Zmartwychwstanie Chrystusa – z tym właśnie centralnym wydarzeniem historii i zarazem elementarną prawdą chrześcijaństwa największy problem mają heretycy wszystkich czasów. Jeżeli Chrystus nie zmartwychwstał, to próżna jest nasza wiara, powiada Apostoł. A skoro tak, to przeciwnik wiary Kościoła stara się Kościół zniszczyć ogłaszając właśnie to: że żadnego zmartwychwstania nie było. Tragedią naszych czasów jest, że taką anty-Ewangelią głoszą również… księża.
Robota masonerii i filozofów „oświecenia”
Manifestem współczesnych przeciwników Zmartwychwstania można śmiało określić książeczkę Immanuela Kanta pt. „Die Religion innerhalb der Grenzen der bloßen Vernunft”. Wydana pod koniec XVIII stulecia praca przedkłada filozoficzne podwaliny pod masońsko-oświeceniowe przekonanie, jakoby religia chrześcijańska była mitycznym konstruktem, który uczy masy ludzkie moralnego życia umożliwiając w ten sposób relatywnie sprawne funkcjonowanie społeczeństwa; jej dogmaty i nauki nie miałyby w sobie jednak nic lub niemal nic z prawdy, co dotyczy również życia Jezusa Chrystusa. W przestrzeni francuskojęzycznej takie mityczne ujęcie Chrystusa spopularyzował Ernest Renan w dziełku „Vie de Jésus”, w przestrzeni niemieckojęzycznej zrobił to w dziele „Das leben Jesu” David Friedrich Strauß. Najpierw liberalna krytyka protestancka, później również narodzony w łonie katolicyzmu modernizm przyjęły te poglądy i zaczęły głosić chrześcijaństwo bez Zmartwychwstania. Kościół katolicki uporał się z modernistycznymi heretykami dzięki całemu szeregowi decyzji magisterialnych, które kulminowały w encyklice Pascendi Dominici gregis św. Piusa X oraz w zaleconej przezeń Przysiędze Antymodernistycznej.
Wesprzyj nas już teraz!
Karzący przestał karać
Dziś niestety, ku wielkiej uciesze wolnomularzy, zakłamywanie Zmartwychwstania ponownie ma się dobrze – również w Kościele. Za pontyfikatu papieża Franciszka Stolica Apostolska zrezygnowała ze strzeżenia czystości doktryny. W 1965 roku św. Paweł VI przekształcił Święte Oficjum w Kongregację Nauki Wiary. Zmiany były podyktowane oczekiwaniami teologów, zwłaszcza „nowoczesnych”, których zdaniem urząd ten działał zbyt represyjnie, za łatwo skazując wielu w istocie ortodoksyjnych teologów. La Suprema w nowej odsłonie rzeczywiście złagodziła swoje antyheretyckie ostrze, ale nie przestała tropić błędów, wzywać do poprawy i skazywać. Z tym zerwał dopiero papież Franciszek. Za jego pontyfikatu nie został ukarany jak dotąd żaden teolog, a sama Kongregacja Nauki Wiary została przekształcona w Dykasterię Nauki Wiary – za zmianą nazwy poszły też pewne zmiany wewnętrzne, przenoszące nieco ciężar działania urzędu z dbałości o czystość doktryny na walkę z przestępczością seksualną wśród duchownych.
