25 września 2022

New Age i globaliści. Czy władcy świata chcą nas oddać w ręce demona?

Trudno oprzeć się wrażeniu, że w wielu przypadkach chodzi jedynie o rozwiązywanie konfliktów i doprowadzenie do prawdziwego pokoju opartego o sprawiedliwość i prawo naturalne. Chodzi o coś więcej, a konkretnie o spychanie chrześcijaństwa na margines i zajmowanie jego miejsca. Globalizacja, która jest niejednokrotnie potwornie agresywna, w mojej ocenie, bez wątpienia czerpie inspirację z ruchu New Age i tym się karmi – mówi w rozmowie z PCh24.pl ks. prof. Piotr Roszak.

 

Czym jest New Age? Niektórzy twierdzą, że to ruch kulturowy; inni, że sympatyczny sposób samodoskonalenia; jeszcze inni, że to sposób na życie. Moim zdaniem jest to ideologia. Ideologia, która tak jak komunizm, nazizm, jakobinizm etc. stała się religią…

Wesprzyj nas już teraz!

W bardzo wielu ideologiach pojawiają się elementy religijne czy quasi religijne po to, żeby rzucić wyzwanie największemu rywalowi współczesnego świata, czyli Kościołowi. Ideologia chce usunąć Kościół i jego naukę z życia człowieka i wejść w to miejsce.

Przez wieki, że tak to określę, bezpośredni spór z religią nie przynosił rezultatu. Chrześcijaństwo wykazywało się bowiem bardzo solidną i nienaruszalną bazą teologiczną i filozoficzną, było inspiratorem rozwoju nauki, doprowadzało do rozkwitu cywilizacyjnego, o czym dzisiaj wielu zapomina. W obliczu tej nieporadności, tej niemożności strącenia chrześcijaństwa pojawił się pomysł, żeby „podrobić chrześcijaństwo” i zająć jego miejsce przyjmując zewnętrzne pozy religii, a wypełniając je zupełnie inną treścią.

W tym sensie ruch New Age wpisuje się w ten trend. Jedną z podstawowych tez, jaką stawiają zwolennicy, czy też wyznawcy „ery Wodnika” jest przekonanie o tym, że kończy się „era Ryb”, czyli czas chrześcijaństwa i należy je zmarginalizować, należy się od niego odciąć, należy o nim zapomnieć i powrócić do świata przedchrześcijańskiego, świata bez Kościoła, świata bez Ewangelii.

Jest to ideologiczne zagranie obliczone właśnie na to, że chrześcijaństwo będzie traciło swój wpływ na ludzkie życie. Jeśli ten klucz przyłożymy do rozwoju ruchu New Age, to szybko zobaczymy, że nic dziwnego, iż kwitnie taka wielka walka z chrześcijaństwem, jaką obserwujemy za pomocą anty-kultury, za pomocą podważania fundamentu cywilizacji zachodniej, za pomocą totalnej relatywizacji i pomieszania z poplątaniem, aby człowiek nie mógł rozpoznać, co jest prawdą, a co fałszem; co jest dobrem, a co złem; co jest ortodoksją, a co jest dalekie od prawowierności. To wszystko zostaje rozmazane, a człowiek zostaje pozbawiony punktu oparcia, które dawało mu do tej pory chrześcijaństwo.

Odnoszę wrażenie, że New Age, to ideologia niemal doskonała. Tak jakby ktoś zebrał w jedno wszystkie najważniejsze religie świata: chrześcijaństwo, islam, buddyzm, hinduizm, wybrał z nich to, co uznał za potrzebne i stworzył sobie ruch w stylu „dla każdego coś miłego”.

Zgadzam się z Panem. New Age ma co najmniej dwa oblicza. Z jednej strony mamy do czynienia z synkretyzmem, który jest na sztandarach ruchu New Age. Wiąże się on z kilkoma czynnikami, które w XX wieku przyczyniły się do rozwoju tego ruchu. Jednym z tych czynników było to wszystko, co działo się w latach 60. na świecie. Mam tutaj na myśli rewolucję obyczajową, rewolucję seksualną, ruchy związane z 1968 rokiem i dominujące w nich przekonanie o religijności kosmicznej. Zakładała ona odejście od historycznych religii monoteistycznych, które dotychczas kształtowały oblicze cywilizacji.

