Wielkie projekty państwowe potrzebują wielkich pieniędzy. Po nie zaś najlepiej sięgnąć do wielkich kieszeni wielkich korporacji. Kroki w tym celu poczyniło właśnie wielkie mocarstwo i nie tylko. Czy jednak owoce tej gigantomanii nie okażą się opłakane?
Konkurencja to jeden z najważniejszych motorów doskonalenia. Wiedzą o tym sportowcy, artyści czy rywalizujące o klienta firmy. Groźba odebrania nabywców towarów czy usług przez inne, lepsze przedsiębiorstwo w warunkach wolnego rynku motywuje do ulepszania swego produktu oraz wynajdywania nowych rozwiązań. Podobną rolę odgrywa rywalizacja międzynarodowa. Nie zawsze prowadzi to do dobrych rezultatów – niekiedy bowiem jej owocem są wojny. Z drugiej jednak strony nawet innowacje wprowadzane podczas ich trwania przynoszą korzystne efekty uboczne. Rozwój technologii militarnej podczas wojen między państwami europejskimi posłużył do uzyskania przez Stary Kontynent przewagi choćby nad Chinami.
Wesprzyj nas już teraz!
O ile jednak konkurencja militarna oprócz skutków pozytywnych, miewa również rezultaty tragiczne, nawet o wiele znaczniejsze, o tyle konkurencja fiskalna wiąże się z niemal samymi pozytywami. Niestety pojawił się człowiek, który zapragnął ją w znacznym stopniu znieść. To Joe Biden.
Sfinansować wielki reset
Na początku lipca 130 krajów bądź jurysdykcji innego typu, w których wytwarzanych jest ponad 90 procent globalnego PKB, zadeklarowało poparcie dla amerykańskiej inicjatywy zmian w systemie podatkowym. Sztandarowym pomysłem jest obowiązek wprowadzenia minimalnego podatku na międzynarodowe firmy w każdym kraju. Głównie mówi się o stawce 15 proc., choć padają też wyższe propozycje. Ponadto korporacje te zostaną zobowiązane do płacenia danin w krajach, w których uzyskują przychód (a nie tylko w tych, w których mają siedzibę – a więc głównie w tych z niskimi podatkami). Chodzi o uniknięcie powszechnej wśród czołowych korporacji, zwłaszcza IT, praktyki rozliczania się z fiskusem w liberalnych jurysdykcjach (np. Irlandia) z racji posiadanej tam siedziby. Rządy krajów z wyższymi podatkami uznawały tę praktykę za nieuczciwą, choć dotychczasowe prawo na nią pozwalało. Teraz jednak ma się to zmienić.
Amerykańska Sekretarz Skarbu Janet Yallen uznała to za krok w dobrą stronę. Jej zdaniem bowiem dotychczasowy system fiskalny prowadził do wyścigu ku jak najniższym stawkom. CNN zauważa również, że wprowadzenie minimalnego podatku od korporacji stanowi od początku jeden z głównych celów administracji Joe Bidena, potrzebującej środków na realizację planów infrastrukturalnych.
Jednak nie wszystkie kraje są skłonne do uznania nowych zasad. Szczególnie istotna jest tu rola Irlandii, w której od 2003 roku obowiązuje podatek od firm w wysokości jedynie 12,5 procenta. Dzięki temu kraj ten przyciąga wiele bezpośrednich inwestycji zagranicznych, choćby ze Stanów Zjednoczonych (w których wysokość podatku korporacyjnego wynosi 17,5 proc.). W gruncie rzeczy, jak zauważa CNN, zwiększenie zobowiązań do 15 proc. byłoby jeszcze dla europejskiego państwa do wytrzymania. Większym problemem okazałoby się wprowadzenie minimalnego progu w wysokości na przykład 21 proc. dla międzynarodowych korporacji, gdyż doprowadziłoby to do likwidacji głównego źródła przewagi konkurencyjnej Zielonej Wyspy nad Stanami Zjednoczonymi. Tymczasem decydenci rozmawiają również o takim rozwiązaniu.
Warto zauważyć, że zmiany te wydają się wpisywać w plany wielkiego resetu, obejmujące wielkie inwestycje w służbie zrównoważonego rozwoju i równości, o czym wspominał Klaus Schwab, szef Światowego Forum Ekonomicznego. Według popieranego przez Joe Bidena planu infrastrukturalnego, planowane jest przeznaczenie 2 bilionów dolarów na przestrzeni 8 lat. W ramach tego sfinansowana zostanie infrastruktura transportowa, opieka nad starszymi i niepełnosprawnymi, wsparcie budownictwa mieszkaniowego jak również badania i rozwój oraz szkolenia zawodowe – podaje Business Insider.
Z kolei w marcu Joe Biden podpisał pakiet stymulujący gospodarkę o wartości 1,9 biliona dolarów. Jak podał Business Insider, jest to niemal 9 procent amerykańskiego PKB. Część z tego pakietu obejmie bezpośrednie przelewy na konta Amerykanów w wysokości 1 400 dolarów. Tego typu rozdawnictwo i programy na gigantyczną skalę wymagają oczywiście odpowiednich nakładów, które dokręcenie śruby gigantom technologicznym może zapewnić.
Ku monopolizacji?
Porozumienie wprowadzające minimalny podatek od dochodów międzynarodowych korporacji oznacza stworzenie swego rodzaju kartelu. Podobnie jak przedsiębiorstwa dążące do ograniczenia wolnej konkurencji dążą do porozumienia w celu jej ograniczenia, tak samo w tym przypadku postępują rządy państw. Tym samym potępiając postawę wielkich korporacji, same podejmują podobne działania.
Rządy państw, podobnie jak wielkie korporacje, z których wpływami zamierzają walczyć, dążą do uzyskania dominującej pozycji. „W obydwu przypadkach ostatecznym celem jest stworzenie warunków, w których dostawcy są zdolni do uzyskania wyższej ceny za ich produkty i usługi, niż byłoby to możliwe na otwartym rynku” – przekonuje Robert Zumwalt na łamach Mises.org.
A dokręcanie śruby przez państwa może wywrzeć jeszcze bardziej opłakane skutki niż zdominowanie rynku przez konkretne prywatne podmioty.
Marcin Jendrzejczak