Chrystus Che Guevary
Nie dziwi więc, że z pełną swobodą działają dziś tacy katoliccy teologowie, którzy zamiast głoszeniem Ewangelii i nauki Kościoła zajmują się kolportowaniem starych heretyckich twierdzeń oświeceniowo-liberalnej krytyki chrześcijaństwa. W Polsce taką pracę wykonuje na przykład ks. Eligiusz Piotrowski, który ogłosił w ubiegłym roku obszerną monografię o „początkach wiary w zmartwychwstanie Jezusa”, gdzie przedstawił opinie i poglądy całej rzeszy teologów – głównie protestanckich. Dowodzi w niej, między innymi, szczególnej atrakcyjności takich idei jak ten, że Pan Jezus owszem, zmartwychwstał, w tym wszelako i tylko w tym sensie, że Jego misja żyje w pamięci uczniów. Cóż jednak w tym dziwnego, skoro kardynał Carlo Maria Martini, ideowy guru i mentor papieża Franciszka, w książce „Conversazioni notturne a Gerusalemme. Sul rischio della fede” dowodzi, iż Pan Jezus tak bardzo ukochał sprawiedliwość społeczną, że dał się ukrzyżować w imię uwolnienia biednych ze strukturalnej nędzy?
Islam i gnostycy
Wszyscy ci negacjoniści Zmartwychwstania nie czynią wprawdzie nic nowego. Ci, którzy negują prawdziwość tego wydarzenia, podejmują odwieczny trud wielu heretyków, chyba najbardziej wprost określony przez islamskiego proroka Mahometa. Ten już w pierwszych wersach Koranu ogłasza, że po to przyszedł na świat ze swoim przesłaniem, aby „naprawić” wiarę chrześcijan (por. Sura 2, 4). Jak? Negując boskość Chrystusa i sprowadzając Go do jednego ze zwykłych Bożych stworzeń, do człowieka śmiertelnego jak wszyscy, który został „uratowany” przed krzyżem (por. Sura 4, 157), wcale nie umarł – i co za tym idzie, nie mógł również zmartwychwstać, do człowieka, którego Bóg stworzył z prochu tak, jak Adama (por. Sura 3, 59).
Mahomet sam nie wymyślił teorii o „pozornej” śmierci Chrystusa na krzyżu, ale przyjął przekonania zaszczepione mu przez chrześcijańskich heretyków, biorących swój początek zwłaszcza w sektach gnostyckich, próbujących zniszczyć Kościół od II wieku. Dla gnostyków odkupieńcza śmierć Chrystusa na krzyżu i Jego zmartwychwstanie są czystym absurdem; Jezus w ich mitologicznym ujęciu byłby bowiem raczej wysłannikiem „prawdziwego Boga”, tego, który jest pierwotnym Ojcem Wszechrzeczy – ale nie tego, który stworzył świat materialny, boga złego. Do ogrodu rajskiego wkradł się ze „zbawczą” misją wąż, chcąc obdarzyć człowieka gnozą – wiedzą, pozwalającą przejrzeć na oczy i wyrwać się dzięki oświeceniu z więzienia ciała; dlatego właśnie później przyszedł na świat Jezus, aby ponowić to „gnostyckie” wezwanie i wezwać ludzi do wejścia przez „bramę wiedzy” do „prawdziwego” życia poza światem materii. Zmartwychwstanie ciała w tej wizji to wręcz bluźnierstwo, bo materia jest zła. Można byłoby je rozumieć jedynie przenośnie, jako przejście do innego, „naturalnego” sposobu bytowania. Dla gnostyków śmierć musi pochłonąć całego „człowieka materialnego” – na zawsze. Dlatego i współczesna gnostycyzująca myśl masońska musi zwalczać Kościół jako depozytariusza prawdy o Zmartwychwstaniu; w tej wizji nie śmierć Chrystusa ma moc zbawczą, ale tylko tajemna wiedza.
Wszyscy braćmi
Dobrej nowiny o Zmartwychwstaniu trudno też doszukać się w encyklice Fratelli tutti papieża Franciszka z 2020 roku. Autor nazywa Jezusa Chrystusa w całym obszernym tekście tylko raz „Zmartwychwstałym”, pod koniec dokumentu, mówiąc o „mocy Zmartwychwstałego”, która ma pozwolić na zrodzenie nowego świata… doczesnego, w którym wszyscy będziemy braćmi. Słowo „zbawienie” nie pojawia się w dokumencie ani razu. Sam Jezus występuje na kartach Fratelli tutti wielokrotnie, ale niemal wyłącznie w takich kontekstach jak braterstwo, gościnność, miłość bliźniego. Encyklika kończy się dwiema modlitwami.