Pierwsi wyznawcy New Age szukali wsparcia w różnych wschodnich technikach poszerzania świadomości przez medytację, jogę etc. Zaczęli oni kreować wschodnich guru i ich lansować w mediach.

Jeśli dołożymy do tego bardzo dynamiczny rozwój psychologii humanistycznej, to dojdziemy do wniosku, że mamy do czynienia z masą, w której podkreśla się człowieka, jako jedynego autora swojego losu. W tej kwestii New Age zdecydowanie stoi na antypodach chrześcijaństwa, bo jest to przekonanie, że człowiek nie musi szukać zbawienia w Bogu, który udziela tego daru człowiekowi. Według New Age człowiek sam jest twórcą własnego losu zbawienia, musi dokonać „samo-zbawienia”, a nie je przyjąć od Chrystusa.

W tej mierze New Age jest bardzo podobne do starożytnej gnozy. Ktoś kiedyś powiedział, że cała historia cywilizacji i sporu chrześcijaństwa z gnozą nie zakończyła się w II wieku wraz z powstaniem wielkiego dzieła świętego Ireneusza z Lyonu „Przeciw herezjom”. Niestety gnoza jest niczym hydra, która nieustannie się odradza w nowych postaciach, w nowych mutacjach i do dzisiaj mamy z nią do czynienia. Współczesna gnoza traktuje świat dualistycznie – widzi w nim siły dobra i siły zła, ale co najciekawsze: jej najważniejszym elementem jest przekonanie o autosoterii, o samoubóstwieniu, o tym, że człowiek sam przez różne techniki cielesne czy przez medytację jest w stanie osiągnąć zbawienie i zmartwychwstanie, które dokona się na ziemi. Stanie się to pod warunkiem, że człowiek odpowiednio dobrze uświadomi sobie pewne rzeczy dzięki czemu będzie należał do wyjątkowej elity oświeconych. Elity, która osiągnie quasi zbawienie. Eschatologia nie jest kwestią przyszłości, gdyż na zbawienia nie czeka się już, jak w chrześcijaństwie, ale staje się ono urzeczywistnione tu i teraz.

W tej mierze również jest to podróbka chrześcijaństwa z jego nauką o zbawieniu, które jednak przychodzi z zewnątrz do człowieka, które jest ratunkiem w grzesznej sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy przez mękę, krzyż i zmartwychwstanie Syna Bożego. Co zaś głoszą gnoza i New Age? Że nic nie zależy od Chrystusa, bo wszystko zależy od techniki oddychania; od uświadomienia sobie, że są oświeceni i nieoświeceni; od przynależności do pewnej grupy. Powtórzę: jest to podróbka chrześcijaństwa, dzięki której człowiek ma uzyskać psychologiczną pewność, że jest lepszy, że jeśli będzie nieustannie powtarzał sobie, że nie zachoruje, to nie zachoruje etc. Nie ma tu miejsca na nawrócenie ani na podjęcie wysiłku wzrastania w łasce, o którym mówi Ewangelia choćby w wielu przypowieściach Jezusa o pomnażaniu talentów, denarów etc. To wszystko jest nieważne, bo człowiek to, co chce na wyciągnięcie ręki, na pstryknięcie palcami. Wystarczy, że tylko sobie to odpowiednio uświadomi.

Zanim powie Ksiądz profesor o drugim obliczu New Age pozwolę sobie na małą dygresję. Kilka lat temu czytałem książkę kobiety na temat „psychotronicznego leczenia”. Wystarczy położyć się, oddychać i wyobrażać sobie, że będzie się zdrowym, że rzuci się palenie, że osiągnie się sukces sportowy, medialny etc. i tak się stanie. Książka sprzedała się w milionach egzemplarzy na całym świecie. Wiele osób uprawiających „psychotroniczne leczenie” korzystało również z usług psycho-bio-energoterapii i innych, znanych nam z Dalekiego Wschodu metod. Lata mijają, a tego typu działania nadal mają wzięcie wśród ludzi…

To bardzo ciekawe. Zawsze, gdy pojawia się postulat zlikwidowania chrześcijaństwa, do którego należy doprowadzić, to wówczas wyznawcy „ery Wodnika” lansują wszystko, co ich zdaniem chrześcijaństwo przez wieki tłamsiło, albo zwalczało, jak gnoza, magia, psycho-bio-energoterapia etc.

