5 lipca 2018

Nic się nie stało, katolicy, nic się nie stało?

(fot. Forum)

Katolicka opinia publiczna od dwóch lat żyje interpretacjami adhortacji Amoris laetitia. Ale nie w Polsce. W naszym kraju wydanie przez biskupów wytycznych do papieskiego dokumentu w większości mediów zostało całkowicie zbagatelizowane.

 

Czy Kościół w Polsce ulega rewolucji seksualnej? Czy Kościół powszechny zmienia się dla poklasku świata i sentymentalnej wizji religijności? Czy słowa Zbawiciela na temat nierozerwalności małżeństwa wciąż obowiązują? Czy Kościół cieplej patrzy dziś na rozwodników, a może nawet „zalegalizuje” rozwody? Czy Komunia święta to tylko symbol, którego częścią może stać się każdy, bez względu na to jak żyje i w co wierzy? – na te pytania od kilkudziesięciu miesięcy próbują odpowiedzieć komentatorzy życia kościelnego na całym świecie. Dyskusja rozpętana podczas synodu trwa również po wydaniu mało precyzyjnego papieskiego dokumentu – ale nie wszędzie.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Choć polski Kościół wciąż wyróżnia się na duchowej mapie Europy, choć wpatrzeni weń jak w obrazek wierni katolicy z wielu miejsc na świecie wielokrotnie prosili polskich pasterzy, by stali się liderami naszego kontynentu, polskie media w wielu wypadkach przyjęły strategię nieinformowania o tym, co biskupi sądzą na temat najważniejszego sporu ostatnich lat. Sporu o Komunię Świętą dla rozwodników żyjących w związkach cywilnych.

 

Spór gorący, zdawkowe informacje

Przypomnijmy – polscy biskupi po długich miesiącach prac opublikowali wytyczne do implementowania w Polsce Amoris laetitia. Proces tworzenia tego dokumentu trwał bardzo długo i wzbudzał wiele emocji. Świadczyć o tym może kilka czynników:

 

– po pierwsze, biskupi już jesienią zeszłego roku przygotowali dokument , oparty głównie o nauczanie Jana Pawła II, ale nie został on opublikowany (pisaliśmy o tym szerzej TUTAJ)

 

– po drugie, w łonie samego Episkopatu istniały głębokie różnice co do rozumienia nierozerwalności małżeństwa, skoro biskup Andrzej Czaja, przedstawiając opublikowany już dokument stwierdził, iż biskupi przebyli długą drogę: „Na początku byliśmy, można tak powiedzieć, w punkcie trzymajmy się przede wszystkim Familiaris consortio. Sytuacja jednak pokazuje nam, że po pierwsze Amoris laetitia w żaden sposób nie narusza ani doktryny, ani Kodeksu Prawa Kanonicznego, natomiast wskazuje piękną drogę wyjścia i udrażniania duszpasterstwa małżeństw i rodzin” – mówił.

 

– po trzecie, wiele osób świeckich zaangażowało się w akcje obrony Chrystusowej nauki o małżeństwie, takie jak Polonia Semper Fidelis czy List Wątpliwości Rodzin.

 

O tych akcjach zresztą media katolickie też nie chciały pisać. Mimo masowego zaangażowania się 150 tys. wiernych – bez pomocy wielkich mediów i wsparcia ze strony kościelnej hierarchii!

 

W końcu jednak dokument polskich biskupów powstał. Szeroko omówił go na naszych łamach (najszerzej w Polsce), Roman Motoła. Program na ten temat w TVP zrealizował Jan Pospieszalski, i… koniec. Najważniejszy od lat, najdłużej oczekiwany dokument polskich biskupów, nie doczekał się poważnego komentarza w znacznej części polskich mediów katolickich! A już o jakiejkolwiek dyskusji w ogóle mowy być nie może.

 

I tak na przykład, otwierając najbardziej poczytne pismo katolickie w Polsce, „Gościa Niedzielnego”, dowiemy się z jednozdaniowej informacji, że biskupi przyjęli wytyczne. Ale co w nich jest? Tego już nikt nie opisał.

 

Podobnie postąpiła redakcja „Idziemy”, więcej miejsca niż wytycznym poświęcając nawet udziałowi biskupów w mszy dziękczynnej z okazji dwusetlecia diecezji siedleckiej. Ale w dwóch kolejnych numerach o „Wytycznych” wspominał jedynie we wstępniaku redaktor naczelny pisma, ks. Henryk Zieliński, przekonując, że problem wokół AL wynikał wyłącznie z kontekstu w którym była przyjmowana (a więc z presji progresywnych Niemców), oraz, że dokument polskiego Kościoła stanowić będzie punkt odniesienia dla wielu katolików także spoza Polski.

