Na terenie całego kraju działa niemal 12 tysięcy aptek – od 2 maja ich kierownicy mogą zapisać placówki do pilotażowej sprzedaży dzieciobójczej pigułki „dzień po” – zgodnie z zasadami ustalonymi przez rząd Donalda Tuska. Farmaceuci mają jednak opory i jak na razie nie garną się do „korzystania” z fatalnych przepisów. Do NFZ napłynęły pojedyncze zgłoszenia…
W sumie do Narodowego Funduszu Zdrowia, przez ręce wojewódzkich oddziałów, spłynęło z całej Polski… 20 wniosków o przystąpienie do pilotażowego programu sprzedaży środka poronnego.
Zdaniem szefa Biura Komunikacji Narodowego Funduszu Zdrowia Pawła Florka, w rzeczywistości należy spodziewać się znacznie większego zainteresowania, a powodem nieliczności podań ma być majówkowa przerwa od pracy.
Wesprzyj nas już teraz!
Jak donosi rmf24.pl, nie brak jednak wśród aptekarzy moralnych rozterek pod adresem prawa wprowadzonego przez gabinet Donalda Tuska. Najczęściej farmaceuci deklarują opory w sprzedaży środka poronnego osobom niepełnoletnim.
– Według informacji, które mamy podane, nie ma obowiązku zgody rodzica. Ja jednak będę pytała, czy jest zgoda rodzica, czy rodzice są poinformowani o sytuacji, jaka ma miejsce. Wolałabym, żeby ta zgoda jednak była –cytuje wypowiedź Moniki Wasowskiej, aptekarki z Warszawy, wymienione medium.
Nim NFZ przystąpi do zawarcia umów z zainteresowanymi aptekami, rozpatrzona musi zostać poprawność podań. Zaraz po pozytywnej ocenie wniosków pierwsi farmaceuci będą mogli wystawiać recepty na zakup tzw. „pigułki dzień po”. Być może sprzedaż środka poronnego na nowych zasadach ruszy już w drugiej połowie bieżącego tygodnia, podaje rmf24.pl.
Wbrew powtarzanej jak mantrze narracji, pigułka dzień po nie jest środkiem „antykoncepcyjnym”. Nie zapobiega on bowiem zapłodnieniu. To aborcyjny produkt – zatrzymujący rozwój istniejącego już ludzkiego zarodka.
Źródło: rmf24.pl
FA
Prawdziwe działanie pigułek „dzień po”. To po prostu aborcja – zabicie ludzkiego embrionu