Nie od dziś wiadomo, że lewica i liberalne media dążą do całkowitego rozbrojenia Polaków i zniszczenia postaw obronnych w społeczeństwie. Tym razem „Newsweek” postanowił uderzyć w wakacyjne obozy dla dzieci i młodzieży, podczas których uczestniczy szkolą się z tematyki militarnej w praktyce. Z odsieczą tygodnikowi przyszli psycholodzy.
Nikt nie ma obowiązku wysłać swoich dzieci na wakacyjne obozy wojskowe. Skoro jednak liczba uczestników takiej formy wypoczynku zdecydowanie rośnie, lewa strona zmuszona została do wyprowadzenia kontry i obrzydzenia rodzicom takiej właśnie aktywności dzieci. Czy jednak „Newsweek” jest pewien, że uczestnicy owych szkoleń rekrutują się właśnie spośród dzieci czytelników pisma?
Wesprzyj nas już teraz!
Tekst pt. „Wakacje z bronią” nastawiony jest na obrzydzenie obozów oraz ośmieszenie uczestników i rodziców. Młodzi ludzie spędzający czas w lasach z bronią przedstawiani są jako niekiedy niedojrzali, ba, nawet niepotrafiący zawiązać butów. „Rodzice chcą, by ich dzieci zmężniały, ale zamiast namiotów preferują hotele z basenem” – sugeruje tekst redaktor Małgorzaty Święchowicz.
Oprócz tego typu sugestii artykuł opatrzono wypowiedziami psychologów, by poprzez autorytet nauki zaatakować pęd młodzieży do poznania spraw wojskowych oraz potencjalny wzrost potencjału obronnego kraju.
– Kiedyś była u nas moda na wschodnie sztuki walki, ale tam kładło się nacisk na obronę. To były dyscypliny olimpijskie i była w tym jakaś sportowa rywalizacja. A tutaj? Robi się zasadzki, strzela. To nie jest nauka obrony tylko przemyślanej agresji – ubolewa cytowana przez lewicowy tygodnik Ewa Żeromska, psycholog i doradca rodzinny.
Podobnego zdania jest psychoterapeuta i psycholog, Iwona Wiśniewska. – Dlaczego tam w ogóle wprowadza się strzelanie? Dlaczego to nie może być po prostu obóz survivalowy? Jeśli ktoś chciałby sprawdzić, czy wytrzyma w trudnych, wręcz poligonowych warunkach, to proszę bardzo. Ale niech tam nie będzie broni – mówi „Newsweekowi” Wiśniewska przedstawiona jako przeciwnik wysyłania dzieci na obozy militarne oraz… dawania dzieciom wojskowych zabawek.
– W psychologii odchodzi się od myślenia, że chłopcom nie zaszkodzi, jak się trochę pobawią w żołnierzy. Z półek sklepów z zabawkami powinny zniknąć żołnierzyki, czołgi, karabiny, pistolety, nawet jeśli to tylko pistoleciki na wodę. Zabawa w walkę i zabijanie to nie jest zabawa – apeluje.
Całkowite odebranie społeczeństwu zdolności obronnych i skuteczna propaganda pacyfistyczna spustoszyła narody zachodu. Mimo, że tamtejsza młodzież nie jest zainteresowana militariami – co wynika także z tekstu „Newsweeka” – to w społeczeństwach Zachodu dostęp do broni jest częstszy niż Polsce. Coś zaczyna się jednak zmieniać, dlatego lewica bije na alarm, łącząc z oddolną militaryzacją narodu politykę PiS i powstanie Wojsk Obrony Terytorialnej.
Postępowe pismo nie potrafi nawet pojąć, do czego może przydać się Polsce militarna fascynacja młodzieży. Odpowiadają więc sami nastolatkowie: Nie daj Bóg, żeby wybuchła wojna, ale przecież wszystko się może zdarzyć – zauważył cytowany przez „Newsweek” uczestnik szkoleniowych obozów, 16-letni Dawid spod Katowic.
Chęć obrony kraju jednak albo przerasta, albo raczej przeraża lewaków.
Źródło: „Newsweek”
MWł
Survivalowi poświęcony był 51. numer magazynu „Polonia Christiana”
ZOBACZ RÓWNIEŻ:
Katolicki survival – tylko w „Polonia Christiana”!