuje” możliwość zmiany przepisów kwalifikujących zaburzenia tożsamości płciowej jako należące do kategorii „choroba i ułomność”. Wynika tak z odpowiedzi MON na zapytanie portalu gazeta.pl.
„Propozycje zmian w sprawie orzekania o zdolności do służby wojskowej i trybu postępowania wojskowych komisji lekarskich w sprawach osób transseksualnych i osób interpłciowych były zgłaszane w uzgodnieniach wewnątrzresortowych, jednak nie zostały one zaakceptowane przez ówczesne kierownictwo MON” – napisało biuro prasowe Centrum Operacyjnego ministerstwa.
W odpowiedzi znalazła się też obietnica, którą wszyscy troszczący się o kondycję moralną armii powinni potraktować jako ostrzeżenie. „Pragniemy jednak zapewnić, że problem utrudnionego dostępu do służby wojskowej dla osób transseksualnych i osób interpłciowych traktujemy poważnie i analizujemy możliwość zmian zapisów w tym zakresie” – dodał bowiem sztab medialny CO MON.
W 2020 roku rzecznik praw obywatelskich, a obecnie minister sprawiedliwości Adam Bodnar w liście do min. Mariusza Błaszczaka ubolewał, że tak zwane osoby transpłciowe „mają utrudniony dostęp do służby wojskowej”. Apelował też o zmianę tego stanu rzeczy.
Źródło: DoRzeczy.pl, PCh24.pl
RoM