Nie jest „sztuką” fizyczne wyniszczenie i militarne unicestwienie wroga, a w efekcie przejęcie pozostałego po nim pogorzeliska. „Sztuką” jest tak na niego wpłynąć, by przejąć jego kraj i dobra bez żadnego wystrzału i wojskowych strat. Czy to możliwe? Oczywiście! I sztukę tę doskonale opanował Jurij Aleksandrowicz Biezmienow. Warto bliżej poznać metody jego działania, bo może okazać się, że „dorobek KGB” jest nieustanie na nas testowany. Także na potrzeby rozgrywek rodzimej polityki.
I właśnie o tych niestarzejących się metodach – rzec śmiało można – z piekła rodem – opowiada najnowszy film PCh24.pl, pt. „Naród. Wrogie przejęcie” – na którego premierę zapraszamy już w piątek 12 stycznia 2023!
Wesprzyj nas już teraz!
Niewątpliwie sowiecka potęga militarna budziła respekt i mogła stanowić ten element „negocjacji” między państwami, który decydował o ostatecznym wyniku osiąganego „porozumienia”. Wszak atomowe, a do tego nieobliczalne w swych agresywnych działaniach imperium musiało budzić obawy. Jednakże Sowieci dysonujący militarną siłą rażenia nie zaniedbywali innych dziedzin, które umożliwiałyby skuteczne wpływanie na inne kraje, ich społeczeństwa – osłabiając ich odporność na zewnętrzne naciski, otwierając nowe możliwości gospodarcze czy nawet pozwalające przejąć kontrolę nad ważnymi dziedzinami kraju, czy umysłami jego obywateli.
I sztukę tę, kształtowaną wedle myśli chińskiego generała Sun-Tzu, uskuteczniało, zresztą z sukcesami, KGB. Na czym polegała owa doktryna, o której opowiedział po swojej ucieczce z „raju” sowiecki dysydent Jurij Aleksandrowicz Biezmienow? Chodziło w głównej mierze o pokonanie wroga na jego ziemi, ale bez walki zbrojnej. A tego nie da się uczynić bez zniszczenia struktur społecznych, które spajają obywateli i sprawiają, że państwo jest dla nich wartością, którą warto bronić. Trzeba zatem zniszczyć system wartości wroga. I należy to dzieło zniszczenia czynić tak, by wróg się nie zorientował, a równocześnie tak skutecznie, aby na końcu tej drogi ów wróg sam się nie poznał po latach przemian. Tak, latach. Bo ów proces wymaga cierpliwości i czasu.
Po latach „urabiania” może okazać się, że to nie groźny sąsiad jest zagrożeniem, ale… państwo, w którym właśnie żyjemy. Ba, może okazać się, że zmanipulowane społeczeństwo pragnie żyć, tak jak podszeptują agenci zmian wrogiego mocarstwa, wcale nie pragnący dla nas dobra. A tak można już wpływać na wyniki wyborów, decyzje polityczne, gospodarcze atakowanego kraju… Bezmienow, który zbiegł w 1970 roku do USA, nie jest tu wyjątkiem, bo podobne doktryny przejmowania państwa bez wystrzału stosują od lat różne mocarstwa. Ale jego „spowiedzi” warto się przyjrzeć. A twierdził on m.in., że wcale głównym zajęciem KGB nie było szpiegostwo, że znacząca większość zadań (a więc poświęcanego czasu i środków) polegała na wprawianiu w ruch „ideologicznego przewrotu”. Korumpowano polityków, biznesmenów, ludzi nauki, kultury, dziennikarzy, urzędników… Wszystkich tych, którzy mają wpływ na kształtowanie opinii publicznej. Tego rodzaju powolne zatruwanie społeczeństw po dekadach wydaje owoc, zgniły, ale jakże pożądany przez agresora. Powoduje destabilizację, konfuzję, pomieszanie pojęć, wartości i zdolności do rozpoznania prawdziwego wroga. Do rozróżnienia co jest dobrem, a co złem.
Sowieci podzielili owo pranie mózgów podzielili na czety etapy: demoralizacja, destabilizacja, kryzys, normalizacja. Plan na pierwszy z nich oszacowano na około dwie dekady – tyle bowiem potrzeba na „pokoleniową” zmianę myślenia, oczywiście zatrutą – w tym wypadku złogami marksizmu i leninizmu. Gdy to się uda, to właśnie te źle sformatowane umysły będą w gronie decydentów… Wówczas dzieło zniszczenia idzie już łatwiej… Proces demoralizacji zrobił bowiem swoje.
A jak osłabić kondycję moralną, intelektualną, fizyczną społeczeństwa? Zaczyna się od demontażu systemu wartości, a więc uderzenia w religię. W polskim przypadku – w Kościół. Później można zajmować społeczeństwo prowadzącą jedynie na manowce wojną kulturową, walką o ilość płci, przy równoczesnej promocji rozwiązłości i dewiacji. Tak – ujmując obrazowo – zamienia się nauczanie np. matematyki, „studiami gender”, a dotychczasowe powody do narodowej dumy są obrzucane błotem i obrzydzane – dziś określilibyśmy to mianem „pedagogiki wstydu”. Rozwija się biurokrację, by zniechęcać społeczeństwo do podejmowania oddolnych inicjatyw, ale też by blokować tego rodzaju ruchy. Oddaje się władzę w ręce nie wybranych władz, ale wielkich korporacji. A „dobrze dobrane” kino, popkultura, kultura (o ile można ją tak jeszcze określać) dopełniają działa zniszczenia…
Nadchodzi więc czas destabilizacji (kilkanaście miesięcy), gdy każdy walczy z każdym, panuje chaos, wyczuwalna jest wszechobecna wrogość… W tym czasie dotychczas uśpieni agenci objawiają się jako liderzy, którzy nigdy wcześniej nie znaleźli by posłuchu. Teraz nastaje ich czas – są postrzegani jako wybawiciele… I następuje czas stabilizacji i wznoszenia na zgliszczach starego świata – nowego, wspaniałego świata. Tyle tylko, że jest on budowany wedle scenariusza napisanego już dawno temu, na biurku naszego największego wroga.
I czy patrząc na doktrynę opisaną przez Bezmienowa, nie dostrzegamy wielu analogii do tego co dziś dzieje się w Polsce? Kto nas demoralizuje, kto i jak rozbija nasze społeczeństwo, kto i jak gra na chaos i czyje interesy są realizowane? Warto zadać sobie pytanie czy już dostatecznie zniszczono nas, jako społeczeństwo, czy też proces trwa nadal? A może jesteśmy już na etapie destabilizacji i z utęsknieniem wypatrujemy lidera-wybawcy?
Warto bliżej poznać metody wrogiego przejęcia narodów, bo wiedza jest podstawą do podjęcia właściwych działań. Tym mocniej więc zapraszamy na premierę wyjątkowego filmu PCh24.pl – „Naród. Wrogie przejęcie”.
Film w pełnej wersji dostępny na kanale YouTube PCh24.pl oraz na PCh24.tv już w piątek 12 stycznia 2024!
MA