Piwo, beer, bier, cerveja, cerveza, cervesa, bière, birra, sör, öl, olut. Piwko, piweczko, piwsko… Któż nie zna tego napoju?! O najpopularniejszym trunku na świecie jedni mówią wręcz pieszczotliwie, inni – z obrzydzeniem. Osobiste doświadczenia implikują różne reakcje. Niżej podpisany należy do fanów jęczmiennego napoju, ale trudno oczekiwać, żeby na przykład żony „fermentujących” jakimś podłym piwem małżonków, przekonały się do tego trunku. Niestety, takich nieumiarkowanych mężów jest w Polsce – podobnie, jak kiepskich piw na naszych sklepowych półkach – aż nadto. I to ci małżonkowie, i te piwa pracują na kiepską opinię „jasnego” czy „ciemnego” z pianką. A przecież jest to trunek szlachetny, smaczny, ma bardzo bogatą historię i może pochwalić się niesamowitą różnorodnością gatunków!
By nie być gołosłownym, wspomnijmy, że samych mocnych „koźlaków” jest kilka rodzajów. Do tego dochodzą portery, stouty, piwa pszeniczne, wszechobecne jasne lagery… Wymieniać możnaby długo. Piwna rozmaitość wyraża się także w przeróżnych naczyniach – kuflach, szklankach, kielichach zwanych pokalami, w których serwuje się ten znakomity i – pity z umiarem – zdrowy napój. Święty Arnulf, jeden z głównych patronów piwowarów, twierdził, że regularne spożywanie piwa, sprzyja zdrowiu i chroni przed chorobami zakaźnymi, a św. Hildegarda z Bingen dodawała: piwo pite z umiarem ma moc wzmacniania chorych.
Wesprzyj nas już teraz!
To jest kontrrewolucja!
Przeżywamy piwną kontrrewolucję, która jest odpowiedzią na zmiany „rewolucyjne”, związane z łączeniem się dużych koncernów browarniczych, „ulepszaniu” technologii, wprowadzaniu przyspieszaczy, itp. Ta rewolucja zabiła charakter wielu piw, tworząc trunek smakowo i alkoholowo „uśredniony”, który można sobie wypić i w porządnej szklanicy, i w plastikowym kubku. Cóż, taka już natura rewolucji…
Remedium na nią jest kontrrewolucja! Na interesującym nas polu objawia się ona w tworzeniu małych browarów, eksperymentujących ze smakami i gatunkami. Odradza się piwowarstwo rzemieślnicze i domowe. To wszystko ma pozytywny wpływ nawet na browarnictwo koncernowe. Ostatnio nawet wielkie piwne koncerny starają się od czasu do czasu zmienić coś w swojej ofercie. Nawet, jeśli jest to tylko nowy kształt butelki albo efektowana etykieta, zawsze to jakaś gratka, przynajmniej dla zbieraczy piwnych pamiątek.
Historia z długą brodą
Piwo jest bohaterem cyklu, który właśnie rozpoczynamy tym wstępnym artykułem. Bogactwo i tradycja najpopularniejszego napoju na świecie zobowiązują, więc nasze rozważania rozpoczniemy od… Adama i Ewy. No, prawie… Teraz chcemy bowiem, z jednej strony ukazać jego starożytne korzenie – to historyczna strona medalu – a w następnym odcinku zajmiemy się jego „religijnym rewersem”, czyli mocnymi związkami piwowarstwa z Kościołem katolickim, a głównie z klasztorami średniowiecznej Europy, które w sposób szczególny przyczyniły się do rozwoju sztuki browarniczej w nowożytnym świecie.
Barbarzyńcy i zniewieściali słabeusze
Ale wróćmy do początków… Najstarsze ślady browarnictwa pochodzą sprzed ponad 6 tysięcy lat. Wiadomo na pewno, że w położonym pomiędzy Tygrysem a Eufratem, mniej więcej tam, gdzie dziś leży Irak, państwie Sumerów warzono „boski napój”. Starożytny tekst, znany jako „Hymn do Ninkasi” (tak nazywano „boginię piwa”) zawiera przepis na produkcję trunku. Wiemy z niego, że najstarsze piwo wyrabiano poprzez fermentację tzw. chleba piwnego, uformowanego z kiełkujących ziaren jęczmienia i pszenicy, uprzednio wysuszonych. Po upadku państwa Sumerów produkcję piwa rozwinęli ich spadkobiercy, Babilończycy, którzy potrafili uwarzyć aż 20 gatunków! Poszczególne warstwy społeczne spożywały różne piwa i tak się jakoś złożyło, że elicie przypadły do gustu te najmocniejsze… Eksportowali je nawet do Egiptu.
Babiloński król Hammurabi w swym słynnym zbiorze praw zawarł również przepisy dotyczące piwa. Przyznawały one jego poddanym, w zależności od statusu, od 2 do 5 litrów napoju dziennie. A w paragrafie 111. znalazł się też taki zapis: Wszyscy ci, którzy będą fałszowali piwo i nie będą przestrzegali reguł jego sprzedaży, będą skazani na śmierć przez utopienie w piwie przez siebie uwarzonym. Zapisano tam także maksymalną cenę za 1 litr trunku. Miał on kosztować tyle, co równowartość 5/6 litra zboża.
Technologię produkcji piwa rozwijali również Egipcjanie, którzy zaczęli różnymi dodatkami poprawiać jego smak. Rzymianie i Grecy są znani przede wszystkim z produkcji wina. W Imperium Rzymskim piwo było popularne wszędzie tam, gdzie były problemy ze zdobyciem wina. Sami Rzymianie uważali je jednak za napój barbarzyńców.
W tej sytuacji obrońcami i propagatorami złotego napoju byli… Gallowie, czyli przodkowie Francuzów, którzy uważali wino za napój zniewieściałych słabeuszy, a sami ochotnie raczyli się piwem, które nazywali cerevisia.
Germanie, Słowianie, chmiel i kobiety
O zamiłowaniu Germanów do tego napoju pisał z niesmakiem Tacyt, określając piwo mianem zepsutego wina, a w jednym z nordyckich eposów można przeczytać, iż wino to napój nieśmiertelnych bogów, zaś piwo przynależy do świata śmiertelników.
Z kolei pierwsi Słowianie sporządzali piwo z jęczmienia i prosa. Pośredniczyli także w transporcie chmielu do Europy Zachodniej. Tę piwną przyprawę przejęli – podobnie jak Bałtowie – od mongolskich ludów Eurazji, a sami przekazali ją Germanom.
A propos chmielu – najdłużej stosowaniu tej piwnej przyprawy opierali się Anglicy, bo aż do XV wieku.
W świecie starożytnym produkcją piwa zajmowały się głównie kobiety. Prawa wielu ludów stanowiły, iż naczynia do warzenia piwa są własnością przedstawicielek płci pięknej.
Świt Średniowiecza
Sytuacja ta zaczęła zmieniać się w wiekach średnich, gdy produkcją piwa zainteresowali się mnisi. Do swej ubogiej, szczególnie w okresach postu, diety potrzebowali bowiem przyjemnego w smaku, pożywnego, pełnego witamin i składników mineralnych napoju. Przepisy dotyczące postu nie obejmowały piwa, więc mogło ono być spożywane przez cały rok, z wyjątkiem okresu Wielkiego Postu.
Bogusław Bajor
{galeria}