Przepraszam, ale to chrześcijaństwo jest odpowiedzialne za to, że człowiek nie może wyzdrowieć, odnieść życiowego sukcesu, znaleźć żony etc.?

Rozumiem Pana sarkazm, ale jest on trochę nie na miejscu, bo sprawa jest bardzo poważna. Chrześcijaństwo ma w sobie i wprowadza do świata element racjonalny. Proszę zauważyć, że mówienie o Bogu, który jest Logosem powoduje całkowitą zmianę paradygmatu starożytnego. Trzeba mieć na oczach okulary spawalnicze, żeby nie zauważyć, jak kolosalne znaczenie odegrało to w budowie cywilizacji.

W związku z powyższym to zmienia całkowicie nasze funkcjonowanie w świecie, chociażby dlatego, że pozwala nam odkrywać naukę. Nauka rodzi się właśnie w tym kontekście.

Z drugiej strony w człowieku jest element duchowy, który ma wpływ na jego ciało, na jego materialność. Wiemy, że dusza jest formą ciała, o czym pisał św. Tomasz z Akwinu, więc nie może pozostać obok tego ciała, że ciało żyje własnym mechanistycznym rytmem, a dusza jest niezależnie uwięziona w ciele jak duch w maszynie. Tak właśnie sprawę stawiają wyznawcy New Age i wywołanego przez Pana „psychotronicznego leczenia”.

Powiązanie duszy, duchowości człowieka i jego cielesności jest mocno akcentowane w chrześcijaństwie i nie ma ucieczki od cielesności na przykład przez zamykanie się w spirytualizmie, ani z drugiej strony jakiegoś epatowania cielesnością, jako jedynym punktem odniesienia. Chrześcijaństwo mówi: i jedno, i drugie. Współczesność, New Age i inne antychrześcijańskie ideologie mówią: musisz wybrać albo jedno, albo drugie.

To jest dylemat współczesnego świata, którego chrześcijanie wierzący na serio nie rozumieją. Tu nie chodzi o wybieranie jednego przeciwko drugiemu, ale dla drugiego.

„Psychotroniczne leczenie” to swego rodzaju okultyzm. Okultyzm, w którym dokonuje się przetworzenie pierwotnych idei i dostosowanie ich do współczesności. Przekonanie, że duch jest w stanie wyzwolić człowieka, wpływać na jego ciało, na to co spotka go za dwie godziny, za 3 lata etc. jest okultyzmem, jest magią. Przed tym trzeba przestrzegać, przed tym trzeba się bronić.

Wróćmy do poprzedniego wątku. Jakie jest drugie oblicze New Age?

Ruch New Age to swego rodzaju reakcja na to, co przyniósł wiek XIX i wiek XX ze swoimi postulatami materializmu i przekonania, że Sacrum całkowicie zniknęło z krajobrazu nowożytności. W mojej ocenie dlatego właśnie powstało New Age, żeby pokazać, że jest coś takiego jak duchowość człowieka, ale jest ona czymś innym niż naucza Kościół.

Wiele osób nie dostrzega najistotniejszych aspektów New Age i uważa, że jest to tylko kwestia pewnych poglądów natury filozoficznej albo kulturalnej. Nie! New Age ma wpływ na, że tak to ujmę, styl życia, a nawet na ekonomię. Warto przywołać książkę F. More-Lappe „Diet for a Small Planet”, sugerującą, że jedyną przyszłością naszej planety jest wegetarianizm, o czym przeczytać można w wielu innych publikacjach tego ruchu o silnych wpływach buddyjskich. Równie duża grupa to ludzie domagający się kultu „bogów kobiecych” i dlatego mogą oni liczyć na poparcie współczesnych feministek.

