Gazeta Wyborcza” promuje nowego bohatera libertynów – księdza żyjącego z narzeczonym, łamiącego celibat i fanatycznie atakującego nauczanie Kościoła o homoseksualistach. Przyznaje jednak, że atak tegoż na księdza Oko był nieuczciwy – ksiądz Charamsa nie napisał wówczas bowiem, że sam jest homoseksualistą.
Chociaż pismo Adama Michnika otworzyło w sobotę swe łamy dla księdza Charamsy bardzo szeroko, publikując aż trzy jego teksty i reklamując je na okładce, jej publicyści przyznają, że atak homo-księdza na księdza profesora Oko był nieuczciwy.
Wesprzyj nas już teraz!
W komentarzu Aleksandry Klich na drugiej stronie sobotniego wydania „GW”, pisze ona: „Chcąc być uczciwym, ksiądz powinien był już wówczas napisać, że jest gejem i że występuje również we własnej sprawie”. Według iście talmudycznego rozumowania środowiska „GW” publicystka dodaje jednak, iż „to, że tego nie zrobił nie znaczy jednak, że napisał nieprawdę”.
Komentarz umieszczony jest w „GW” tuż pod tekstem zapowiadającym synod. Tomasz Bielecki pisze w nim o nadziejach, które wyrażają środowiska homoseksualne, a także grupa kardynałów pod przewodnictwem kardynała Waltera Kaspera. Chodzi oczywiście o „otwarcie na homoseksualistów”.
Operacja medialna „Charamsa” trwa. Cel jest jasny – polska opinia publiczna w przeddzień synodu musi dowiedzieć się, że stanowisko polskiego episkopatu ogłoszone przed synodem, jest starodawne, zaściankowe i ciemne. Bo przecież świat się zmienia i nawet księża wzywają do uznania homoseksualizmu. A niemiecki (więc z pewnością mądrzejszy) kardynał Kasper utwierdza ich w przekonaniu, że homoseksualistami już się urodzili.
kra