29 lipca 2022

Msza w kąpielówkach i na materacu. MOCNY komentarz ks. prof. Dariusza Kowalczyka

(Fot. Twitter)

Nadużycia liturgiczne na Zachodzie, w tym we Włoszech, się zdarzają. Choć zapewne większym problemem jest brak należytego przygotowania celebracji liturgicznej, powierzchowność, pośpiech, bylejakość. Ale największym problemem jest brak wiary, że liturgia jest naprawdę ważna. Spotykam kapłanów, którzy zdają się mylić kapłaństwo z działalnością społeczną, charytatywną. Liturgia wydaje im się zbyt „burżuazyjna”, oddalona od tzw. rzeczywistych problemów – mówi w rozmowie z PCh24.pl ks. Dariusz Kowalczyk, profesor Wydziału Teologicznego Papieskiego Uniwersytetu Gegorianum w Rzymie.

 

Media obiegły zdjęcia i nagrania z Mszy Świętej odprawionej w morzu przez ks. Mattia Bernasconiego. Kapłan był ubrany w kąpielówki, ołtarz został zastąpiony przez materac wodny, wierni biorący udział w modlitwie mieli takie stroje jak kapłan, komunię świętą rozdawały szafarki praktycznie wszystkim, którzy chcieli ją przyjąć. Jak skomentowałby to Ksiądz profesor?

Wesprzyj nas już teraz!

Zasmucające wydarzenie. Nigdy wcześniej nie słyszałem o ks. Bernasconim. To ksiądz jednej z parafii w Mediolanie.

Pomysł odprawienia Mszy na materacu w morzu przy miejscowości Crotone w Kalabrii przyszedł mu na koniec obozu dla grupy młodzieży. Prokuratura Crotone wszczęła śledztwo w sprawie możliwej obrazy wiary katolickiej. Stało się to po reakcji kurii diecezji Crotone, która wezwała 36-letniego kapłana do większego szacunku dla Eucharystii.

Ksiądz Bernasconi przeprosił wszystkich, których uczucia religijne „nieumyślnie obraził”, tym niemniej jego opowieści o całym wydarzeniu brzmią niepoważnie. Była niedziela, poszli na plażę, było gorąco, chcieli odprawić Mszę, ale nie było gdzie i wpadli na pomysł, że zrobią to na materacu w wodzie…

Ksiądz podkreśla, że jakaś pani podziękowała mu, iż Kościół przyszedł do niej także na plażę. A poza tym „każde miejsce jest dobre, by głosić Słowo Boże”.

Można więc przypuszczać, że ów ksiądz, pomimo przeprosin, tak naprawdę uważa, że miał świetny pomysł, że tak dzisiaj trzeba duszpasterzować, tylko niektórzy „tradycjonaliści” go nie zrozumieli.

 

Czy we Włoszech tego typu Msze Święte są czymś „normalnym” czy może był to jednorazowy incydent? Czy taka Msza Święta jest w ogóle ważna?

Na szczęście takie „innowacje” eucharystyczne nie są we Włoszech na porządku dziennym. Tyle że w Kościele po Soborze Watykańskim II, szczególnie na Zachodzie, można by znaleźć niejeden tego rodzaju incydent. Nie brakuje kapłanów, którzy uważają, że „duch Soboru” pozwala na takie rzeczy, a jedynym problemem jest dla nich „Msza trydencka”, bo ponoć niszczy jedność. A ksiądz w kapielówkach odprawiający Mszę na materacu nie niszczy jedności, tylko uprawia, „wychodzi do ludzi”. Poplątanie z pomieszaniem!

Nie sądzę, aby można było twierdzić, że Msza odprawiona przez ks. Bernasconiego była nieważna. Tyle, że ważna Msza może być sprawowana i przeżywana źle, tak że w rezultacie szkodzi jej uczestnikom. Już św. Paweł wyrzucał z bólem wiernym w Koryncie, że źle sprawują Eucharystię i dlatego „właśnie wielu wśród was słabych i chorych” (1 Kor 11,30).

