Religijno-etniczne napięcia w Mjanmie niepokoją światową opinię publiczną. W ogłoszonym w tym tygodniu oświadczeniu Sekretarz Generalny Organizacji Narodów Zjednoczonych Ban Ki-moon sprzeciwił się antymuzułmańskiej propagandzie buddystów. Oświadczenie może mieć związek ze zbliżającymi się wyborami w tym kraju. Radykalni buddyści stanowią znaczącą siłę polityczną.
Ban Ki-Moon wyraził „głębokie zatroskanie z powodu ciągłego uciekania się do mowy nienawiści, podżegania do animozji społecznych i nadużywania religii do celów politycznych przez skrajne elementy większościowej społeczności w Mjanmie”. Nie jest to pierwszy przypadek, gdy społeczność międzynarodowa wyraża zatroskanie sytuacją w tym azjatyckim kraju. We wrześniu wspólne oświadczenie wydały ambasady Stanów Zjednoczonych, Kanady, Australii, Francji, Wielkiej Brytanii, Francji, Japonii, Norwegii i Szwecji. Wówczas także zwrócono uwagę na nadużywanie religii do celów politycznych.
Wesprzyj nas już teraz!
8 listopada w Mjanmie odbędą się pierwsze powszechne wybory po przejęciu władzy przez rząd cywilny w 2011 roku. Wcześniej przez 50 lat azjatyckim państwem rządziło wojsko. Nadal jednak jedna czwarta miejsc w parlamencie zostanie zarezerwowanych dla przedstawicieli armii. W pozostałej mierze wybory mają mieć charakter demokratyczny.
Wśród partii dążących do wyborczego sukcesu znajduje się ekstremistyczny ruch buddyjski Ma Ba Tha. Wchodzący w jego skład mnisi skupiają się na narodowo-religijnej propagandzie wymierzonej przeciwko mniejszości muzułmańskiej. Najsłynniejszym mnichem sprzeciwiającym się muzułmańskiej mniejszości i założycielem Ma Ba Tha jest Ashin Wirathu. Zwany buddyjskim Bin Ladenem w ostry sposób zwraca uwagę na zagrożenie wynikające z islamskich zasad religijnych.
9 na 10 mieszkańców Mjanmy to buddyści. Muzułmanie stanowią 4 procent populacji kraju. Położone w Azji Południowo-Wschodniej państwo przez długi czas było kolonią brytyjską, jeszcze do 1989 r. znane jako Birma. Zmiana nazwy na Mjanma dokonała się za sprawą decyzji junty wojskowej.
Źrodło: edition.cnn.com / bbc.com
mjend