Już od 1 stycznia 2024 roku w Polsce mają obowiązywać srogie ograniczenia w płatnościach gotówkowych. Mało kto zdaje sobie sprawę z tego jakie w praktyce przyniesie to konsekwencje. Ale pojawiają się głosy rozsądku wskazujące, że zaciskanie antygotówkowej pętli przyniesie odwrotni skutek niż zakłada władza, a szara strefa tylko zyska.
Sprawę analizuje portal interia.pl, który przypomina, że nowe przepisy ograniczające płatności gotówkowe, które mają wejść od 2024 roku zakładają obniżenie limitu w transakcjach gotówkowych między przedsiębiorcami z 15 tys. zł do 8 tys. zł. Pojawi się też limit dla konsumentów, który nie będą mogli zapłacić gotówką więcej niż 20 tys. zł.
Branżą, która szczególnie mocno odczuje wprowadzenie limitów, są autokomisy. Oczywiście negatywne skutki odczują najbardziej klienci, którzy za używane pojazdy chętnie płacili gotówką. Wkrótce będzie to możliwe w przypadku tylko starych i tanich pojazdów.
Wesprzyj nas już teraz!
Dlaczego limity płatności gotówką w tym wypadku staną się przeszkodą? Otóż kupujący często nie mają świadomości, że ich limity płatności kartą nie pozwalają na większy wydatek. Na tym nie koniec, nie wiedzą też, że ich konta posiadają limity płatności nie tylko w przypadku przelewów tradycyjnych (te można zmienić np. w serwisie transakcyjnym), ale i natychmiastowych.
I ten ostatni przypadek płatności staje się dużym problemem. Limity takich płatności są zwykle niższe i nie pozwalają na przesłanie całej kwoty należnej za pojazd. A sprzedający nie wyda pojazdu i dokumentów sprzedaży, póki bank nie zaksięguje płatności na jego koncie. Można łatwo sobie wyobrazić jakim jest to problemem dla klientów pokonujących setki kilometrów po wymarzony pojazd – będą musieli czekać aż tradycyjny przelew zostanie zaksięgowany. A to oznacza ponowną podróż, bądź czekanie np. w hotelu na realizację płatności.
Co więcej, spora część Polaków wciąż nie ma konta bankowego, albo została do niego przymuszona, a służy ono jedynie do przyjęcia wynagrodzenia. Następnie cała kwota jest wypłacana…
Branża sugeruje, że na limitach zyska tylko szara strefa, „bo jeśli ten sam importowany samochód sprzedaje nie komis, a osoba fizyczna – formalnie sprzedającym jest wtedy obywatel np. Niemiec – może zrobić to za gotówkę bez żadnych ograniczeń, w dodatku bez rękojmi. Nie ma też żadnych obowiązków związanych z przyszłym recyclingiem auta, a państwo nie dostaje nic z tytułu podatków” – argumentują przedstawiciele branży. A taka praktyka jest także ze szkodą dla klienta.
Problemów z limitami jest oczywiście więcej i nie dotykają one tylko autokomisów. I władza zaczyna to dostrzegać. O wycofaniu się ze zmian limitów opowiedziała się już sejmowa Komisja Finansów Publicznych, sugerując, że „może prowadzić do komplikacji niektórych rodzajów transakcji szczególnie dokonywanych przez mikro- i małych przedsiębiorców, w tym rzemieślników oraz osoby prowadzące jednoosobową działalność gospodarczą”. Rząd aktualnie sugeruje, by pozostawić obecnie obowiązujące limity i zrezygnować z ograniczeń w rozliczeniach konsument-przedsiębiorca. A jak będzie w praktyce – przekonamy się już 1 stycznia 2024.
Źródło: interia.pl
MA
Chcesz wiedzieć więcej – zobacz film PCh24 TV – „ZAMACH NA GOTÓWKĘ”