Od czasów rewolucji 1959 roku na Kubie nie zbudowano ani jednego kościoła katolickiego. Reżim nie dopuszczał nawet myśli, że w jednym z najbardziej totalitarnych krajów świata może powstać nowa świątynia. Ten stan ma się wkrótce zmienić.
W prowincji Pinar del Rio, w gminie Sandino już za kilka dni rozpocznie się budowa nowego kościoła katolickiego. Wybór tego miejsca nie jest przypadkowy. Gminę Sandino w całości tworzą pueblo cautivos – niewolnicy reżimu komunistycznego. Do tej właśnie gminy zesłano ponad tysiąc rodzin, które sprzeciwiały się reżimowi w Hawanie.
Wesprzyj nas już teraz!
Nowa świątynia powstanie w dużej mierze dzięki środkom zebranym przez parafię Świętego Wawrzyńca w Tampa na Florydzie. Większość tamtejszych parafian stanowią kubańscy emigranci, którzy w ciągu ostatniego półwiecza szukali lepszego życia w lepszym dla siebie świecie. – Od bardzo dawna czekamy na własną, nową świątynię. Robiliśmy wszystko, aby nam się udało. I wreszcie doczekaliśmy się! – nie kryje wzruszenia ks. Cirillo Castro z parafii Las Martinas y Sandino.
Kuba jest krajem, w którym do niedawna wyznawanie religii było zabronione. Do 1991 roku była państwem ateistycznym, a władze wszelkimi sposobami starały się zmarginalizować wpływy kościoła i wyplenić tradycyjne rytuały. Osoby wierzące były szykanowane, pozbawione szans na awans w hierarchii partyjnej i piastowanie wysokich stanowisk. Mocno ograniczano możliwości misyjne kościoła, który do tej pory może prowadzić swą działalność wyłącznie w świątyniach.
Szacuje się, że większość mieszkańców wyspy to katolicy, z czego ok. 65 proc. jest ochrzczona.
Źródło „Radio Vaticana”
ChS