„Okazuje się że Facebookowe polubienia, nasze tweety, nasze updaty na Facebooku, nasza historia przeglądarki czy historia wyszukiwania pozwalają algorytmom komputerowym bardzo dokładnie ocenić nasze intymne cechy. Takie jak osobowość, inteligencja, poglądy polityczne czy nawet orientacja seksualna” – powiedział w rozmowie z RMF FM dr Michał Kosiński, profesor uniwersytetu w Stanford, psycholog zajmujący się badaniem danych cyfrowych.
Z badań przeprowadzonych przez naukowca wynika, że „wystarczy 200 czy 250 facbookowych like’ów”, aby komputerowy algorytm był w stanie „przewidzieć nasze zachowanie i ocenić naszą osobowość z dużo większą dokładnością niż nawet najbliższa nam osoba”. – Można się bać – powiedział dr Kosiński, ponieważ w rzeczywistości oznacza to „koniec prywatności”.
Wesprzyj nas już teraz!
Zdaniem psychologa istnieją pozytywy płynące z maksymalnej kontroli, jak np. „zmniejszenie ryzyka, że ktoś wysadzi się w powietrze na danym stadionie sportowym, czy ktoś skrzywdzi dziecko, czy zabije drugiego człowieka”. W jego ocenie „większość ludzi w większości krajów zgodziłaby się na to”, jeżeli faktycznie przyniosłoby to pozytywne rozwiązania. – Myślę, że bylibyśmy w stanie dyskutować o tym, że jakąś część naszej prywatności jesteśmy gotowi temu poświęcić. To jest takie odwieczne pytanie: z jednej strony chcemy skutecznej policji, z drugie strony im skuteczniejsza jest policja, tym bardziej często nasze wolności i prywatność jest ograniczona. I społeczeństwa są w takim ciągłym procesie odkrywania tego jak ustalić, w danym społeczeństwie, kompromis pomiędzy prywatnością i naszymi prawami a ochroną naszego bezpieczeństwa, zdrowia i interesów – podkreślił.
Dodał, że „w wielu krajach stosuje się teraz algorytmy, które pomagają sędziom ocenić, jaka jest szansa, że dana osoba, czy to wypuszczana właśnie z więzienia czy będąca do więzienia wysyłana, popełni znowu przestępstwo, jeżeli ją z tego więzienia wypuścimy”. Jego zdaniem jest to zjawisko co najmniej niepokojące, ponieważ „to algorytm de facto decyduje o wolności lub braku wolności danego człowieka”.
– Okazuje się, że w momencie, kiedy dajemy sędziom takie narzędzia, takie algorytmy, które pomagają im ocenić ryzyko podjęcia danej decyzji, to z jednej strony to jest nadal sędzia, który wydaje swój wyrok, ale z drugiej strony sędzia bardzo rzadko sprzeciwi się algorytmowi. Dlaczego? Dlatego, że jeżeli on się temu algorytmowi sprzeciwi, to w przyszłości może być oskarżony o postepowanie nierozsądne. Czyli okazuje się, że w praktyce sędziowie po prostu stosują się do tego, co algorytm im doradzi. Innymi słowy to algorytm, a nie sędzia wydaje wyroki – zaznaczył dr Kosiński.
Źródło: rmf24.pl
TK