Takich przykładów jest więcej. Istnieje zatem ekonomia inspirowana New Age, biologia, filozofii… Trzeba jednak podkreślić, że z pozoru nieistotne elementy ruchu New Age uruchamiają lawinę, którą potem obserwujemy we wszystkich sektorach życia. Musimy to widzieć. To dla nas – chrześcijan wielkie wyzwanie. Nie możemy się zamykać! Musimy pokazywać, że New Age to droga do nikąd, a jedyną prawdziwą Drogą człowieka jest Chrystus, a nie Jego podróbki. Musimy mieć odwagę pokazywać, że poza Kościołem i jego liturgią nie ma zbawienia!

Wyznawcy New Age twierdzą, że aktualnie jesteśmy na ostatnim etapie „ery Ryb”. Ten świat upadnie i nastanie złoty wiek, gdzie nie będzie wojen, konfliktów, będzie tylko miłość. Przecież to zwykła podróbka Apokalipsy świętego Jana. Od Wniebowstąpienia Pana Jezusa żyjemy w czasach ostatecznych i czekamy na sąd ostateczny, po którym czeka nas albo niebo, albo piekło…

Oczywiście! Trzeba jednak pamiętać, że swego rodzaju niewidzialną podstawą tych przekonań jest element gnostycki, który jest sprzeciwem wobec wszystkiego, co człowieka przekracza. W starożytności gnostycyzm polegał na tym, że zanegowano religie astralne, które pokazywały w gwiazdach i tym, co ponad człowiekiem, w świecie nadksiężycowym siłę, która prowadzi opatrznościowe człowieka do jego właściwego celu. Gnoza mówiła temu nie. Gnostycy twierdzili, że wszystko jest w człowieku, że człowiek jest samowystarczalny.

Podobną podstawę ma ruch New Age. Jest to zwykła herezja, którą znamy z pierwszych kart Księgi Rodzaju, że wszystko jest w rękach człowieka, że nie ma łaski, że człowiek jest zdany na siebie w tym świecie.

W myśleniu New Age tak jak w starożytnej gnozie nie ma perspektywy czasu, a jest tylko perspektywa przestrzeni. New Age, tak jak Pan to zauważył, bazuje na tym, co miał objawione święty Jan, ale jednocześnie dokonuje swego rodzaju reinterpretacji, zakłamania, zafałszowania tego, co czytamy w Apokalipsie.

No właśnie. W ruchu New Age wystarczy, że jedna gwiazda będzie inaczej obserwowana z Ziemi i już nastanie nowa era – „era Wodnika” i z miejsca nad ziemią zostanie rozlany dzban obfitości i wszelkiej szczęśliwości…

To pokazuje, jak bardzo niespójne jest to, co głosi ruch New Age. Z jednej strony mówi się o tym, że człowiek jest zależny od siebie. Z drugiej, że wpływ na życie człowieka mają gwiazdy. Z trzeciej, że ideałem dla ludzkości jest czas przedchrześcijański.

Kiedy patrzymy na różne kanały telewizyjne, gdzie tego typu teorie wzajemnie się wykluczające są głoszone przez 24 godziny, to widzimy, że żyjemy w smutnych czasach. Brak logiki, brak spójności, a ludzie to „kupują”, ludzie tego słuchają, ludzie o tym myślą, ludzie stają się wyznawcami New Age… Kropla drży skałę, a ruch New Age kropla za kroplą sączy się do naszego świata, naszej kultury, naszej cywilizacji i zyskuje coraz większy poklask.

To pokazuje, że stało się z nami coś niedobrego, ponieważ nie reagujemy, tylko przyzwyczajamy się do tego krajobrazu. Ktoś może powiedzieć, że przesadzam, że temat New Age został już rozpoznany, zdiagnozowany, wiemy jak oni działają, czego chcą etc. Moim zdaniem to jest uspokajanie sumienia, w sensie: jedynie mówimy, że to jest złe, ale nic poza tym. Trzeba działać, żeby ta trucizna nas nie powaliła!

