Władze miasta Krakowa zostały zmuszone do ustępstwa w sprawie tzw. Strefy Czystego Transportu – podaje „Gazeta Wyborcza”. Jest to skutek zorganizowanej akcji krakowian, którzy przeciwstawili się „ekologicznemu” zamordyzmowi wymierzonemu we własność prywatną.
Pod naciskiem społecznym krakowski magistrat zdecydował się na wprowadzenie zmian do uchwały o Strefie Czystego Transportu. Jak dowiedziała się „Wyborcza”, wprowadzenie tego kuriozalnego aktu zostanie odroczone, co oznacza, że starsze samochody napędzane dieslem będą mogły dłużej wjeżdżać do Krakowa.
Część przepisów ma też zostać złagodzona – przyznał wiceprezydent Andrzej Kulig. – Chcemy, żeby auta z silnikiem Diesla i normą Euro 4 mogły nadal poruszać się po mieście do 2026 r. – ujawnił.
Wesprzyj nas już teraz!
– Ten zapis dotykał dużą liczbę przedsiębiorców i w związku z tym uznaliśmy, że możemy ten termin przesunąć w czasie, żeby nie musieli na gwałt wymieniać swoich samochodów – dodał Kulig, komentując zakaz wjazdu diesli o normie unijnej późniejszej niż euro 5 (a więc sprzed roku 2007).
W tym momencie tego typu absurdalny zakaz objąłby około 20 procent (100 tysięcy) aut w Krakowie.
Jednocześnie trwa spór o to, czy inicjatywa obywatelska może uchylić tego typu uchwałę. Radca prawny krakowskiego ratusza twierdzi, że nie i powołuje się na zapisy ustawy o elektromobilności.
Jeden z radnych, Łukasz Wantuch z klubu Przyjazny Kraków, biorąc pod uwagę sprzeciw mieszkańców, proponuje, aby zorganizować w tej sprawie lokalne referendum, w którym krakowianie bezpośrednio zadecydowaliby, czy chcą ograniczenia mobilności i własności prywatnej w imię ideologii ekologizmu.
Źródło: gazeta.pl
FO
NIE ODDAMY AUT! PRZEŁOMOWY PROTEST W KRAKOWIE [ZOBACZ RELACJĘ]
„Strefa Czystego Transportu” również w Warszawie? Radni podejmą decyzję