Nie będzie jednej listy opozycji w wyborach – powiedział w piątek lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. Według niego, aby doszło do startu opozycji w takiej formule „musiałaby się wydarzyć tragiczna zmiana” ordynacji wyborczej.
Prezes PSL gościł na antenie Polsat News. Jak podkreślił, jego ugrupowanie ma „przebadane w sposób naukowy”, że najbardziej korzystny start opozycji w najbliższych wyborach będzie nie w ramach jednej listy, ale w ramach dwóch bloków.
– Dla nas, jeśli chodzi o posłów PSL-Koalicji Polskiej wspólna lista byłaby całkiem atrakcyjna. W każdym okręgu mamy bardzo znane nazwiska, bez problemu wchodzimy. Ale gdzie są nasi wyborcy, co oni robią? – mówił. Prezes PSL wskazał, że start z listy ze skrajną lewicą, która niesie na sztandarach „małżeństwa” homoseksualne i adopcje przez nie dzieci byłoby dla wyborców jego partii niezrozumiałe. Bo PSL – jak utrzymuje Kosiniak-Kamysz „broni tradycyjnych wartości, chrześcijańskich” i uważa, że nie będzie rewolucji światopoglądowej. – Nie będzie jednej listy – podkreślił. I dodał, że „musiałaby się wydarzyć tragiczna zmiana ordynacji” wyborczej.
Wesprzyj nas już teraz!
Szef PSL mówił, że chce „wygrać wybory, a nie tylko w nich wystartować i być w kolejnym parlamencie”. Dodał, że takie stanowisko prezentuje także w rozmowach z liderem PO Donaldem Tuskiem, który apeluje o jedną listę całej opozycji. – Jest duże zrozumienie naszych argumentów, ale jest też swoja strategia. Dla kogo na pewno lista jest korzystna? Dla Platformy. Jako największa partia jest największym beneficjentem. Może nie w liczbie mandatów, ale w przekazie na zewnątrz, że zostaje PiS i Platforma – wyjaśniał Kosiniak-Kamysz.
Jak mówił, metoda d’Hondta (metoda przeliczania głosów oddanych w wyborach na mandaty, korzystna dla większych ugrupowań) wymusza tworzenie dużych bloków wyborczych i właśnie dlatego PSL proponuje dwie listy. – Co też nie jest naturalne, bo każda partia powinna startować sama. Po to się tworzy swoją drużynę, swoje priorytety, że łatwiej jest to wtedy prezentować. Każda koalicja, szczególnie przedwyborcza, jest trudnym kompromisem. Nawet ze środowiskami, z którymi jest bliżej do siebie – stwierdził.
Lider ludowców nie chciał odpowiedzieć, czy w proponowanym przez niego bloku obok PSL widziałby np. Polskę 2050 Szymona Hołowni i Porozumienia Jarosława Gowina.
Oprac. MA /PAP