– Myśliwy to człowiek bliżej natury, potrafiący zabijać własne pożywienie, więc bardziej odporny na pewną część współczesnej propagandy o miejscu człowieka w środowisku naturalnym. Do tego człowiek posiadający broń i szanujący tradycję. Trudno nawet w sposób teoretyczny wymyślać grupę społeczną bardziej szkodliwą z perspektywy lewicowej ideologii, czy propagandy zrównoważonego rozwoju – mówi w rozmowie z portalem PCh24.pl Jacek Hoga, prezes Fundacji Ad Arma.
Skąd u lewicy ta wręcz niemożliwa do opisania „miłość” do zwierząt? Przez zwykłych ludzi jest ona, mówiąc najdelikatniej, odbierana jako coś co najwyżej niepoważnego, i najlepiej widać to na przykładzie wycinki w Puszczy Białowieskiej. „Obrońcy przyrody” sprzeciwiali się jej, ponieważ… kornik to też zwierzę i ma prawo żyć.
Wesprzyj nas już teraz!
Jest to prosty błąd filozoficzny wynikający z braku zrozumienia miejsca człowieka na Ziemi. Jego Przyczyny istnienia i Celu istnienia.
Jeśli wyrzucimy Boga lub Go zniekształcimy, to zaczyna się od tego momentu przebóstwienie stworzenia, w tym przypadku zwierząt. Człowiek jako korona stworzenia ma prawo i obowiązek „czynić sobie Ziemię poddaną”.
Ten tak często również w naukach społecznych przywoływany stan naturalny/pierwotny/dziki jest niczym innym jak konstruktem intelektualnym, który nie ma podstaw w obserwacji świata. Natomiast istotnie wpływa na kształt prawa stanowionego – niestety.
Dlaczego myśliwi są aż tak niebezpieczni dla ekologistów?
Myśliwy to człowiek bliżej natury, potrafiący zabijać własne pożywienie, więc bardziej odporny na pewną część współczesnej propagandy o miejscu człowieka w środowisku naturalnym. Do tego człowiek posiadający broń i szanujący tradycję. Trudno nawet w sposób teoretyczny wymyślać grupę społeczną bardziej szkodliwą z perspektywy lewicowej ideologii, czy propagandy zrównoważonego rozwoju.
Dlatego nawet silne umocowania myśliwych w oligarchii III RP nie uchroniło ich od ataku ze strony rządu Mateusza „zrównoważony rozwój” Morawieckiego i uległej większości Sejmu zarówno opozycji jak i partii rządzącej.
Należy pamiętać, że nasz aktualny premier jest uosobieniem ministra w oczach obu tych „stron” politycznego sporu, jak i środowiska międzynarodowych bankierów.
Kiedy rozpoczęło się „polowanie na myśliwych”? Czy jest Pan w stanie wskazać jakiś „punkt krytyczny”, po którym rozpoczął się atak na myśliwych i łowiectwo w mediach, kulturze, edukacji etc.
Tym punktem krytycznym była zmiana premiera rządu. Miała ona sprawić, jak publicznie mówiono, że na nasz kraj agendy wpływu międzynarodowego spojrzą „przychylniejszym wzrokiem”. Niestety kosztem Polaków zaczynając od myśliwych. Jeśli ich interesy padły tak szybko i łatwo powinniśmy drżeć, gdyż nikt nie jest bezpieczny.
Patrząc na niektóre struktury Polskiego Związku Łowieckiego widać, że nie wszyscy myśliwi są „nieskazitelni”, jak niektórzy próbują ich przedstawiać i w tych środowiskach rzadko, ale jednak – również dochodzi do nieprawidłowości. Czym są one spowodowane i jak można by je wyeliminować?
Polskie łowiectwo jest strukturą z czasów głębokiego komunizmu i jako takie jest zamkniętą, prawie idealnie kastą. Dlatego należałoby je zmienić. Niestety zachodzi obawa, że w aktualnym układzie politycznym czy możliwym w przyszłości zmiany będą szły w jeszcze gorszym kierunku. Dlatego ewentualne postulaty zmian należy traktować ze szczególną ostrożnością.
Prawidłowym kierunkiem zmian byłoby na pewno poszerzenie dostępu do polowań do większej liczby obywateli, oraz powiązanie prawa do polowania z prawem do własności – przynajmniej w przypadku niektórych gatunków jak np. zwierzyna drobna czy dziki.
Jak ocenia Pan podpisaną przez Prezydenta Andrzeja Dudę nowelizację prawa łowieckiego?
Nowelizacja została wprowadzona z naruszeniem konstytucji. Po pierwsze w ramach prac nad nią w Senacie zmieniono ustawę o broni i amunicji – bez wcześniejszych prac w tym kierunku, więc w ramach jednaj nowelizacji anonsowanej zmieniono inną. Jak widać nie przeszkadza to opozycji. Po drugie naruszono prawo do wychowywania dzieci w sposób wybrany przez rodziców. Sama nowelizacja zwiększa władzę centralną nad polskim łowiectwem z poziomu ministerialnego. PZŁ stanie się więc kolejną konfiturą władzy. Nie usuwa się licznych patologii, a dodaje się utrudnienia administracyjne. Kierunek bolszewia jest więc stały i wspólny, ponieważ zmiany wprowadziła ręka w rękę opozycja ze stroną rządową.
