Ks. Michael Fugee, któremu prawne porozumienie zakazuje kontaktów z nieletnimi, został nowym zastępcą dyrektora w archidiecezjalnym biurze ds. ustawicznej formacji kapłanów. Rzecznik diecezji twierdzi, że to stanowiska administracyjne, wierni nie kryją oburzenia.
– Mamy do niego pełne zaufanie – stwierdził Jim Goodness, rzecznik archidiecezji. 52-letni dziś ks. Fugee był wikarym w kościele pw. św. Elżbiety w Wyckoff, kiedy został oskarżony o przestępstwa seksualne względem nieletnich oraz stworzenie zagrożenia dla ich życia. Fugee w trakcie przesłuchania prowadzonego przez prokuratora z Bergen przyznał się do niestosownego zachowania.
Wesprzyj nas już teraz!
W 2003 roku został skazany na 5-letni wyrok w zawieszeniu, od którego złożył apelację. Rozpatrujący ją sędzia ocenił, że w poprzednim postępowaniu członkowie ławy przysięgłych otrzymali niewłaściwe instrukcje. Sąd zezwolił wówczas na zeznanie oskarżonego, który przyznał, że jest osobą o orientacji bi- lub homoseksualnej. Zeznanie to mogło poprowadzić przysięgłych ku „bezzasadnemu – jak tłumaczył sąd – związkowi między homoseksualizmem a pedofilią”.
Oskarżyciel w miejsce ponownego rozpatrzenia sprawy zgodził się na to, że ks. Fugee jako osoba notowana po raz pierwszy skorzysta z programu „rehabilitacyjnego”. Równocześnie, na mocy zawartego porozumienia Fugee miał poddać się poradnictwu dla sprawców przestępstw seksualnych oraz nie mieć, dopóki pozostaje kapłanem, nienadzorowanego kontaktu z nieletnimi.
Według rzecznika archidiecezji, samo postępowanie było dla oskarżonego „straszną męką” i w jego efekcie można ocenić, że został oskarżony niesprawiedliwie. Nie powinien być z tego powodu ograniczany w wykonaniu funkcji duszpasterskich. Tymczasem stanowisko, na jakie został powołany ks. Fugee, jest jednym z ważniejszych w archidiecezji, związanych z edukacją i formacją osób duchownych. Jedna z rzekomych ofiar duchownego oceniła całą sytuację jako „skandaliczną” oraz kolejny dowód na zamiatanie problemu pod dywan.
Jak podały media, ten sam duchowny został mianowany przez arcybiskupa szpitalnym kapelanem w Newark, nie informując przy tym administracji o postawionych poprzednio zarzutach. Po poznaniu tych informacji dyrekcja St. Michael’s Medical Center zażądała odwołania duchownego. Jak podnoszą dziennikarze, jego historia otwarcie podważa deklaracje złożoną przez biskupów w 2002 roku, według której jedno potwierdzone nadużycie będzie oznaczać koniec posługi dla takiego kapłana.
źródło: nj.com
mat