 

W przeszłości w mediach społecznościowych pojawiały się nagrania np. z ceremonii ślubnych we Włoszech podczas których w trakcie Mszy kapłan zrzucał ornat, zakładał koszulkę drużyny piłkarskiej, tańczył i śpiewał do przyśpiewki kibiców i w takiej atmosferze udzielał sakramentów. Czy biskupi reagują na takie zachowania?

Chyba największe dziwactwa liturgiczne dzieją się właśnie przy okazji ślubów. Czytałem o ślubie pod wodą, bo kapłan i para młoda byli płetwonurkami, a także o ślubie w powietrzu, bo towarzystwo zajmowało się spadochroniarstwem. Nie pamiętam jednak, czy to było w Kościele katolickim, czy we wspólnotach protestanckich.

W każdym razie są biskupi, którzy próbują reagować na liturgiczne nadużycia, ale czują, że obecnie wiatry wieją w inną stronę, tak więc owe reakcje nie są zbyt mocne. Ale cóż się dziwić, skoro nie brakuje duchownych, szczególnie języka niemieckiego, którzy regularnie błogosławią związki homoseksualne, a reakcje Stolicy Apostolskiej są w tej kwestii bardzo delikatne albo żadne.

Nadużycia liturgiczne na Zachodzie, w tym we Włoszech, się zdarzają. Choć zapewne większym problemem jest brak należytego przygotowania celebracji liturgicznej, powierzchowność, pośpiech, bylejakość. Ale największym problemem jest brak wiary, że liturgia jest naprawdę ważna. Spotykam kapłanów, którzy zdają się mylić kapłaństwo z działalnością społeczną, charytatywną. Liturgia wydaje im się zbyt „burżuazyjna”, oddalona od tzw. rzeczywistych problemów.

 

Czy lekarstwem na takie coś może być powrót do tzw. Mszy trydenckiej? Wiemy, że jest ona coraz popularniejsza wśród wiernych, którzy np. w Polsce niejednokrotnie pokonują, co niedzielę dziesiątki kilometrów, żeby wziąć w niej udział.

Masowy powrót do tzw. Mszy trydenckiej jest raczej niemożliwy. Ale ci, którzy chcą taką Mszę regularnie sprawować i przeżywać, mogą dać wszystkim innym ważne świadectwo powagi, skupienia i pobożności w traktowaniu rzeczy świętych.

Dlatego zachęcałbym „tradycjonalistów”, by bardziej dzielili się osobistym doświadczeniem piękna i dobra „liturgii trydenckiej”, a mniej czasu poświęcali na internetowe bicie w rzeczywistych lub urojonych „modernistów”. W ten sposób niczego nie zyskują, a jedynie „podkładają się” tym, którzy są do nich uprzedzeni.

 

Czy nie jest tak, że to co zrobił ks. Bernasconi zadziała negatywnie, tzn. nie przyciągnie, tylko zniechęci ludzi do udziału w Mszy Świętej?

Można się zapytać, czy młodzi ludzie, którzy byli z ks. Bernasconim na obozie i którzy uczestniczyli w „wodnej” Mszy, zachowają to doświadczenie w taki sposób, że będą starali się być na Mszy w każdą niedzielę. Niestety, sądzę, że nawet jeśli w pierwszym momencie owa młodzież chwali księdza, że taki „fajny”, to w dłuższej perspektywie tego rodzaju formacja okaże się deformacją. W ogóle pogoń za uatrakcyjnianiem Mszy, to ślepa uliczka.

Duszpasterstwo, to nie popkulturowy show, który na wszelkie sposoby stara się zauroczyć coraz bardziej ogłupionego odbiorcę. Wyedukowany w ten sposób „wierny” pozostanie na plaży całą niedzielę i nie przyjdzie mu do głowy, aby przerwać plażowanie, ubrać się odpowiednio i pójść na „normalną” Mszę do kościoła.

Włoskie świątynie będą coraz bardziej pustoszeć. Niestety, wielu nie widzi pułapki fałszywej postępowości w Kościele. Co gorsza, uważa, że skoro nie widać pozytywnych rezultatów, to znaczy, że owej postępowości, także w liturgii, jest za mało.

 

Bóg zapłać za rozmowę.

Tomasz D. Kolanek

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij