Nieprzychylna chrześcijaństwu i rodzinie polityka meksykańskich władz sprzyja wzrostowi liczby aborcji. Meksykańskie kobiety nader często nie mogą liczyć ani na swoich partnerów ani na prorodzinną politykę.
Według ujawnionych ostatnio statystyk Instituto Nacional de Estadística y Geografía (INEGI) za 2009 r. na 153 tys. 237 urodzin w mieście Meksyk przypada 122 tys. 455 aborcji. Oznacza to, że na każde z 15 narodzonych dzieci przypada 12 zabitych w łonie matki. Zdaniem obrońców życia wina tego stanu rzeczy jest polityka władz stanowych.
Wesprzyj nas już teraz!
Kobiety w błogosławionym stanie pozbawione są opieki rodziny, partnerów i rządu, a aborcja staje się dla nich jedyną opcją. Ich zdaniem programy rządowe mające oficjalnie na celu ochronę kobiet a w rzeczywistości zajmują się propagowaniem aborcji. – Siedem lat temu lokalne władze twierdziły, że legalizacja aborcji (…) zmniejszy śmiertelność matek – powiedział Ingrid Tapia z broniącej życia organizacji „Think Action Development” cytowany przez blog.secularprolife.org. Jednak, jak zauważa, okazało się to mrzonką.
W latach 1928-2000 państwem Meksyk rządziła jawnie antychrześcijańska partia obecnie zwana Partią Rewolucyjno-Instytucjonalną (PRI). Jej monopol udało się przełamać, jednak rządząca następnie Partia Akcji Narodowej jest niewiele bardziej prochrześcijańska. Oryginalnie prawicowa obecnie stanowi zbiorowisko liberałów i chadeków. Prezydentem z jej ramienia był w latach 2006-2012 r. Felipe Calderón Hinojos. Obecnie Partia Rewolucyjno-Instytucjonalna odzyskała w znacznym stopniu władzę. Od 1 grudnia 2012 r. na prezydenckim fotelu zasiada jeden z jej liderów, Enrique Peña Nieto.
Źródło: blog.secularprolife.org / lifenews.com