Często jesteśmy atakowani, że wymyślamy, że tworzymy nieistniejących wrogów, że New Age to przeszłość i w dodatku nieszkodliwa. Niedawno słuchałem dyskusji, bodajże krytyków filmowych. Padło w niej pytanie do jednego z nich: „czy wierzy pan w Boga?”. Odpowiedź brzmiała: „wierzę w porządek metafizyczny, który rządzi Wszechświatem, ale w Boga nie wierzę”. Skoro New Age to przeszłość, to dlaczego teorie tego ruchu są wciąż obecne?

Niektórzy bez wątpienia wyznają tylko część elementów New Age, ale nie całość. Stąd mamy często duży problem ze zdiagnozowaniem tego ruchu.

Mówienie o jakimś porządku metafizycznym, o jakimś Absolucie nie jest najważniejszym kryterium rozpoznawczym dla New Age. Jest nim przede wszystkim autosoteriologia. To ona jest wyznacznikiem wizji świata i człowieka w New Age.

Nie u wszystkich więc wirus New Age rozwinął się do końca. Wywołany przez Pana krytyk używał sformułowań, które pojawiają się w New Age. Możemy powiedzieć, że jest on w połowie drogi, która prowadzi niechybnie w stronę pełnej ideologii New Age.

Czy New Age jest skazane na sukces?

Co ma Pan na myśli?

Jest to religia, jak już Ksiądz profesor zauważył w stylu „dla każdego coś miłego”. Absolutnie każdy się w niej odnajdzie coś dla siebie w związku z tym moim zdaniem jest to religia skazana na sukces we współczesnym świecie…

Stwórca dał nam wewnętrzną siłę, wewnętrzną potrzebę poszukiwania prawdy, swego rodzaju odtrutkę na tego rodzaju papkę intelektualną czy ideologiczną, która nas atakuje.

Z perspektywy historycznej widzimy, że udało się odnosić jakieś większe lub mniejsze sukcesy na polu ideologizacji, ale jednak zawsze wygrywała natura człowieka. Można stępić wrażliwość ludzkiej natury, ale nie do końca wyrugować.

To, że New Age to religia „dla każdego coś miłego” nie jest niczym zaskakującym. Współczesny świat przypomina supermarket, w którym można sobie brać do woli tylko to, co się komuś podoba, ale gdy przychodzi do rozstrzygnięć fundamentalnych, czyli zapłacić za to co mamy w koszyku może się okazać, że nas na to nie stać.

Wracając do początku naszej rozmowy. Niejednokrotnie widzieliśmy, że ideologie są chwilowymi kometami na niebie cywilizacji. Były, przeleciały, zniknęły. Problem w tym, kiedy ideologia staje się religią, a tym jest New Age, tym jest ekologizm, tym jest gender…

Musimy wybrać, po której jesteśmy stronie: czy po stronie chwilowych zjawisk, które chcą stać się przedmiotem kultu, czy po stronie Prawdy.

Dzisiaj widzimy jak kluczowa była diagnoza Benedykta XVI, którą postawił z chwilą rozpoczęcia swojego pontyfikatu, kiedy mówił o dyktaturze relatywizmu. Krótka piłka: albo przyjmujemy istnienie obiektywnej Prawdy, do której zmierzamy nawet jeśli w sposób niedoskonały ją jeszcze ujmujemy, albo przyjmujemy, że Prawda nie istnieje. Jeśli Prawdy nie ma, to cywilizacja musi legnąć w gruzach…

Nawiasem mówiąc proszę zauważyć, że New Age jest przesiąknięte katastroficznym myśleniem. Nie mamy tu do czynienia z budowaniem, ale z dekonstrukcją tak bardzo ważną i właściwą dla postmodernizmu, który jest spokrewniony z New Age.

Zapytał Ksiądz: „po której stronie staniemy, co wybierzemy?”. Ja pójdę krok dalej i zapytam: czy staniemy po stronie Pana Boga czy po stronie demona? Wiele osób, które było zaangażowanych w ruch New Age mówi wprost, że jest to ruch demoniczny. To demon miał dawać im siłę, moc do przekraczania granic własnej wytrzymałości etc.

Jest to temat na kilka odrębnych dyskusji. Opętania, które wiążą się z coraz głębszym i coraz bardziej bezrefleksyjnym wchodzeniem w to, co głosi New Age są dowodem na to, jakie spustoszenie duchowe niesie za sobą ten ruch.