W jednej „ogólnoludzkiej” modlitwy do Stwórcy Jezusa nie ma programowo. W drugiej „ekumenicznej modlitwie chrześcijańskiej” zmartwychwstanie pojawia się jako metafora wyrwania się z biedy i nędzy. Wydaje się, że gdyby Chrystus nie zmartwychwstał, to we Fratelli tutti nie trzeba byłoby zmieniać ani jednej litery. Papież twierdzi, że napisał swój tekst do wszystkich ludzi dobrych woli na świecie. Pytanie, czy jednak wobec tego nie przemilczał głównej prawdy chrześcijaństwa, czyniąc z Jezusa kogoś na wzór bojownika o sprawiedliwszy ład społeczny, jak robił to też kardynał Martini?
Nauka Kościoła
Współcześni uczeni teologowie lubią wyśmiewać Katechizm Kościoła Katolickiego, twierdząc, że ma się tak do Objawienia Bożego, jak podręcznik fizyki – do Wszechświata. Innymi słowy, znalibyśmy tylko kilka mniej lub bardziej poprawnych „zasad” i „prawd”, w istocie tonąc jednak beznadziejnie we mgle niewiedzy. Kto chce, niech tak traktuje naukę Kościoła, którą Katechizm wyraża – nie istnieje przymus przyjęcia wiary katolickiej. Ja jednak nie chcę uznawać, iż nauka Katechizmu, oparta na Ewangelii, to tylko zbiór półprawd albo zgoła błądzenie po omacku w ciemnościach. Nauka Katechizmu w tak fundamentalnej sprawie jak Zmartwychwstanie jest klarowna, jasna – po prostu katolicka…
Jak powiada Katechizm – to wybór cytatów z kilku miejsc – zmartwychwstanie Chrystusa jest kulminacyjną prawdą naszej wiary w Chrystusa. Pierwsza wspólnota chrześcijańska wierzyła w nią i przeżywała ją jako prawdę centralną, przekazaną przez Tradycję, jako prawdę fundamentalną, potwierdzoną przez pisma Nowego Testamentu, przepowiadaną jako część istotna Misterium Paschalnego tak samo jak Krzyż: Chrystus zmartwychwstał/ Przez śmierć swoją zwyciężył śmierć/ Dał życie zmarłym. Misterium Zmartwychwstania Chrystusa jest wydarzeniem rzeczywistym, które posiadało potwierdzone historycznie znaki, jak świadczy o tym Nowy Testament. Pierwszym elementem w ramach wydarzeń paschalnych jest pusty grób. Nie jest to sam w sobie bezpośredni dowód. Mimo to pusty grób stanowił dla wszystkich istotny znak. Jego odkrycie przez uczniów było pierwszym krokiem w kierunku rozpoznania samego faktu zmartwychwstania Chrystusa. Uczeń, „którego Jezus kochał” (J 20, 2), stwierdza, że wchodząc do pustego grobu i widząc „leżące płótna” (J 20, 6), „ujrzał i uwierzył” (J 20, 8). Zakłada to, że widząc pusty grób, uznał, iż nieobecność ciała Jezusa nie mogła być dziełem ludzkim i że Jezus nie powrócił po prostu do życia ziemskiego, jak stało się w przypadku Łazarza. Wobec tych świadectw nie można interpretować Zmartwychwstania Chrystusa poza porządkiem fizycznym i nie uznawać go za fakt historyczny.
Niech masoneria, kantyści, moderniści i marksiści głoszą, co chcą – to tylko heretyckie brednie. Chrystus zmartwychwstał prawdziwie – taka jest wiara Kościoła i ona stanowi o sensie naszej nadziei.
Paweł Chmielewski