Sympatycy nacjonalistycznej koalicji Zjednoczeni Patrioci zablokowali we wtorek trzy przejścia na granicy Bułgarii z Turcją. Akcja ta ma na celu „uniemożliwienie Ergodanowi ingerencji w bułgarskie wybory parlamentarne”, które odbędą się w najbliższą niedzielę.
Eurodeputowany Angeł Dżambazki, koordynator akcji poinformował, że z Turcji do Bułgarii ma przyjechać ponad 1000 autobusów z „ludźmi Erdogana”. Jego zdaniem „to około 40 tysięcy głosów, które mogą wpłynąć na wynik wyborów”.
Wesprzyj nas już teraz!
Spór dotyczący tureckiej ingerencji w bułgarską kampanię wyborczą wzbudza wielkie emocje. Jedną z przyczyn stanowi otwarte poparcie, jakiego Erdogan udziela partii Demokracji na rzecz Odpowiedzialności, Sprawiedliwości i Tolerancji (DOST) reprezentującej turecką mniejszość. Lufti Mestan, szef DOST otwarcie głosi protureckie hasła i nie ukrywa, że jego partia jest finansowana przez Ankarę.
W całą sprawę zaangażował się Rumen Radew, prezydent Bułgarii. Oświadczył on, że „ingerencja Turcji w kampanię jest faktem i jest to absolutnie niedopuszczalne”.
Protestujący zatrzymali ruch pojazdów wyjeżdżających z Turcji. Nie ograniczono natomiast ruchu pojazdów z Bułgarii. Dżambazki oświadczył, że on i zwolennicy jego koalicji mają świadomość, że zablokowanie granicy jest naruszeniem porządku publicznego i mogą za to zostać pociągnięci do odpowiedzialności, ale akcji musi trwać.
Źródło: gazetaprawna.pl
TK