Pedagodzy z Uniwersytetu Gdańskiego apelują do MEN, by uczniowie z tzw. dyskalkulią nie zdawali matematyki na maturze.
Dyskalkulia ma być zaburzeniem utrudniającym przyswajanie matematyki. O uczniach, którzy mają rzekomo ten defekt mówi się – „chorzy na matematykę”. Dlaczego? Bo nie odróżniają tysiąca od miliona, nie wiedzą jak długo trwa 15 minut, nie potrafią odczytywać godzin na zegarku tarczowym. Mają to być objawy zaburzenia analogicznego do dysleksji.
Wesprzyj nas już teraz!
Pedagogom z Uniwersytetu Gdańskiego nie podoba się, że uczniowie z dyskalkulią muszą zdawać maturę z matematyki. Apelują więc do Ministerstwa Edukacji, by pozwolono im wybrać inny przedmiot, np. biologię. Według szacunków taka regulacja dotyczyłaby… 80 uczniów rocznie.
– To tak, jakby osoba poruszająca się na wózku musiała zdawać maturę z WF-u – twierdzi Anna Walerzak-Więckowska, pedagog, autorka testów diagnostycznych z dyskalkulii. Jej zdaniem uczniowie z dyskalkulią zdają maturę z matematyki na 13-15 proc, podczas gdy wymagany wynik by w ogóle zdać egzamin to 30 proc.
Źródło: rmf24.pl
ged