 

Cały akapit poświęciła przyjęciu dokumentu „Niedziela”. Czytelnicy tego tygodnika mogli zatem przeczytać, że „w dokumencie biskupi podkreślają potrzebę służby narzeczonym, małżonkom i rodzinom oraz osobom żyjącym w związkach nieregularnych według proponowanych przez papieża Franciszka kryteriów duszpasterskich, którymi są: przyjęcie, towarzyszenie, rozeznawanie i integracja. W dokumencie biskupi nie podjęli kwestii Komunii Świętej dla osób żyjących w związkach niesakramentalnych”. Opisowi temu towarzyszył cytat z biskupa Czai, który powiedział, że „wiele małżeństw i rodzin boryka się z coraz większym kryzysem wiary i miłości”, więc trzeba „podjąć nowe zadania”. Tyle.

 

„Kościół otwarty” zadowolony

Poważniej do sprawy podszedł wydawany w Poznaniu „Przewodnik katolicki”, publikując dwa duże teksty na temat dokumentu polskich hierarchów. W tekście „Ewolucja mentalna”, ksiądz Mirosław Tykfer przypomina skąd wzięło się zamieszanie wokół Amoris laetitia, zauważając, że biskupi podczas prac nad wytycznymi  „pokazali wyraźną zmianę swego nastawienia”. Według redaktora naczelnego „PK” sprawa Komunii świętej dla osób rozwiedzionych żyjących w nowych związkach „nie jest kwestią definitywnie zamkniętą”, choć dokument „nie mówi, że (…) jest jakkolwiek możliwa”. Cóż, może trudno się w tym połapać, ale ta sprzeczność rzeczywiście wynika z dokumentu biskupów.

 

Czytelnicy „Przewodnika” poznają jednak szerszy kontekst sprawy – dowiedzą się zatem o „niejednoznaczności interpretacji” papieskiej adhortacji i o „tworzeniu napięcia między nauczaniem Jana Pawła II a Franciszka”. W tekście znajdziemy też kilka fraz typowych dla apologetów AL, jak choćby ta, że „Franciszek nie zaleca zwykłego zezwolenia na udzielanie Komunii (…) proponuje tylko rozeznanie konkretnych sytuacji”, albo ta, że życie w zgodzie z prawem Bożym jest… heroizmem. Ksiądz Tykfer przyznaje, że po opublikowaniu polskiego dokumentu wszystkie pytania rodzące się ze sporu o AL pozostają nadal otwarte…

 

„Przewodnik katolicki” opublikował również tekst Krzysztofa Jankowiaka, traktujący już o samych „Wytycznych”. Autor cieszy się, że biskupi zmierzyli się z „zagadnieniem budzącym najwięcej emocji i kontrowersji”, ale żałuje, że mniej emocjonujące tematy (jak duszpasterstwo narzeczonych) nie zostały potraktowane równie poważnie. Jankowiak zastanawia się natomiast, o jakiej „odpowiedniej decyzji” zaplanowanej na koniec procesu „rozeznawania” mowa w dokumencie, oraz niepokoi się tym, że biskupi mają wydać jeszcze szczegółowe instrukcje w swoich diecezjach, ale ów niepokój szybko zwalcza z pomocą cytatu z biskupa Czai.

 

Jeszcze bardziej entuzjastycznie do sprawy podchodzą redaktorzy „Tygodnika Powszechnego”. Ksiądz Adam Boniecki przyznaje, że czytając tekst przedwcześnie się rozczarował (oczekiwał on bowiem, że biskupi ogłoszą wskazówki, jak postępować w przypadkach osób rozwiedzionych, żyjących w nowym związku, czyli znajdujących się, patrząc obiektywnie, w sytuacji grzechu). Autor wspomniał o odczuwaniu roli kapłana jako „kontrolera łaski” oraz o „zimnej moralności przy biurku” przeciwstawianych „rozeznaniu duszpasterskiemu” pełnemu „miłości miłosiernej” o „przebaczeniu”, „towarzyszeniu” i „włączeniu”. „W tym kontekście Wytyczne mogłyby zawierać wskazówki w zakresie rozeznania, których nieco zabrakło” – napisał.  

 

Z wielką nadzieją kapłan przyjął jednak zapowiedź opracowania nowego „Dyrektorium Duszpasterstwa Rodzin”, na bazie którego powstać będą mogły diecezjalne instrukcje wykonawcze oraz powoływane będą ośrodki służby małżeństwu i rodzinie. Ks. Bonieckiemu szczególnie spodobało się zdanie biskupów: „potrzebujemy ćwiczyć się w umiejętności słuchania”. Według kapłana „brzmi ono jak wyznanie win”.

 

Temat na łamach „TP” podjął również Artur Sporniak.  Pisze o „zaskoczeniu” i wysoko ocenia dokument Episkopatu, choć uznaje go za nieco spóźniony. Cytuje wypowiedź Adrei Tornellego, watykanisty sprzyjającego linii Franciszka, który pochwalił polskich hierarchów. Jak konkluduje Sporniak, redagowanie Wytycznych, „czyli sztuka w trzech aktach, dokonująca się za zamkniętymi drzwiami Episkopatu, ma optymistyczne zakończenie”.  

 

Warto jednak zauważyć, że ani ksiądz Boniecki, ani Artur Sporniak nie analizują szczegółowo dokumentu, o którym piszą, ciesząc się jedynie że powstał i deklarując, że im się podoba.

 

Głos w sprawie wytycznych zabrali także przedstawiciele innych gałęzi „Kościoła otwartego”. Ojciec Jacek Siepsiak na łamach portalu deon.pl ubolewa, że dokument nie jest jasny i rozwodnicy żyjący w nowych związkach wciąż muszą czekać na instrukcje diecezjalne. Również nie analizuje jego treści, ale sporo pisze o oczekiwaniach ludzi ze „związków nieregularnych”, którzy od lat czują się „drugim sortem” w Kościele.

 

Analizie poddał dokument ks. Alfred Wierzbicki, na internetowej stornie magazynu „Więź”. Kapłan, znany między innymi z gorącego popierania genderowej konwencji Rady Europy (wbrew biskupom), tym razem hierarchów chwali, pisząc iż „Wytyczne” sprawiły mu „prawdziwą radość”. „Wydane przez polskich biskupów wytyczne do adhortacji Amoris laetitia świadczą, że Kościół w Polsce wkracza w nową fazę i coraz śmielej mówi językiem papieża Franciszka” – napisał.

 

I dalej pisze ks. Wierzbicki: „Są w wytycznych kwestie, które mogą stać się przedmiotem dalszej refleksji. Do nich należy dopuszczenie do Eucharystii osób, które znajdując się w sytuacji obiektywnie grzesznej nie ponoszą za nią osobistej odpowiedzialności. Problem obiektywnego i subiektywnego wymiaru moralności czynu nie został podjęty, ale to nie oznacza, że nie trzeba przemyśleć pastoralnego oraz sakramentalnego znaczenia okoliczności łagodzących winę”.

 

Co dalej?

Nie trudno domyślić się, z jakiego powodu najważniejsze katolickie tygodniki – „Gość Niedzielny”,
„Niedziela” i „Idziemy” wstrzymały się od wyraźniejszego zabrania głosu w tej sprawie. Media te wydawane są przez kurie biskupie i recenzowanie własnych przełożonych mogłoby być niezręczne. Ale  to, że w tych pismach zabrakło jakiegokolwiek szerszego omówienia dokumentu – nawet umiarkowanie pochwalnego, jak w „Przewodniku Katolickim” – też zapewne o czymś świadczy.

 

Czy jednak takie potraktowanie czytelników nie zakrawa na zachowanie co najmniej mało zrozumiałe? W ten sposób bowiem niemal całkowicie oddano pole mediom liberalnym, którym dokument polskich biskupów bardzo się spodobał, i którzy wytyczne do adhortacji interpretują po swojemu. Ale czemu się dziwić, skoro żyjemy w czasach, w których biskupi z różnych części świata różnie pojmują zapisy samej adhortacji?

 

Najbardziej jaskrawym punktem całej sprawy pozostanie kompletne milczenie w sprawie tekstu „Wątpliwości wciąż nierozwiane. Co nam mówią „Wytyczne” polskich biskupów?”, autorstwa Romana Motoły, opublikowanego na naszych łamach. Do uwag w nim zawartych nie odniósł się żaden z publicystów mediów „Kościoła otwartego”, żaden kapłan, biskup czy czyjkolwiek rzecznik. Ale czy i to może dziwić, skoro wcześniej w Polsce nie odniesiono się do akcji Polonia Semper Fidelis, Listu Wątpliwości Rodzin, a w Watykanie zupełnie zignorowano „Synowską Prośbę do Ojca Świętego”, list biskupów Kazachstanu, a nawet „Dubia” autorstwa czterech kardynałów?

 

 

Krystian Kratiuk

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 104 240 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram