We Francji pojawił się nowy problem związany z wyznawcami islamu. Powoli dostrzega się, że muzułmanie zaczynają omijać publiczną oświatę.
Prywatne szkoły islamskie są jeszcze w powijakach i często muzułmanie kierują swoje dzieci do szkół… katolickich. Powstaje też coraz więcej nielegalnych szkół i szkółek koranicznych.
Wesprzyj nas już teraz!
W ostatnich tygodniach zamknięto kilka tego typu placówek w regionie paryskim. W Villiers sur Marne od 2 lat funkcjonowała szkółka przy meczecie al-Islah. Klasy liczyły od 15 do 20 uczniów w wieku od 6 do 12 lat. Na miejscu znaleziono podręczniki w języku arabskim, a jeden z nauczycieli figurował w tzw. kartotece „S”, czyli osób podejrzewanych o związki z terroryzmem.
W Sarcelles i Melun wykryto po 2 takie szkoły, zaś w Evry – jedną. Na ominięcie obowiązku szkolnego pozwala system domowego kształcenia. Rodzice zobowiązują się do realizacji programu szkolnego w domu, ale dodatkowo posyłają dzieci na zajęcia organizowane np. przy meczetach, czy instytucjach islamskich. Fenomen szkółek koranicznych, które nie podlegają kuratoriom i nie są nawet zgłaszane na merostwach trwa od co najmniej 15 lat. Zajęcia bywają tam też prowadzone równolegle do nauki w szkole publicznej. Powstają różnego typu instytuty, które prowadzą para-szkoły i kursy. Reklamują się oficjalnie z nauką języka arabskiego, czy pomocą pedagogiczną, a nieoficjalnie prowadzą zwykłe nauczanie, zgodne z naukami islamu. Dobrym przykładem jest tu np. Instytut Manara z miasteczka Bondy. Na ulotce reklamowej zachęca po francusku „zajęciami wyrównawczymi” dla dzieci i kursem języka. Po arabsku można się dodatkowo dowiedzieć, że szkoła zajmuje się także uczeniem dzieci Koranu.
Szkół koranicznych przybywa z roku na rok i nieoficjalnie za kilka lat może być ich więcej niż szkół katolickich.
Stowarzyszenia islamskie występują też o tworzenie szkół oficjalnych, ale tutaj władze bywają ostrożne w udzielaniu pozwoleń. Bywa i tak, że bogatsi rodzice wysyłają swoje dzieci na pewien czas po nauki za granicę, do krajów muzułmańskich.
Powodem omijania szkół publicznych przez wyznawców islamu jest niezgodność w wielu punktach prowadzonego w nich programu nauczania z islamem. Chodzi tu m.in. o teorię ewolucji, historię, czy o wprowadzaną ostatnio do szkolnictwa publicznego teorię gender.
Rzekoma neutralność państwa w kwestiach religii, w czasie socjalistycznych rządów zamieniła się w „laicyzm wojujący” i m.in. dlatego, zamiast szkoły państwowej, muzułmanie dość często wybierają „mniejsze zło” np. w postaci szkół prywatnych, które są głównie szkołami katolickimi. Dodatkowo pozostają im jeszcze pół-legalne szkółki koraniczne. Tymczasem republikańska i laicka szkoła, która ma być teoretycznie podstawową platformą integracji, zaczyna przegrywać.
Bogdan Dobosz