W Estonii trwa dyskusja nad przyszłością państwa i jego miejscem w Europie i relacjach transatlantyckich. „Nie potrzeba czołgów ani rakiet by podbić naród albo państwo. Wystarczy złamać jego kręgosłup moralny i jego tożsamość kulturową” – podkreślał w estońskim parlamencie Varro Vooglaid, przewodniczący Stowarzyszenia Obrony Tradycji i Rodziny.
Kryzys w relacjach między państwami NATO a Rosją, jak i polityka realizowana przez Unię Europejską wobec państw Europy Środkowej, wywołały w Estonii poważną debatę nad przyszłością państwa i narodu.
Wesprzyj nas już teraz!
– Nie potrzeba czołgów ani rakiet by podbić naród albo państwo. Wystarczy złamać jego kręgosłup moralny i jego tożsamość kulturową. Wystarczy przekonać ludzi, że ich przyszłość jest określona w sposób niezmienny. Dlatego budowa wojska i zabezpieczanie granic państwowych nie ma sensu jeśli niszczone są podstawowe wartości kulturowe, tożsamość podminowywana a moralność psuta. Z tego powodu największym zagrożeniem dla każdego narodu nie są zewnętrzni wrogowie, ale jego wewnętrzny upadek moralny, utrata wewnętrznej siły – podkreślał Varro Vooglaid występując 19 listopada przed estońskim parlamentem.
Estończycy wydają się wybierać między Wschodem a Zachodem, między jedną bądź drugą zależnością i podległością. – Ostatnio wielokrotnie powtarzano, że Estonia nie może pozostać wolną i niepodległą tylko musi wybrać między przynależnością do zachodniej bądź wschodniej strefy wpływów. Twierdzi się, że nie ma i nie może być żadnej trzeciej drogi, drogi autentycznie niepodległej Estonii – tłumaczył Vooglaid. Jak zauważał estoński profesor, Tonu Lehtsaar, dla wielu Estończyków niepodległość ich własnego państwa stała się… ciężarem. Dziś nikt już nie mówi o samodzielności gospodarczej, politycznej, militarnej, czy nawet… kulturowej.
Z części estońskiej niepodległości już zrezygnowano – zauważył Vooglaid. Politykę gospodarczą określa w dużej mierze… Europejski Bank Centralny, Komisja Europejska i szwedzkie korporacje finansowe. Nikt już w Estonii nie dyskutuje o stworzeniu poważniejszego potencjału odstraszania potencjalnych napastników. Polityka obronna jest nakierowana wyłącznie na… współpracę w ramach NATO. – Ta poważna rzeczywistość nie może być ciągle tuszowana mówieniem o dzielonej suwerenności – podkreślał przewodniczący Stowarzyszenia Obrony Tradycji i Rodziny.
– Zadajmy sobie pytanie: jak dalece w imię bezpieczeństwa jesteśmy w stanie odejść od naszych przekonań, zasad i niepodległości? – pytał estoński konserwatysta. Myśląc o zachowaniu wolności należy zacząć chronić i karmić wartości i zasady tworzące narodową tożsamość. Także w przypadku polityki zagranicznej zasadniczym kryterium powinien być wybór tego, co jest dobre i tego, co sprawiedliwe. Tymczasem pogłębia się przepaść między elitami politycznymi, dla których niepodległość jest ciężarem, a Estończykami, dla których niepodległość i wolność stanowi jedne z podstawowych celów.
– Nie byłoby głębokich podziałów w społeczeństwie, gdyby polityczne elity nie zajmowały się podążaniem zgodnie z ideologicznymi prądami, tylko próbowały zachowywać się w sposób wyrażający szacunek dla podstawowych wartości naszej kultury. Premier powinien wraz z członkami swojego gabinetu zadać sobie pytanie, czy wobec struktur władzy w Brukseli reprezentuje Estończyków, czy też reprezentuje Brukselę przed Estończykami – podkreślał estoński obrońca małżeństwa i rodziny.
Estonia znajduje się w szczególnym momencie swojej historii. – Nasz naród przetrwał Czarną Śmierć i czerwoną zarazę, ale wydaje się, że wolność to już za dużo. By zabezpieczyć i wzmocnić niepodległość Estonii, nasze elity polityczne muszą chcieć służyć wspólnemu celowi. By naprawdę służyć własnemu państwu i narodowi, by być prawdziwym sługą narodu, potrzeba pokory. Tylko ci, którzy kultywują w sobie i strzegą cnót takich jak mądrość, sprawiedliwość, męstwo, umiarkowanie, ale i pokora, życzliwość i ofiarność, mogą mieć nadzieję na moralne prawo do prowadzenia ludzi i narodu – zauważył Vooglaid.
– Estonia może być naprawdę niepodległa tylko wówczas, gdy będzie silna bez jakiejkolwiek zewnętrznej pomocy. Kiedy szczerze będziemy wierzyć, że wolimy śmierć niż rezygnację z naszej niepodległości. Jak ujął to mój przyjaciel, oficer, „niezależność oznacza prawo polegania na samym sobie, a wolność bierze się nie z łaski sojuszników, tylko z gotowości do opierania i niepoddawania się ze strony sprawiedliwych, uczciwych, pewnych siebie, pokornych i ofiarnych kobiet i mężczyzn, którzy – jeśli to konieczne – wolą polec na zajmowanych pozycjach niż je opuścić”. To droga prawdziwej wolności i postawa duchowa, która powinna stanowić podstawę naszej prawdziwej państwowości – podkreślił Varro Vooglaid.
mat