Zmiany obejmują m.in. zasad szacowania szkód rolniczych wyrządzonych przez zwierzynę czy w trakcie polowania. Czy Pańskim zdaniem rozwiążą one dotychczasowe problemy rolników?
Zmiana sposobu szacowania szkód jest tylko próbą przezwyciężenia przeszkód znanych w socjalizmie. Problem leży w oderwaniu prawa do polowań od prawa własności.
Kontrowersje wzbudziły również zapisy mówiące, że obszary, na którym mogą odbywać się polowania muszą być oddalone od zabudowań mieszkalnych o co najmniej 150 metrów oraz zakazujące udziału w polowaniach osobom poniżej 18 roku życia. Czy krytyka, jaka spadła na obóz rządzący, w związku z ich wprowadzeniem jest uzasadniona, a jeśli tak to dlaczego?
Tak odległość jest mała i znacznie utrudniająca ochronę pól rolniczych w wielu regionach Polski. Znowu – oderwanie prawa do polowania od prawa do własności powoduje kwadraturę koła. „Wolnoć Tomku w swoim domku” jest trudne, jeśli w aspekcie prawa łowieckiego nie istnieje właściwie prawo własności. Co do wieku granicznego. Jesteśmy ideologicznie obrabiani w bezwolną i niesamodzielną masę. Przypominam, że w Anglii czy innych krajach można posiadać broń już mając 12 lat i polować. My nie możemy nawet pojechać na polowania z synem…
W dyskusji na temat nowego prawa łowieckiego umyka zapis mówiący o zwiększonym nadzorze ministra środowiska nad Polskim Związkiem Łowieckim, polegającym m.in. na tym, że to właśnie szef resortu środowiska będzie on mógł powoływać zarząd, mianować lub odwoływać Łowczego krajowego oraz zatwierdzać statut związku. Czy oznacza to, że PZŁ zostanie upolityczniony? A może partia rządząca po raz kolejny łudzi się, że pozwoli to go odpolitycznić poprzez wprowadzenie „własnych ekspertów”?
Oczywiście, że tak. Tak jak mówiłem PZŁ będzie kolejną konfiturą dla środowisk rządzących. Niestety ten kierunek myślenia w polskiej polityce jest trwały od początku „demokracji”. I nic nie wskazuje, że jest możliwa szybka zmiana w tym temacie.
Nowe prawo łowieckie przewiduje również, że w organach związku nie będą mogły zasiadać osoby związane z organami bezpieczeństwa w czasach PRL…
Które w większości już dawno nie polują. W międzyczasie pojawiły się nowe układy, których nie zwalczy się metodami administracyjnymi. Potrzebne jest poszerzenie dostępu do łowiectwo. Niestety dla większości Polaków jest ono niedostępne. Stąd też Nic dziwnego, że większość ludzi nie rozumie łowiectwa, a słysząc o patologicznych przypadkach cześć bierze za całość i staje się przeciwnikami łowiectwa jako takiego.
Jak ocenia Pan nowe przepisy łowieckie pod względem zapowiadanych od dwóch lat zmian w prawie o dostępie do broni? Czy można powiedzieć, że są one de facto zapowiedzią kolejnych obostrzeń ze strony władzy w tej kwestii?
Tak myśliwi będą mieli zwiększone koszty polowań. Dodatkowo, istnieje poważne zagrożenie zagrożenia de facto wywłaszczeniem starszych myśliwych. Jeśli nie przejdą badań, stracą podstawę do posiadania broni i będą musieli sprzedać poniżej wartości swoją broń. Nie mniej znaczący jest fakt upokarzania w ten sposób ludzi starszych. Wpisuje się to w zachodni model „troski” o starsze osoby, którym odbiera się prawo jazdy czy inne uprawnienia.
Czy istnieje jakiś zapis w nowych przepisach, który zasługuje na pochwałę?
Wszelkie próby rozwiązania problemów szkód i prawa do polowania na prywatnym terenie bez powiązania ich z prawem własności spalą na panewce, a te punkty są rzeczywiście trudne i wymagały rozwiązania. Jednak metody wybrane do tego nie rozwiązują ich.
Co należałoby zrobić, aby przywrócić łowiecką „normalność”?
Tak jak wskazałem wcześniej. Upowszechnić prawo do polowań, zlikwidować przymus członkostwa w PZŁ, zlikwidować wiek minimalny do wykonywania polowań – niech rodzice o tym decydują, w końcu powiązać w przypadku zwierzyny drobnej i dzików prawo do polowań z prawem własności.
Dziękuję za rozmowę.
Tomasz D. Kolanek
Zobacz także: