Przywódca Wenezueli Nicolas Maduro jest gotów odejść pod warunkiem otrzymania od USA amnestii dla siebie i najbliższych współpracowników – napisał serwis Atlantic. Według portalu Amerykanie prowadzą z Maduro negocjacje na ten temat.
USA oskarżają Maduro o kierowanie przemytem narkotyków i nie uznają go za prawowitego prezydenta Wenezueli. Nieopodal wybrzeży tego kraju doszło do większości amerykańskich ataków na łodzie domniemanych przemytników.
Od tygodni USA gromadzą siły w regionie, dokonały dwóch demonstracyjnych przelotów bombowców w kierunku Wenezueli oraz skierowały tam z Europy lotniskowcową grupę uderzeniową Gerald Ford. Sam prezydent Donald Trump powiedział, że dni przywódcy Wenezueli są policzone, lecz odmówił odpowiedzi, czy uderzy na Wenezuelę. Wcześniej o tym, że decyzja o atakach już zapadła, donosił „Miami Herald”. Sekretarz stanu Marco Rubio nazwał te informacje fake newsami.
Wesprzyj nas już teraz!
Jak napisał Atlantic, to właśnie Rubio opowiada się za wariantem przewidującym odsunięcie Maduro od władzy.
Za pierwszej kadencji prezydenckiej Donalda Trumpa jego administracja oskarżyła w 2020 roku Maduro o terroryzm narkotykowy i ogłosiła 15 mln, a następnie 25 mln USD nagrody za informacje o nim. Jak podkreślił „Washington Post”, jest mało prawdopodobne, by USA mogły aresztować Maduro, gdy ten pozostaje na terytorium Wenezueli. Nagroda ogranicza jednak jego możliwości podróżowania i zwiększa nacisk na niego.
Wieloletnie rządy socjalistów w Wenezueli doprowadziły do praktycznego bankructwa kraju. Z Wenezueli emigorwały już miliony ludzi, szukających ratunku przed ubóstwem, głodem i brakiem dostępu do podstawowych dóbr, takich jak żywność, opieka zdrowotna i prąd. W kraju panuje m.in. załamanie gospodarcze i hiperinflacja. Reżim Maduro krwawo tłumi regularne protesty oraz zwalcza opozycję. Tylko w zeszłym roku służby podległe prezydentowi zamordowały 20 przeciwników politycznych. Maduro atakuje również Kościół, próbując narzucać decyzje polityczne biskupom. Przykładem jest próba przeniesienia obchodów Bożego Narodzenia, czemu zdecydowanie sprzeciwił się episkopat.
Źródło: PAP
/ własne PCh24.pl
PR