Wobec wzbierającej fali nienawiści katolicy muszą brać sprawy w swoje ręce i wykorzystywać obowiązujące przepisy do obrony swoich praw. Taki scenariusz może się spełnić w przypadku nastolatka, który postanowił robić karierę na zakłócaniu Mszy św. Został zidentyfikowany i trafi przed sąd rodzinny.
„Szybko poszło. Nastolatek, który przed kilkoma dniami zakłócał mszę świętą, odpowie za swój czyn przed sądem rodzinnym” – napisał na Twitterze Dariusz Matecki, szczeciński radny i prezes Ośrodka Monitorowania Antypolonizmu.
Sprawa dotyczy nagrania z 12 marca 2023 roku. Nastolatek na nagraniu opublikowanym w serwisie TikTok przyjął swego rodzaju wyzwanie i wszedł do kościoła w trakcie Mszy św. i puścił muzykę z przenośnego głośnika. Treści jakie zawierał ów „utwór muzyczny” nie nadają się do zacytowania.
Wesprzyj nas już teraz!
Po zajściu filmik szybko został usunięty z serwisu, ale to nie zakończyło sprawy. Dariusz Matecki zapowiedział bowiem, że tak sprawy nie pozostawi, a sprawca musi ponieść konsekwencje swego czynu.
I tu trzeba przyznać rację szczecińskiemu radnemu. Bowiem antykatolickie wybryki pozostawione bez kary mogą zachęcać kolejne osoby do naśladowania niedopuszczalnych zachowań. I nie ma tu znaczenia czy są one powodowane nienawiścią do katolików czy wynikają z chęci naśladowania „idoli”, podążania za „modą”.
Katolicy – podobnie jak inne wyznania – mają zapewnione prawo do sprawowania kultu religijnego, a zakłócanie nabożeństw jest karalne. I z tej ochrony trzeba korzystać, gdyż wrogowie Kościoła coraz częściej zapędzają się w mury świątyń pod pretekstem manifestowania (w czasie Mszy św.) swoich poglądów. To niedopuszczalne.
Niestety, ze swoich zadań nie wywiązują się sądy. Dość przypomnieć tu wydarzenia z poznańskiej katedry, gdzie grupa aktywistów popierających aborcję doprowadziła do przerwania Mszy św. Sąd usprawiedliwił ich występek.
Teraz wymiar sprawiedliwości czeka kolejny test. Nastoletni sprawca ma stanąć przed sądem rodzinnym. To czy ten uzna jego zachowanie za karygodne – to się okaże.
Trzeba zaznaczyć, że w całej sprawie nie chodzi o jakąś chęć zemsty, odegrania się czy – jak pewnie usłyszymy w liberalnych mediach – zniszczenia życia młodego człowieka. Chodzi o lekcję funkcjonowania w społeczeństwie i wzajemny szacunek. Chodzi o bezpieczeństwo osób modlących się w świątyniach, o szanowanie prawa i zatrzymanie fali nienawiści zanim nie będzie za późno.
Matecki informował, że zawiadomienie do prokuratury w sprawie nastolatka dotyczy naruszenia artykułu 195 kodeksu karnego. Przewiduje on karę do dwóch lat więzienia za złośliwe przeszkadzanie publicznemu wykonywaniu aktu religijnego kościoła lub innego związku wyznaniowego o uregulowanej sytuacji, pogrzebowi, uroczystościom lub obrzędom żałobnym.
MA
Sojusz „katolików otwartych” z satanistami. To się musiało stać