18 kwietnia 2024

Na kanwie plakatów z Wrocławia. Gorszyciele powinni siedzieć w areszcie

(Fot. MiejscaWeWroclawiu.pl)

Czy możemy się spodziewać stosownej kary dla „artystów”, którzy wyeksponowali na ulicach Wrocławia odrażające wizerunki o charakterze pedofilskim?

W średniowieczu za pedofilię groziła kara śmierci. Dziś do tej właściwej z moralnego punktu widzenia praktyki powraca amerykańska Floryda – gdzie gubernator jasno powiedział i nadał temu przekonaniu bieg prawny – dla pedofila (gwałciciela dzieci) mogą istnieć tylko dwa wymiary kary: dożywocie albo śmierć.

Propagowanie postaw pedofilskich nie jest wprawdzie tym samym, co zbrodnia gwałtu na dziecku, należy jednak do kategorii najcięższych przewinień. Jest czymś w rodzaju pomocnictwa, przygotowywania gruntu pod zbrodnię. To nie tylko zgorszenie, ale przede wszystkim dewastacja powszechnej wrażliwości społeczeństwa. Regularne i powszechne umieszczanie tego typu wizerunków w przestrzeni publicznej prowadziłoby bowiem do oswojenia z podobną „estetyką”, a w konsekwencji – do jeszcze większej inercji wobec krzywdy dzieci.

Wesprzyj nas już teraz!

Tym razem jeszcze nastąpił zdrowy odruch społeczny. Gorszące wizerunki wisiały w publicznym miejscu bardzo krótko zanim fala komentarzy w mediach społecznościowych zmusiła do zabrania głosu prezydenta miasta. Niedługo potem zaś pro-pedofilskie plakaty zostały zamalowane i w konsekwencji zdjęte. To jednak tylko jedna z wielu prób stępienia społecznej wrażliwości na ohydę krzywdzenia dzieci na tle seksualnym. Trudno wątpić, że w przyszłości pojawiać się będą kolejne.  

Jest jednak aspekt sprawy, który wskazuje, jak bardzo upadłe społeczeństwo obecnie stanowimy. Otóż, samo nawet mówienie o problemie pociąga za sobą myśl o… „ostrożności procesowej”. To typowy przykład patologii prawa, w ramach której bandyta może mieć więcej praw niż ofiara. Bandytą w tym wypadku jest gwałciciel moralności publicznej, a ofiarą jest całe społeczeństwo. Jeden przeciw wszystkim. I to właśnie on ma „prawo” do sądzenia się z ludźmi, którzy po imieniu nazywają jego bezeceństwa! Podobnie należy spojrzeć na kwestię zamalowania tej ohydy przez garstkę przyzwoitych obywateli. Czy jest to akt wandalizmu? Oczywiście, że nie. To akt właściwy moralnie, a użycie „przemocy” wobec banerów reklamowych, na których ta ohyda była eksponowana, całkowicie uzasadnia troska o moralność publiczną. Gdyby wpłynęło zgłoszenie, żaden prokurator nie powinien w ogóle wziąć pod uwagę opcji ścigania za tego typu czyn.

Jak zdegenerowane jest nasze prawo, skoro nawet nie bierzemy pod uwagę, że autorzy publicznego zgorszenia – i to propagującego najcięższą zbrodnię przeciwko człowiekowi, jaką jest pedofilia – doświadczą sprawiedliwości. Zastanawiamy się natomiast, na ile w ogóle „możemy” mówić o tym, co oni zrobili, żebyśmy to my nie zostali ukarani!

Po raz kolejny stajemy wobec słabości polskiego systemu, czyli braku prawa o moralności publicznej. Prowadzi to do błędnego przekonania, że obyczaje są sferą wyłącznie prywatną; sferą, w której nie możemy popełnić przestępstwa ściganego na mocy kodeksu karnego. Tymczasem bezwstyd czy promowanie niemoralnych i zbrodniczych postaw – nawet jeżeli zostało ukryte w pseudo-artystycznym anturażu – jest przestępstwem takim, jak każde inne. Powinna więc za nie grozić kara równie surowa, jak w przypadku bezpośredniej krzywdy czynionej bliźnim.

Pedofilska „wystawa” we Wrocławiu jest przypadkiem, gdy z bólem stwierdzamy, że słowa to za mało, ale nie mamy wiele więcej ponad słowa… Za jedyny rekwizyt sprawiedliwości musi nam posłużyć puszka sprayu w rękach współobywateli, lecz prawdziwej sprawiedliwości – potwierdzonej młotkiem w ręku sędziego – niestety nie możemy się spodziewać.

Przypadek ten pokazuje, że upadliśmy tak nisko, że nie jesteśmy już zdolni (jako naród i jako państwo) do skutecznej reakcji przeciwko złu. Nie jesteśmy już w stanie wymagać od siebie doraźnego działania, gdyż praca, jaką mamy do wykonania, musi polegać na przypomnieniu sobie, że jesteśmy ludźmi i jako tacy nie funkcjonujemy poza dobrem i złem, a czynienie dobra i unikanie zła musi wiązać się z określonym morale, uzdatniającym nas nawet do użycia uzasadnionej przemocy, gdyby czyjeś działania zagrażały naszemu dobru wspólnemu.

Filip Obara

Prezydent toleruje pro-pedofilskie fantazje „artystów”, mieszkańcy – nie. Krótka kariera wrocławskiej prowokacji

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij