W niedzielę 21 maja prasa białoruska podała informację, że prezydent Aleksander Łukaszenka poparł inicjatywę związków zawodowych, które chcą podjąć się kontroli cen w sklepach. Krytycy tego rozwiązania podkreślają, że związki zawodowe będą wykonywały pracę, którą już zajmują się państwowe służby statystyczne oraz ministerstwo regulacji antymonopolistycznych i handlu.
Od kilku lat wzrost cen na Białorusi stał się problemem na tyle drażliwym społecznie, że trzeba pilnie znaleźć kozła ofiarnego. A nawet jeśli nie uda się go dopaść, zyska się na czasie poświęconym na poszukiwanie odpowiedzialnych za wzrost cen. Stąd też zapewne wzięła się „spontaniczna” propozycja związkowców, którzy chcą wziąć sprawy w swoje ręce i poszukiwać oznak wzrostu cen, analizować ich skalę i regiony występowania, a następnie proponować działania ze strony władzy. Zyskanie sojusznika w walce z inflacją jest na rękę Aleksandrowi Łukaszence, dlatego też po spotkaniu 19 maja z szefem Federacji Związków Zawodowych Białorusi Michaiłem Ordu w eter popłynął komunikat o oficjalnym błogosławieństwie głowy państwa dla prospołecznej inicjatywy związków zawodowych.
Wesprzyj nas już teraz!
Pozorne wzmocnienie związków zawodowych
Decyzja Aleksandra Łukaszenki na pierwszy rzut oka wzmacnia związki zawodowe. To ich inicjatywa spotkała się z przychylnością prezydenta państwa. Jak pisze portal „Naviny.by – Biełoruskije Nowosti”, przyjmując szefa federacji związkowej Łukaszenka stwierdził, że któż lepiej zna sytuację rzeczywistości cen w sklepach i ich relacji do zarobków niż właśnie związki zawodowe.
Białoruski portal poinformował także, że w Federacji Związków Zawodowych Białorusi powołana została grupa robocza, która będzie zajmować się monitorowaniem cen na towary i usługi o znaczeniu społecznym. Jej pracę będzie nadzorować Generalna Dyrekcja Partnerstwa Społecznego i Stosunków Pracy przy Federacji ZZB. Działania kontrolne zostaną podzielone zgodnie z branżowym charakterem problemów – pracownicy handlu zajmą się kontrolą cen odzieży, obuwia i bielizny; pracownicy służby zdrowia wzrostem cen leków i wyrobów higienicznych; pracownicy transportu skontrolują ceny usług transportowych itd.
Kontrola cen będzie odbywała się co miesiąc – w sklepach stołecznego Mińska, miastach obwodowych (wojewódzkich) i niektórych centrach rejonowych (powiatowych). Zestaw informacji trafi do centrali FZZB, gdzie specjaliści będą je analizować, porównując średnie ceny towarów i usług do pensji pracowniczych. Najważniejsze problemy będą zgłaszane do władz centralnych.
Drugie dno decyzji
Zastanawiając się nad celowością takich działań można stwierdzić, że od samej kontroli towaru nie przybędzie, ceny nie spadną a zarobki nie wzrosną. Powielanie przez związki zawodowe zadań służb statystycznych i rządu, przy jednoczesnym braku efektów odczuwalnych społecznie, spowoduje rozlanie się niezadowolenia na nowy podmiot – związki zawodowe.
Na pewien czas ulży to władzy państwowej i przywódcy Białorusi, ale problemu nie rozwiąże. Co więcej, przy dyskutowaniu rozszerzenia zadań dla związków zawodowych podnoszony jest nowy wątek – w zamian za wykonywanie kompetencji państwowych finansowanie związków zawodowych wprost z budżetu państwa.
Zgodnie ze starą zasadą – kto płaci ten wymaga, związki zawodowe stałyby się jeszcze bardziej zależne od władz. Pokerowe zagranie Łukaszenki pozwoli mu więc na uzyskanie chwili oddechu i podzielenie się krytyką społeczną oraz odpowiedzialnością z nowym podmiotem a jednocześnie na zwiększenie wpływu na struktury związkowe na Białorusi.
Jan Bereza