Bardzo ważne jest odczytanie naszej sytuacji przez pryzmat Księgi Apokalipsy, która jako Księga Nadziei Kościoła pokazuje nam sens dziejów, sens czasu i wybory przed którymi nieustannie stajemy. Święty Jan przekazał nam prawdę o Kościele, który w każdej epoce będzie poddawany próbom, który będzie wzywany do tego, aby nie być letnim, tylko gorącym!

Być może New Age jest jedną z prób dla Kościoła i musimy dokonać podstawowego wyboru. To nie jest kwestia decyzji czy na obiad zjem schabowego czy mielonego! To są wybory rozstrzygające o naszej przyszłości, o naszej cywilizacji. Nie możemy tego bagatelizować, musimy się tym przejmować. Musimy głosić prawdziwą wiarę w Boga i bronić ją przed podróbkami czy nawet przejęciem przez wrogów chrześcijaństwa.

Nie na darmo wśród wyznawców „ery Wodnika” słyszymy o sprzysiężeniu – tak wyraziła się Marylin Ferguson w 1980 roku w swojej książce mówiąc o „Sprzysiężeniu Wodnika” („The Aquarian Consipracy”). New Age to nie jest jakieś niewinne myślenie o tym jaki byłby świat, jak zmieni się na lepsze etc., tylko jest to ruch antycywilizacyjny, dekonstrukcyjny, w którym chodzi o to, aby człowiek porzucił wiarę w Boga, który z miłości ratuje człowieka z odmętów zła i obdarza wolnością.

Dlatego nie chodzi tylko o pewne techniki, o jogę, o sympatycznie brzmiącą muzykę, tylko o wchodzenie na pewną drogę, z której często nie ma odwrotu.

Demony nie są jakąś metaforą, nie są jakimś konstruktem myślowym. Demony to rzeczywistość i jeśli ktoś ma co do tego wątpliwości, to powinien jak najszybciej sięgnąć po Katechizm Kościoła Katolickiego, który przypomina o naturze złych duchów, w jakim celu działają, na czym polega pokusa, w jaki sposób się jej opierać i że to nie należy tylko do imaginarium dawnych czasów, które minęły i jest to relikt średniowiecza.

New Age zakłada, że w złotym wieku będzie rząd światowy. W związku z tym pół-żartem, pół-serio zapytam: czy wszyscy globaliści do wyznawcy New Age?

Trudno oprzeć się wrażeniu, że w wielu przypadkach chodzi jedynie o rozwiązywanie konfliktów i doprowadzenie do prawdziwego pokoju opartego o sprawiedliwość i prawo naturalne. Chodzi o coś więcej, a konkretnie o spychanie chrześcijaństwa na margines i zajmowanie jego miejsca.

Globalizacja, która jest niejednokrotnie potwornie agresywna, w mojej ocenie, bez wątpienia czerpie inspirację z ruchu New Age i tym się karmi.

Czyli pod pozorem wmawiania nam, że jesteśmy wolni, że sami o sobie stanowimy etc. będziemy niewolnikami oświeconych i mądrzejszych tudzież rządu światowego?

Nowe „dogmaty”, jakie obowiązują w „erze Wodnika” pokazują, że można krytykować chrześcijaństwo, ale nie wolno krytykować krytyków chrześcijaństwa. Widzimy, że to właśnie wrogowie chrześcijaństwa są swego rodzaju gnostyckimi oświeconymi, że jest to grupa wybrańców przeznaczonych do rządów światowych.

To pokazuje, że nie chodzi, co cały czas podkreślam o spór na argumenty, bo taki spór może pomóc nam zbliżyć się do Prawdy. Tu chodzi o starcie ideologiczne, o przejęcie kontroli, o narzucenie własnej wizji. Z tym mamy cały czas do czynienia i mam nadzieję, że nasi czytelnicy zaczną zauważać, że ma to bardzo wiele wspólnego z ruchem New Age.

Bóg zapłać za rozmowę.

Tomasz D. Kolanek

 

Zobacz także:

Antychrześcijańskie ostrze buddyzmu – ks. Roszak ujawnia złowrogą prawdę

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij