Niezrozumiała żądza oczernienia obrońców naszej granicy z Białorusią najwyraźniej odbiera rozum części reporterów polskojęzycznych mediów. Bo niby jak inaczej można wytłumaczyć reportaż wyemitowany w TVN, w którym jego autorka twierdzi, że jeden z imigrantów 6 dni płynął wpław rzeką w lodowatej wodzie? Cóż innego można powiedzieć o podobnej jakości materiale opublikowanym w „Gazecie Wyborczej”, w którym sugeruje się, że funkcjonariusze Straży Leśnej zostali ściągnięci w rejon przygraniczny, aby… po cichu grzebać w puszczańskiej głuszy ciała imigrantów?
Trudno tego rodzaju materiały nazwać reportażami, bo bardziej przypominają one opowiastki z gatunku fantasy, albo czarne legendy wpisujące się w konwencję „bajki ludowej”. Do tej drugiej formy chyba nawet im bliżej z racji tego, iż te „sensacje” zostały zasłyszane przez reporterów głośnych mediów od kilku przedstawicieli miejscowej ludności o bujnej fantazji. Zresztą autorki tych dziwnych materiałów medialnych tego nie ukrywają. Tyle, że wyobraźnia niektórych twórców ludowych nie ma granic, a wyobraźnia reportera jednak powinna takowe mieć. Nie mówiąc już o dziennikarskim obowiązku sprawdzenia wiarygodności źródła informacji, który przez autorki wspomnianych wyżej materiałów, został zupełnie zapomniany.
Nie od dziś wiadomo, że strach pobudza ludzką wyobraźnię. Tak też dzieje się obecnie wśród mieszkańców przygranicznych miejscowości, którzy żyją w strachu przed tym, co może ich spotkać ze strony imigrantów, gdyby udało się im sforsować granicę. I trudno się ludziom dziwić. Do tej pory żyli sobie spokojnie, imigranta widzieli najwyżej w telewizji, a teraz nagle całe ich setki agresywnie atakują granicę i broniących jej żołnierzy i funkcjonariuszy. Ta właśnie sytuacja, wiszące w powietrzu zagrożenie, uruchamia wyobraźnię, która tworzy różne niesamowite historie.
Wesprzyj nas już teraz!
Jedną z nich, o leżących w lesie wielu ciałach imigrantów, które pojawiły się tam nagle, jak grzyby po deszczu, „kupiła” reporterka TVN 24 i przekazała, niemal jako pewnik, widzom programu „Czarno na Białym”. Bidulka zapomniała sprawdzić jak ta mrożąca krew w żyłach opowieść ma się do faktów. Zamiast spojrzeć prawdzie w oczy, wybrała jednak opcję „strach ma wielkie oczy”. Równie dobrze mogłaby pójść do szeptuchy i zapytać ją kiedy będzie koniec świata. A teraz się dziwi, że a na jej reportaż jest jedna reakcja – „śmiech na sali”.
Chociaż prawdę mówiąc, nie wszyscy odebrali tego newsa jako nieco makabryczny żart. Ideowo zaprzyjaźniona z „Faktem” „Gazeta Wyborcza”, podjęła temat na serio i jeszcze głębiej wbiła się w opary absurdu. W artykule nawiązującym do sensacji TVN, dziennikarka Wyborczej skojarzyła bajkę o ciałach imigrantów, jak świerki w Puszczy Białowieskiej pokotem leżących w lesie, z… decyzją Lasów Państwowych o wysłaniu na granicę funkcjonariuszy Straży Leśnej, aby wsparli patrole żołnierzy. Oczywiście przedstawicielka oświeconej gazety nie dała wiary, że podległe rządowi Lasy Państwowe mogą mieć jakieś dobre intencje. Za to wyimaginowała sobie, iż strażnicy leśni dostali tajną misję – i po cichaczu mają zakopać ciała cudzoziemców w puszczańskiej głuszy.
„Ciała zmarłych z wycieńczenia i wyziębienia kobiet, mężczyzn i dzieci ktoś bliski władzy musi odnaleźć i po cichu bez świadków uprzątnąć, i to może być prawdziwy powód mobilizacji Straży Leśnej przy granicy polsko – białoruskiej” – napełnia serce grozą sam początek, zamieszczonego w „Gazecie Wyborczej”, emocjonującego artykułu Danuty Kuroń. Tekst godny pisarki powieści kryminalnych, ale na pewno nie dziennikarki. Tego samego zdania są Lasy Państwowe, których przedstawiciel komentując na Twitterze mroczne fantazje autorki napisał – „Ta publikacja zapisze się w historii hańby dziennikarstwa”.
W tym rankingu, i to na tej samej wysokiej pozycji, zostanie pewnie umieszczony reportaż wyemitowany na platformie TVN24 GO w programie „Czarno na białym”, którego autorka Katarzyna Lazzeri opowiada niesamowitą historię – rodem z komiksów o niesamowitych bohaterach – o imigrancie, który uciekając przed złymi polskimi pogranicznikami, 6 dni płynął wpław rzeką. Autorka reportażu za nic ma naukowe fakty mówiące o tym, że przy obecnej temperaturze rzecznej wody, która wynosi jakieś 4 stopnie C, człowiek, i to doświadczony w morsowaniu, jest w stanie przeżyć najwyżej 90 minut. Do tego od bajarki z TVN dowiadujemy się o kolejnym wyczynie imigranta, którego w tejże stacji uczyniono superbohaterem dorównującym Aqamenowi, otóż miał on sześć dni płynąć bez jedzenia.
Jak tak dalej pójdzie to Wyborcza stanie się ulubioną gazetą miłośników gatunku science fiction, a TVN zacznie być mylone przez widzów z ofertą „kreskówkowych” stacji.
Adam Białous
Polscy patrioci dziękują służbom mundurowym za ich pracę! Dołącz do akcji “Dziękujemy Wam”!